Szara strefa w branży odpadowej może sięgać nawet 30–40 proc.

Firma

o naszej Spółce

System

gospodarki odpadami

Edukacja

system i segregacja

Szara strefa w branży odpadowej może sięgać nawet 30–40 proc.

Szara strefa może stanowić między 30 a 40 proc. wartości całej gospodarki odpadami i być warta nawet 6 mld zł rocznie – wynika z danych Departamentu Zwalczania Przestępczości Środowiskowej GIOŚ. Jej funkcjonowanie nie tylko zaburza konkurencję, ale ma też negatywne konsekwencje środowiskowe i finansowe. Może się też przyczynić do niewypełnienia przez Polskę unijnych wymogów dotyczących poziomów recyklingu odpadów. Jak wskazuje w swoim raporcie UN Global Compact Network Poland, mimo postępów w ostatnich latach polski system kontroli nad uczestnikami obrotu odpadów wciąż jest nieszczelny, a problemem jest niewielka wykrywalność przestępstw popełnianych na tym rynku. Dlatego eksperci postulują m.in. jego informatyzację i lepszą koordynację działań po stronie organów administracji.

Opony Rowerowe

Fot. archiwum

Jak wynika z raportu opublikowanego przez UN GCNP („Przeciwdziałanie szarej strefie w latach 2014–2021”), przeciętny Europejczyk produkuje rocznie ok. 505 kg odpadów komunalnych. Polacy wytwarzają ich średnio o ponad 140 kg mniej, ale liczby z roku na rok rosną. W 2021 roku było to średnio 358 kg na osobę (o 4,2 proc., czyli 16 kg więcej niż w 2020 roku), czyli sumarycznie 13,7 mln t. Duża część zebranych odpadów komunalnych wciąż jest w Polsce unieszkodliwiana poprzez ich składowanie (38,7 proc.), jednak zgodnie z wiążącymi celami UE do 2035 roku ten odsetek nie powinien już przekraczać 10 proc. Na początku ub.r. zaczęło obowiązywać też nowe rozporządzenie, które określa poziomy recyklingu odpadów opakowaniowych w poszczególnych latach aż do 2030 roku. Szacuje się, że mniej więcej połowa z nich jest generowana właśnie w gospodarstwach domowych, za drugą połowę odpowiada zaś handel i przemysł.

– Zgodnie z unijnymi wymogami Polska ma do zrealizowania konkretne cele dotyczące poziomów recyklingu odpadów opakowaniowych. Musimy zebrać z rynku określoną ilość tych odpadów i je przetworzyć. Jeśli okazuje się, że ktoś zapłacił za ich przetworzenie i raportujemy, że ono miało miejsce, ale w praktyce nie doszło do zbiórki i te odpady wcale nie zostały przekazane do recyklingu, to mamy ewidentny przykład szarej strefy – mówi agencji Newseria Biznes Jakub Tyczkowski, prezes Organizacji Odzysku Opakowań Rekopol.

Innym przykładem nieprawidłowości na rynku odpadów, który zresztą ostatnio staje się znacznie bardziej uciążliwy, jest nielegalne transgraniczne przewożenie odpadów do Polski (przemyt odpadów). To tym groźniejszy proceder, że często dotyczy odpadów niebezpiecznych, takich jak azbest. Branża liczy, że w walce z nim pomoże zaostrzenie kar za przestępstwa i wykroczenia przeciwko środowisku. Zgodnie z nowymi przepisami za nielegalny transfer odpadów niebezpiecznych na terytorium RP grozi do 12 lat więzienia. Dużym problemem jest jednak niska wykrywalność tego rodzaju przestępstw.

Zgodnie z danymi Departamentu Zwalczania Przestępczości Środowiskowej GIOŚ, zawartymi w podsumowaniu za 2021 rok, szara strefa w branży odpadowej może być warta nawet 6 mld zł rocznie. W praktyce oszacowanie jej rzeczywistych rozmiarów jest jednak bardzo trudne, głównie ze względu na brak spójnych i rzetelnych danych. Jak wskazuje w swoim raporcie UN GCNP, to właśnie jedna z największych bolączek polskiego systemu gospodarowania odpadami.

– Firmy działające w szarej strefie oczywiście generują zysk, ale ich działalność nie wpływa na poprawę stanu środowiska. Nie przyczynia się do tego, że coraz więcej odpadów jest zbieranych i przetwarzanych. Natomiast uczciwie działające firmy robią to, co do nich należy, ale rozwój ich działalności jest ograniczany właśnie przez szarą strefę – mówi Jakub Tyczkowski.

Jak wskazuje, funkcjonowanie szarej strefy w branży odpadowej nie tylko nakręca nieuczciwą konkurencję, ale ma też wymierne konsekwencje środowiskowe i finansowe.

– Ta branża bazuje na finansowaniu różnego rodzaju rozwiązań z zakresu gospodarki odpadami. Natomiast szara strefa powoduje, że ten poziom finansowania jest niewystarczający, ponieważ nie działają główne zasady wolnego rynku, czyli popyt i podaż, które wyznaczają stawki. Z drugiej strony część pieniędzy, która ma finansować gospodarkę odpadami, znika. I to jest główny problem – mówi prezes Rekopolu. – Konsekwencje dla środowiska są z kolei oczywiste, ponieważ te odpady, które powinny zostać zebrane i właściwie przetworzone, nie są poddawane temu procesowi. Zresztą możemy się też zastanowić, czy elementem tej szarej strefy nie jest również palenie śmieciami w gospodarstwach domowych, w tzw. kopciuchach. Dym, który się z nich ulatnia, jest szary, a niekiedy nawet i czarny.

Mimo postępów w ostatnich latach polski system kontroli nad uczestnikami obrotu odpadów wciąż jest nieszczelny, a problemem jest niewielka wykrywalność przestępstw popełnianych na tym rynku. Dlatego eksperci postulują m.in. lepszą koordynację działań po stronie resortów, GIOŚ, KAS czy urzędów marszałkowskich w zwalczaniu szarej strefy w branży odpadowej. Jak wskazują, ta branża wciąż czeka również na odpowiednie rozwiązania prawne dotyczące recyklingu i odpowiedzialności za wprowadzane na rynek produkty, które później stają się odpadem, oraz takie instrumenty, które ułatwiłyby współpracę między uczciwymi podmiotami, samorządami i administracją rządową.

– Powinniśmy zinformatyzować to, co możemy. Już dzisiaj mamy systemy informatyczne, które śledzą obieg odpadów. Jednak powinniśmy mieć też systemy informatyczne, które śledzą obieg dokumentacji, ponieważ część dokumentów związanych z gospodarką odpadami to są ciągle transakcje robione na papierze. A gdzie papier, tam i fałszerstwo – mówi Jakub Tyczkowski.

Branża od lat postuluje także utworzenie rejestru podmiotów zaufanych w sektorze odpadowym. Służyłby on m.in. samorządom do weryfikowania swoich kontrahentów.

Źródło: Newseria

Zakład Gospodarki Komunalnej „Bolesław” Sp. z o.o. 32-329 Bolesław ul. Osadowa 1; telefon: +48 32 64 61 148, fax: +48 32 64 61 148, e-mail: biuro@zgkboleslaw.com; NIP: 637-000-43-35, REGON: 272661647; Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieścia w Krakowie XII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego, KRS nr 0000041504, Kapitał zakładowy: 2 820 500,00 zł

Firmy nie rezygnują ze społecznej i środowiskowej odpowiedzialności w czasach kryzysu

Firma

o naszej Spółce

System

gospodarki odpadami

Edukacja

system i segregacja

Firmy nie rezygnują ze społecznej i środowiskowej odpowiedzialności w czasach kryzysu

63 proc. największych w Polsce firm przygotowuje już raport na temat czynników ESG, czyli związanych m.in. z oddziaływaniem na środowisko i społeczeństwo – pokazuje styczniowe badanie KPMG. Przedsiębiorstwa powoli przygotowują się do nowych obowiązków raportowania zgodnie przyjętą pod koniec 2022 roku unijną dyrektywą CSRD. – O ile wcześniejsza dyrektywa wprowadzała obowiązek raportowania kwestii niefinansowych dla 300 przedsiębiorstw w Polsce, tak teraz zostanie nim objęte już ok. 3 tys. przedsiębiorstw – zauważa dr Ewa Jastrzębska z warszawskiej SGH. Jak wskazuje, spowolnienie gospodarcze nie powinno dla firm wymówką, by z takiej działalności CSR-owej rezygnowały. Paradoksalnie może ona im pomóc im przetrwać ciężki czas.

Fot. archiwum

– Kryzys może być wymówką, żeby zrezygnować z CSR, jeżeli takiej wymówki szukamy. Natomiast społeczna odpowiedzialność każdej organizacji wiąże się z tym, że zastanawia się ona, jaki ma wpływ na otoczenie. A kryzys tego wpływu nie zmienia, w kryzysie ta odpowiedzialność jest nawet większa, bo jesteśmy odpowiedzialni za pracowników, którzy pomagają ten biznes prowadzić i jesteśmy odpowiedzialni wobec klientów, którzy w kryzysie mają nieco inne problemy – mówi agencji Newseria Biznes dr Ewa Jastrzębska, adiunktka i rzeczniczka etyki w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. – Kryzys klimatyczny, który dzisiaj mamy, w dużej mierze jest zawiniony przez nas, w tym przez biznes, więc właściwie nasza odpowiedzialność narasta mimo kolejnych kryzysów.

Kryzys wywołany najpierw pandemią COVID-19, a potem wojną w Ukrainie sprawił, że działania z zakresu społecznej odpowiedzialności biznesu zyskały na znaczeniu. Jak pokazała ostatnia edycja edycji badania „CSR w praktyce – Barometr Francusko-Polskiej Izby Gospodarczej”, część firm wręcz zintensyfikowała w tym czasie swoją działalność CSR-ową. Aż 81 proc. badanych przedsiębiorstw zadeklarowało zaangażowanie w działania skierowane do swoich pracowników, 72 proc. – bezpośrednio do klientów, a niewiele mniejszy odsetek (71 proc.) wskazał na działania w obszarze ochrony środowiska lub skierowane do lokalnych społeczności.

W związku z wybuchem wojny za wschodnią granicą w ubiegłym roku zdecydowana większość firm działających na polskim rynku (84 proc.) prowadziła też działania na rzecz uchodźców z Ukrainy. Najczęściej obejmowały one przekazywanie pieniędzy i innych środków materialnych, choć niektóre firmy zaoferowały uchodźcom schronienie w należących bądź wynajmowanych przez siebie budynkach. Ponad połowa badanych przedsiębiorstw (57 proc.) udzieliła też pomocy swoim pracownikom pochodzącym z Ukrainy. Co istotne, z badania CCIFP wynika, że wiele z tych działań (55 proc.) jest nadal kontynuowanych, a zaangażowanie związane z wojną w Ukrainie nie przeszkodziło firmom w realizacji zaplanowanej strategii w obszarze CSR. Ponad połowa z nich (51 proc.) wciąż prowadziła wszystkie zaplanowane projekty, a co trzecia wprowadziła nawet dodatkowe aktywności.

Jak wskazuje ekspertka, to właśnie w czasach kryzysów działania CSR-owe firm mają największą wartość. Paradoksalnie, mogą też pomóc firmie przetrwać ciężki czas.

– Społeczna odpowiedzialność wiąże się z tym, że nasi pracownicy i interesariusze budują z nami długotrwałe relacje, Tak więc jeśli będziemy mieć w kryzysie lojalnych pracowników, właśnie dzięki społecznej odpowiedzialności biznesu, to oni pomogą firmie go przetrwać – mówi dr Ewa Jastrzębska.

Badania pokazują też, że sami pracownicy oczekują od pracodawców zaangażowania w działalność CSR-ową. W ubiegłorocznym badaniu Dailyfruits („Pomoc dla Ukrainy z perspektywy pracowników”) aż 87 proc. respondentów zadeklarowało, że oczekuje, aby ich pracodawca pomagał Ukrainie i uchodźcom w związku z kryzysem wywołanym wojną, przy czym prawie połowa wskazała, że pokazuje to, w jakim miejscu pracują, a 39 proc. – że jest to dla nich bardzo ważne.

– Firmy bardzo długo kojarzyły CSR przede wszystkim z działaniami wizerunkowymi na rzecz społeczności lokalnej. Potem wrosła świadomość tego, że CSR oznacza odpowiedzialność wobec różnych interesariuszy, w związku z czym punkt ciężkości przesunął się m.in. na pracowników i klientów – mówi rzeczniczka etyki SGH. – Dzisiaj CSR zastępuje się raczej terminem ESG dla podkreślenia tego, że nie można być odpowiedzialnym tylko i wyłącznie za ekonomiczny wymiar naszej działalności. Trzeba też brać pod uwagę te kwestie społeczne i środowiskowe. Stąd ten termin ESG, który jest akronimem od angielskich słów environmental, social i governance.

Jak wynika z badania „CSR w praktyce – Barometr Francusko-Polskiej Izby Gospodarczej”, w Polsce ponad połowa firm ma opracowaną strategię CSR lub przynajmniej długoterminowy plan działań w tym obszarze. Te są najczęściej podejmowane przez kadrę zarządzającą lub działy marketingu, PR, czy HR. Tylko 23 proc. ma w tym celu dedykowany dział CSR, co powoduje, że 43 proc. przedsiębiorstw nie potrafi wskazać korzyści płynących z działalności CSR-owej.

– CSR początkowo był koncepcją dobrowolną, ale jej wdrażanie nie szło tak szybko jak byśmy sobie życzyli. Jednocześnie globalne problemy, z którymi mamy do czynienia, narastają. Okazało się, że naciski na przedsiębiorstwa, żeby szły tą ścieżką społecznej odpowiedzialności biznesu, były niewystarczające, dlatego teraz ten nacisk zamienił się w presję regulacyjną. Firmy będą musiały raportować swoją odpowiedzialność za wpływ, a więc zastanowić się, za co są odpowiedzialne i jak tym wpływem zarządzają – wskazuje dr Ewa Jastrzębska.

W Polsce taki obowiązek mają na razie największe przedsiębiorstwa. Z opublikowanego w styczniu badania firmy doradczej KPMG („Badanie raportowania zrównoważonego rozwoju. Sprawozdawczość w dobie nowych przepisów”) wynika, że 63 proc. największych w Polsce firm przygotowuje już raport dedykowany tematyce ESG. W ciągu dwóch ostatnich lat ten odsetek wzrósł o 7 pkt proc., co pokazuje, że firmy powoli przygotowują się do nowego obowiązku raportowania zgodnie przyjętą pod koniec 2022 roku unijną dyrektywą CSRD. Wprowadza ona m.in. jednolite standardy raportowania ESRS, które będą dotyczyć raportów za 2024 rok (dla firm zatrudniających powyżej 500 pracowników) i za 2025 rok dla wszystkich dużych przedsiębiorstw zatrudniających powyżej 250 pracowników.

– O ile wcześniejsza dyrektywa NFRD z 2014 roku wprowadzała obowiązek raportowania kwestii niefinansowych dla 300 przedsiębiorstw w Polsce, tak teraz zostanie nim objęte już ok. 3 tys. przedsiębiorstw – zauważa ekspertka. – Wyżej jest też poprzeczka dotycząca tego, co firmy powinny ujawniać w swoich raportach niefinansowych. Czyli mamy równocześnie wzrost wymogów dotyczących zakresu raportowania, jak i liczby firm, które są tym obowiązkiem objęte.

Co istotne, dyrektywa CSRD wprowadzi również obowiązek formalnego audytowania i potwierdzenia danych ujawnianych w raportach niefinansowych, które dotyczą zrównoważonego rozwoju. To duża zmiana, ponieważ w tej chwili formalne potwierdzanie tych danych jest w Polsce rzadkością – zdecydowało się na nie zaledwie 12 proc. firm.

– Trzeba się już przyglądać wymogom w dyrektywie, bo żeby coś raportować, to musimy mieć, po pierwsze, co zaraportować, a po drugie, musimy mieć system monitoringu dotyczący tych aktywności, które dyrektywa bierze pod uwagę. Czyli na pewno nie można przygotowań odkładać na później – podkreśla rzeczniczka etyki w SGH. – Nawet jeżeli nie jesteśmy objęci obowiązkiem dyrektywy, to nas nie zwalnia z powinności zastanowienia się nad tym tematem. Może się bowiem okazać, że o to, czy podejmujemy określone działania, o których mówi dyrektywa, zapyta nas bank, do którego się zwrócimy o finansowanie naszej inwestycji, albo nasz partner biznesowy, który będzie zobligowany do takiego raportowania. To jest przyszłość, która w tym momencie nie dotyka wszystkich, ale nie wiemy, czy za parę lat ten obowiązek nie wzrośnie.

Źródło: Newseria

Zakład Gospodarki Komunalnej „Bolesław” Sp. z o.o. 32-329 Bolesław ul. Osadowa 1; telefon: +48 32 64 61 148, fax: +48 32 64 61 148, e-mail: biuro@zgkboleslaw.com; NIP: 637-000-43-35, REGON: 272661647; Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieścia w Krakowie XII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego, KRS nr 0000041504, Kapitał zakładowy: 2 820 500,00 zł

Zanieczyszczone powietrze a zdrowie płodu

Firma

o naszej Spółce

System

gospodarki odpadami

Edukacja

system i segregacja

Zanieczyszczone powietrze a zdrowie płodu

Każde dodatkowe 10 µg/m3 cząstek stałych PM 2,5 w powietrzu może zwiększać ryzyko urodzenia martwego dziecka o ponad 10 proc. – wskazuje nowe badanie. Zanieczyszczone powietrze może szkodzić niemal od momentu poczęcia.

Fot. archiwum

Autorzy opracowania opublikowanego niedawno w piśmie „Nature Communications” przeanalizowali medyczne i demograficzne bazy danych ze 137 krajów, aby sprawdzić, jak zanieczyszczenie powietrza wpływa na ryzyko urodzenia martwego dziecka. Informacje na temat 32,5 tys. zdrowych porodów i prawie 14 tys. urodzonych martwych dzieci pokazały kolosalny wpływ jakości powietrza na to zagrożenie. Wzrost stężenia PM 2,5 (cząstek stałych o średnicy do 2,5 mikrona) o 10 µg/m3 ma powodować przeciętne zwiększenie ryzyka o 11 proc. Według tych wyników, na ok. 2 mln martwych porodów, 0,8 mln (prawie 40 proc.) było spowodowane zanieczyszczeniem powietrza cząstkami PM 2,5 na poziomie przekraczającym 10µg/m3.

Oczywiście musi się pojawić splot wielu czynników, by doszło do dramatycznego końca. Na przykład duże znaczenie ma wiek matki – im starsza, tym wyższe ryzyko. Badacze przypominają przy tym, że aż 98 proc. takich porodów ma miejsce w krajach nisko- oraz średnio-rozwiniętych.

Jak podaje Inspekcja Ochrony Środowiska, w Polsce średni wskaźnik narażenia na uwzględnione w badaniu pyły w latach 2019-2021 wyniósł 17 µg/m3. Dobra wiadomość jest taka, że sytuacja w kraju się poprawia. Dla roku 2010 średnia wyniosła aż 28 µg/m3.

Jednak warto mieć na uwadze, że według wprowadzonych przed dwoma laty nowych, bardziej restrykcyjnych rekomendacji WHO, roczna średnia stężenia tego typu cząstek, docelowo nie powinna przekraczać 5 µg/m3.

Wolniejszy rozwój

Skutki działania zanieczyszczeń atmosfery mogą być różne. Na przykład badanie sprzed końca ubiegłego roku, autorstwa ekspertów z Tajwańskiego Narodowego Szpitala Uniwersyteckiego w Tajpej wskazało, że kontakt matki w czasie ciąży z cząstkami stałymi w powietrzu może opóźniać rozwój zdolności ruchowych dzieci oraz ich rozwój osobowościowo-społeczny.

Badanie uwzględniło ponad 17,5 tys. dzieci urodzonych o właściwym czasie i bez żadnych wad wrodzonych. Każdy dodatkowy wzrost stężenia cząstek stałych w powietrzu działających w czasie drugiego trymestru o 10 μg/m3 wiązał się m.in. z 9 proc. wzrostem ryzyka opóźnień w rozwoju tzw. dużej motoryki obejmującej obszerne ruchy angażujące całe ciało czyli np. chodzenie czy skakanie.

„Ochrona dzieci przed zanieczyszczeniami powietrza powinna rozpoczynać się w okresie ciąży” – stwierdza dr Yue Leon Guo, współautor badania.

Mniejszy wzrost i otyłość

Przykładów można podawać więcej. Choć, jak wskazują badania, masa urodzeniowa dziecka może być z powodu zanieczyszczeń obniżona, to później problemem może stać się zbyt duża waga. Informują o tym naukowcy z University of Colorado, Boulder. Zauważyli oni, że w pierwszych miesiącach życia, dzieci urodzone przez matki oddychające niskiej jakości powietrzem, nienaturalnie szybko przybierają na masie, co wynika głównie z gromadzenia tkanki tłuszczowej.

Badacze podkreślają, że przyspieszony wzrost masy w tym okresie powiązano już z podwyższonym ryzykiem cukrzycy, chorób serca i problemów z wagą w późniejszym dzieciństwie i wieku nastoletnim.

„Okres rozwoju płodowego i krótko po porodzie to krytyczne okno rozwojowe i szkodliwe czynniki mogą w tym czasie zaprogramować niemowlę na rozwój różnorodnych problemów w późniejszym życiu” – przestrzega William Patterson, główny autor opracowania opublikowanego w piśmie „Environmental Health”.

Na to, do jakich szkód przyczynia się zanieczyszczone powietrze, wpływ może mieć płeć. Na przykład naukowcy zauważyli ryzyko szybszego przyrostu obwodu talii u dziewczynek wskutek wspólnego działania ozonu i dwutlenku azotu, zaś u chłopców wspomniane „combo” miało wpływ raczej na spowolniony wzrost ciała, przy jednoczesnym nasilonym gromadzeniem się tłuszczu w okolicach pasa. Naukowcy sądzą, że z powodu zanieczyszczeń może dochodzić do stanów zapalnych w różnych narządach, co w konsekwencji zmienia metabolizm, w tym wrażliwość na insulinę. Wspominają jednocześnie inne badania, według których szkodliwe substancje mogą zmieniać aktywność genów, potencjalnie wpływając na organizm na resztę życia, a nawet na kolejne pokolenia.

Nadciśnienie – pierwsze symptomy już w przedszkolu

Z kolei grupa z Barcelona Institute for Global Health (ISGlobal) zauważyła, że narażenie na zanieczyszczenie powietrza (a także hałas i życie w gęstej zabudowie) podnosi później u dzieci ciśnienie krwi. Badacze przeanalizowali dane a temat ponad 4 tys. dzieci mieszkających w sześciu miastach Europy – brytyjskim Bradford, francuskich Poitiers i Nancy, hiszpańskich Sabadell i Walencji oraz greckim Heraklionie. Jeżeli chodzi o toksyczne substancje zawarte w powietrzu, to stężenie dwutlenku azotu, wdychanego w czasie dwóch pierwszych trymestrów wyższe o 9,1 μg/m3 powodowało wzrost ciśnienia rozkurczowego krwi, w wieku 4-5 lat, o 0,9 mm Hg.

Roczny średni wspomnianych substancji limit zalecany obecnie przez WHO to 10 μg/m3.

„Wiele badań pokazało, że dzieci z wyższym ciśnieniem są bardziej podatne na rozwój nadciśnienia w późniejszym życiu – podkreśla prof. Martine Vrijheid, autorka analizy. – Wyniki tego badania pokazują, jak istotna jest identyfikacja środowiskowych czynników, które przyczyniają się do rozwoju ciśnienia na początkowym etapie życia, nawet od poczęcia” – dodaje.

I znowu – wspomniana analiza nie pokazuje działania skutkowo-przyczynowego jednego czynnika –określonej szkoda (tu nadciśnienie) rozwija się wskutek splotu szeregu czynników środowiskowych oraz wrodzonych.

Sadza przechodzi przez łożysko

Naukowcy z University of Aberdeen zauważyli, że unoszące się w powietrzu cząstki sadzy (znaczący składnik cząstek PM 2,5) przedostają się przez łożysko do różnych organów płodu, w tym do wątroby, płuc i mózgu (https://www.youtube.com/watch?v=ZLEFG1CzzCk). Sadzą można znaleźć w tych narządach już na początkowym etapie ich rozwoju.

„Wiemy, że ekspozycja na zanieczyszczenie powietrza w czasie ciąży i w okresie niemowlęcym można powiązać z narodzinami martwego dziecka, przedwczesnym porodem, niską masą urodzeniową oraz zaburzonym rozwojem mózgu, co ma konsekwencje dla całego życia – zwraca uwagę prof. Tim Nawrot, jeden z autorów odkrycia. – W tym badaniu pokazujemy, że liczba cząstek sadzy, które wchłania organizm matki, jest proporcjonalna do liczby cząstek przedostających się do łożyska oraz do dziecka. Regulacje odnośnie jakości powietrza powinny to uwzględniać i chronić najbardziej wrażliwe etapy rozwoju człowieka” – mówi. Trudno się z tym nie zgodzić.

Źródło: PAP MediaRoom

Zakład Gospodarki Komunalnej „Bolesław” Sp. z o.o. 32-329 Bolesław ul. Osadowa 1; telefon: +48 32 64 61 148, fax: +48 32 64 61 148, e-mail: biuro@zgkboleslaw.com; NIP: 637-000-43-35, REGON: 272661647; Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieścia w Krakowie XII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego, KRS nr 0000041504, Kapitał zakładowy: 2 820 500,00 zł

Skip to content