Kosmiczne śmieci są coraz większym problemem

Firma

o naszej Spółce

System

gospodarki odpadami

Edukacja

system i segregacja

Kosmiczne śmieci są coraz większym problemem

Liczba kosmicznych odpadów stale rośnie. Ich źródłem są obiekty, które zostały wysłane w kosmos, zakończyły misję lub uległy rozpadowi. Krążące w przestrzeni kosmicznej fragmenty tych obiektów stwarzają ryzyko kolizji z tymi, które są obecnie eksploatowane. Unikanie takich zdarzeń wiąże się z koniecznością ponoszenia wydatków na monitoring zagrożeń czy zwiększeniem zużycia paliwa poprzez obieranie niekolizyjnych kursów. Jednym ze sposobów na zmniejszenie tego problemu jest wydłużenie eksploatacji obiektów poprzez ich tankowanie na orbicie. Polacy pracują nad taką technologią.

Fot. Alexa/Pixabay

– Gospodarka kosmiczna stale rośnie, a wraz z nią coraz bardziej znaczący jest problem śmieci kosmicznych, czyli obiektów, które ulegają awarii lub już po wykonaniu swojej misji zostają na orbicie – mówi w wywiadzie dla agencji Newseria Innowacje Marcin Dobrowolski, prezes zarządu PIAP Space.

Z danych Europejskiej Agencji Kosmicznej wynika, że od 1957 roku na orbitę wysłano ponad 19 tys. satelitów. W kosmosie wciąż jest ponad 13 tys. z nich, ale tych, które funkcjonują, jest nieco ponad 10 tys. Całkowita masa wszystkich obiektów na orbicie okołoziemskiej wynosi 12,9 tys. t.

– Śmieci kosmiczne stanowią coraz większe wyzwanie do funkcjonowania na orbicie. Międzynarodowa stacja Kosmiczna (ISS) co kilka miesięcy musi zmieniać swoją pozycję, gdyż na jej trajektorii pojawia się obiekt, który może w nią uderzyć. Również satelity wojskowe, pogodowe, obrazujące Ziemię co jakiś czas muszą zmieniać swoją pozycję, aby nie doszło do zderzeń z obiektami, które lecą im naprzeciwko. Powoduje to zmniejszenie ilości paliwa w tych funkcjonujących satelitach, przez co skróceniu ulega czas ich misji – zaznacza Marcin Dobrowolski.

Od 1957 roku doszło do ponad 650 zdarzeń skutkujących rozpadem obiektów kosmicznych na kawałki. W efekcie na orbicie może się znajdować ponad 40 tys. obiektów o średnicy większej niż 10 cm, 1,1 mln o wielkości od 1 cm do 10 cm. Tych najmniejszych, o średnicy poniżej 1 cm, może być nawet 130 mln.

– Jeżeli ilość obiektów, nad którymi nie panujemy w przestrzeni kosmicznej, drastycznie się zwiększy, może spowodować nieodwracalne, katastrofalne straty. Jedne obiekty będą uderzały w drugie, przez co tych małych odłamków będzie tak dużo, że niektóre orbity mogą być niezdatne do użytkowania – podkreśla prezes zarządu PIAP Space.

Co więcej, zwiększająca się liczba obiektów i śmieci kosmicznych niesie za sobą poważne konsekwencje, które są nie tylko związane z koniecznością szczegółowego zarządzania ruchem, ale również monitorowania potencjalnie niebezpiecznych obiektów. W efekcie ogromne nakłady przeznaczane są na instalacje kolejnych sensorów, radarów i teleskopów optycznych, służących obserwacji i przewidywaniu trajektorii ruchu śmieci kosmicznych. Gdyby bowiem doszło do kolizji, to dana orbita mogłaby być wyłączona z użytkowania na wiele lat, co w konsekwencji generowałoby kolejne straty i utrudnienia, również dla korzystających z danych satelitarnych, dla przykładu radarów pogodowych lub map/nawigacji. Stale podnoszony jest więc postulat związany z inwestowaniem w rozwiązania, które umożliwiałyby sprzątanie kosmicznych śmieci.

– Tworzone są odpowiednie regulacje, które wymuszają na operatorach i dostawcach satelitów, aby tak projektowali swoje misje i swoje satelity, żeby po maksymalnie 25 latach samoistnie mogły zejść z danej orbity na orbitę cmentarną lub spalić się w atmosferze ziemskiej. Natomiast nie wszystkie satelity są do tego przystosowane. Są pomysły używania systemów aktywnych, czyli na przykład rozkładanych żagli, które przyspieszają deorbitację satelity poprzez opór w górnych warstwach atmosfery. Innym systemem aktywnym są dołączane silniki rakietowe, zarówno chemiczne, jak również elektryczne. Część obiektów nie spełnia nawet i tego, dlatego rozważa się i planuje aktywne usuwanie śmieci kosmicznych. Jest to możliwe dzięki wysyłaniu misji serwisowych, które przechwycą dany obiekt, a następnie, przy wykorzystaniu własnych silników, go zdeorbitują – wyjaśnia Marcin Dobrowolski.

Eksperci wskazują, że jest to perspektywiczny obszar rozwoju różnego typu innowacji w branży kosmicznej, w którym prężnie działają polskie firmy.

– W PIAP Space opracowujemy różnego typu rozwiązania: ramię robotyczne, chwytaki do przechwytywania czy operowania narzędziami, czujniki, sensory, systemy wizyjne. Opracowywane systemy robotyczne wraz z sensorami bliskiego zasięgu pozwolą przeprowadzić wszystkie operacje, takie jak złapanie satelity klienta, zadokowanie, odkręcenie zaworów, przemieszczenie pewnych elementów czy też przetransferowanie płynów, paliwa, a następnie bezpieczne odłączenie się od obiektu – dodaje prezes PIAP Space. – Zagadnienie związane z operacjami na orbicie to nie tylko kwestia opracowania rozwiązań w firmach czy instytutach. Rozmawiamy z administracją, szczególnie z Polską Agencją Kosmiczną, która jest zainteresowana stworzeniem narodowego pojazdu do operacji na orbicie, nad którym w większym gronie firm i instytutów rozpoczęliśmy pracę.

Spółka wspólnie z naukowcami z Łukasiewicz – ILOT, w ramach projektu INORT (In-Orbit Refuelling Technology for Unprepared and Prepared Satellites), opracowuje też technologie niezbędne do działania systemów tankowania obiektów na orbicie okołoziemskiej. Chodzi o umożliwienie przeprowadzania operacji zbliżania się satelity do miejsca tankowania, dokowania, serwisu, a także odłączenia i bezpiecznego oddalenia się od obiektu. Będzie to pierwsze tego typu rozwiązanie w Europie.

– Operacje na orbicie, takie jak na przykład tankowanie, pozwalają wydłużyć życie danego obiektu. Zamiast pięciu, 10 czy 15 lat mogą one funkcjonować jeszcze kolejne pięć czy nawet 20 lat, przez co tych obiektów możemy wysyłać trochę mniej i w sposób bardziej ekonomiczny zarządzać infrastrukturą kosmiczną – mówi Marcin Dobrowolski.

NASA przeprowadziła analizę kosztów wynikających z poszczególnych technologii usuwania kosmicznych śmieci. W przypadku holowników umożliwiających sprowadzenie obiektów o średnicy większej niż 10 cm w ziemską atmosferę i skoncentrowanie opadu szczątków na dużym obszarze koszt utylizacji to od 4 do nawet 60 tys. dol. za kilogram. W przypadku przesuwania obiektów za pomocą naziemnych lub umieszczonych w kosmosie laserów koszt za kilogram to od 600 do 3 tys. dol. za kilogram, ale koszt wdrożenia technologii to odpowiednio około 600 i 300 mln dol. Fizyczne przemieszczanie kosmicznych odpadów, swoiste zamiatanie ich kosztowałoby z kolei od 90 do 900 tys. dol. za kilogram. Co ważne, według NASA poniesione na to wydatki zwracałyby się w stosunkowo szybkim tempie.

 

Źródło: Newseria

Zakład Gospodarki Komunalnej „Bolesław” Sp. z o.o. 32-329 Bolesław ul. Osadowa 1; telefon: +48 32 64 61 148, fax: +48 32 64 61 148, e-mail: biuro@zgkboleslaw.com; NIP: 637-000-43-35, REGON: 272661647; Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieścia w Krakowie XII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego, KRS nr 0000041504, Kapitał zakładowy: 2 820 500,00 zł

Wylesianie jedną z głównych przyczyn zmian klimatu

Firma

o naszej Spółce

System

gospodarki odpadami

Edukacja

system i segregacja

Wylesianie jedną z głównych przyczyn zmian klimatu

Ze względu na różnorodną i szczególnie istotną rolę, jaką pełnią lasy, coraz więcej mówi się o potrzebie wzmocnienia ich ochrony. Wylesianie i degradacja lasów są bowiem jednymi z głównych czynników, które przyspieszają zachodzącą globalnie zmianę klimatu. W działania na rzecz ochrony lasów angażują się również firmy. Jedną z inicjatyw, która w tym pomaga, jest certyfikacja lasów poświadczająca, że pochodzące z nich drewno jest pozyskiwane z poszanowaniem przyrody i ludzi z nimi związanych. Rozpoczynający się właśnie Tydzień Lasów FSC to dla tych firm okazja, by pokazać swoje działania na rzecz ochrony lasów, a jednocześnie edukować swoich klientów w tym zakresie.

Fot. Elżbieta Michta/Pixabay

– Lasy są najbardziej zróżnicowanym ekosystemem lądowym na Ziemi. Na ich terenie występuje 80 proc. lądowych gatunków roślin i zwierząt. Przeciwdziałają skutkom zmiany klimatu, ograniczają wahania temperatur, wspomagają pochłanianie dwutlenku węgla, są swoistą fabryką tlenu. Lasy pełnią bardzo ważne funkcje w retencji wody, przez co przyczyniają się do ograniczania powodzi, realizują także istotne funkcje społeczne: są miejscem rekreacji, edukacji, poprawiają stan psychiczny i fizyczny naszego zdrowia – mówi agencji Newseria Biznes Marek Rzońca, koordynator ds. leśnictwa w Forest Stewardship Council Polska (FSC).

Wylesianie i degradacja lasów to jedne z największych wyzwań środowiskowych XXI wieku. Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu (IPCC) podkreśla, że wylesianie jest jedną z głównych przyczyn kryzysu klimatycznego, a powstrzymanie tego procesu i regeneracja ekosystemów leśnych to jedne z najskuteczniejszych sposobów ograniczenia emisji CO2, a tym samym przeciwdziałania skutkom zmiany klimatu. Tymczasem – jak podaje Forest Stewardship Council – w ciągu ostatnich 30 lat z powierzchni Ziemi zniknęło aż 420 mln ha lasów, czyli mniej więcej tyle, ile wynosi powierzchnia Unii Europejskiej.

– Jako FSC podejmujemy szereg działań na rzecz ochrony lasów i promowania odpowiedzialnej gospodarki leśnej, a jednym z nich jest coroczna akcja Tydzień Lasów FSC – mówi Karolina Tymorek, dyrektorka FSC Polska.

Kampania odbywa się co roku w ostatnim tygodniu września (w tym roku wypada 21–27 września), a jej celem jest podnoszenie świadomości i inicjowanie działań, które mają pozytywny wpływ na środowisko.

– Co roku do inicjatywy włącza się duża grupa firm, które korzystają z przygotowanych przez nas materiałów informacyjnych, ale inicjują też wiele własnych działań, jak np. warsztaty edukacyjne dla najmłodszych czy wspólne akcje sadzenia drzew – mówi Michał Kotarski, menedżer ds. rozwoju rynku i komunikacji w FSC Polska.

W działania włączają się zarówno małe i średnie firmy rodzinne, jak i duże sieci handlowe, reprezentujące szereg różnych branż, w tym te wprost powiązane z surowcem drzewnym, takie jak meblarstwo, papiernictwo, opakowania, wydawnictwa, materiały budowlane, a nawet zabawki. Udział w akcji zadeklarowało ponad 80 posiadaczy certyfikatu i licencji FSC, którzy przez cały tydzień angażują się w różnego typu akcje podnoszące świadomość na temat lasów i potrzeby ich ochrony. Ta kampania to dla nich dobra okazja, aby dotrzeć z przekazem o swoim zaangażowaniu na rzecz zrównoważonego rozwoju do szerokiego grona konsumentów. Celem tegorocznego Tygodnia Lasów FSC jest podkreślanie małych działań, które podejmowane wspólnie mogą prowadzić do dużych pozytywnych zmian.

– Jednym z działań, do których chcemy zachęcić w trakcie kampanii, jest wybieranie produktów z certyfikatem FSC. Etykieta FSC znajduje się na tysiącach produktów, z których korzystamy na co dzień: na meblach, opakowaniach, ale też na instrumentach muzycznych, a nawet oponach. Chcemy uświadomić konsumentom, że ich codzienne małe decyzje mają znaczenie dla planety, a wybieranie produktów z certyfikatem FSC pomaga chronić lasy i ludzi z nimi związanych – podkreśla Michał Kotarski.

Dla około 1,6 mld ludzi lasy są źródłem utrzymania, leków, paliwa, żywności i schronienia. Jednym z kluczowych obszarów tegorocznej akcji będzie właśnie podkreślanie znaczenia lasów jako źródła utrzymania lokalnych społeczności i ludności rdzennej. Poza tym inicjatorzy będą zwracać uwagę na aspekty magazynowania przez drzewa dwutlenku węgla, czyli jednego z głównych gazów cieplarnianych, oraz utrzymania różnorodności biologicznej na świecie.

– Lasy są źródłem odnawialnego surowca, jakim jest drewno, które jest wykorzystywane w przemyśle papierniczym, meblarskim, ale również konstrukcyjnym – mówi Marek Rzońca.

– Wszyscy korzystamy na co dzień z produktów z drewna i papieru. Certyfikat FSC na takich artykułach potwierdza, że zostały one wykonane z surowców pochodzących z odpowiedzialnie zarządzanych lasów – mówi Karolina Tymorek.

Międzynarodowy certyfikat FSC służy ochronie leśnych ekosystemów. Potwierdza, że oznaczone nim drewno pochodzi z lasów, które są gospodarowane według kryteriów uwzględniających ochronę przyrody, a przy tym także kwestie społeczne i potrzeby stabilności ekonomicznej gospodarki leśnej. Taki znak informuje też potencjalnego klienta, że kupuje drewno, które zostało pozyskane w legalny sposób.

– Certyfikowane lasy to takie, które są zarządzane z korzyścią dla społeczności lokalnych i pracowników leśnych, a jednocześnie przyroda jest w nich chroniona. Wdrażanie wysokich standardów FSC przez zarządcę lasu jest weryfikowane podczas niezależnych audytów, które odbywają się co roku. Każda zainteresowana osoba może wziąć udział w takim audycie jako obserwator. Poza tym, aby zwiększyć transparentność całego procesu certyfikacji, szczegółowe raporty z audytów są publicznie dostępne – mówi Karolina Tymorek.

W bazie FSC można wyszukać danego posiadacza certyfikatu: po nazwie, numerze licencji FSC lub numerze certyfikatu. Są w niej dostępne także informacje o wszystkich certyfikatach gospodarki leśnej FSC, ich okresie obowiązywania i zakresie. W tym dobrowolnym systemie certyfikacji bierze udział już ponad 60 tys. firm z całego świata i certyfikowanych jest ponad 160 mln ha lasów.

 

Źródło: Newseria

Zakład Gospodarki Komunalnej „Bolesław” Sp. z o.o. 32-329 Bolesław ul. Osadowa 1; telefon: +48 32 64 61 148, fax: +48 32 64 61 148, e-mail: biuro@zgkboleslaw.com; NIP: 637-000-43-35, REGON: 272661647; Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieścia w Krakowie XII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego, KRS nr 0000041504, Kapitał zakładowy: 2 820 500,00 zł

Zapraszamy do udziału w konkursie plastycznym „Wiem, jak segregować”

Zapraszamy do udziału w konkursie plastycznym „Wiem, jak segregować”

Firma

o naszej Spółce

System

gospodarki odpadami

Edukacja

system i segregacja

Zapraszamy do udziału w konkursie plastycznym „Wiem, jak segregować”

Zapraszamy wszystkich uczniów klas 0-8 szkół podstawowych z Gminy Bolesław do udziału w naszym konkursie plastycznym o tematyce ekologicznej „Wiem, jak segregować”! To niepowtarzalna okazja, aby dzieci mogły zaprezentować swoje artystyczne umiejętności, a jednocześnie uczyć się, jak dbać o środowisko.

Drodzy młodzi przyjaciele, pokażcie nam, jak widzicie segregację odpadów! Wasza kreatywność i zaangażowanie mogą stać się inspiracją dla innych, a my czekamy na wyjątkowe prace wykonane w dowolnej technice plastycznej na formacie A4. Temat jest prosty, ale ważny – pokażcie nam, jak można dbać o naszą planetę!

Rodzice i Nauczyciele, zapraszamy Was do wsparcia dzieci w tej ekologicznej misji. Prace konkursowe mogą być składane w sekretariatach szkół, a do zgłoszenia konieczne jest dołączenie pisemnej zgody rodzica lub opiekuna prawnego.

Na najlepszych artystów czekają atrakcyjne nagrody rzeczowe za I, II i III miejsce, a także wyróżnienia! Warto wziąć udział, aby zdobyć nie tylko nagrody, ale również pogłębić swoją wiedzę ekologiczną i dobrze się bawić.

Nie zwlekajcie – termin składania prac mija 08.11.2024. Czekamy na Wasze kreatywne pomysły i jesteśmy przekonani, że każda praca będzie wyjątkowa!

Do dzieła! Razem uczmy się, jak skutecznie dbać o środowisko poprzez sztukę i zabawę!

Pobierz Regulamin Konkursu 

Zakład Gospodarki Komunalnej „Bolesław” Sp. z o.o. 32-329 Bolesław ul. Osadowa 1; telefon: +48 32 64 61 148, fax: +48 32 64 61 148, e-mail: biuro@zgkboleslaw.com; NIP: 637-000-43-35, REGON: 272661647; Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieścia w Krakowie XII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego, KRS nr 0000041504, Kapitał zakładowy: 2 820 500,00 zł

Polska ma warunki, żeby stać się potentatem w branży biogazu

Firma

o naszej Spółce

System

gospodarki odpadami

Edukacja

system i segregacja

Polska ma warunki, żeby stać się potentatem w branży biogazu

Potencjał produkcyjny polskiego rolnictwa jest jednym z największych w Europie, ale wciąż nie przekłada się to na rozwój sektora biogazu. W rejestrze prowadzonym przez KOWR figuruje w tej chwili zaledwie 167 instalacji biogazowych o łącznej mocy zainstalowanej nieco ponad 156 MW. Pod tym względem Polsce wciąż daleko m.in. do sąsiednich Czech, a do poprawy sytuacji jak na razie nie przyczyniła się nawet wprowadzona w ubiegłym roku specustawa. Barierą pozostają m.in. wysokie koszty. Eksperci wskazują na pilną potrzebę stworzenia impulsów dla rozwoju tego sektora, ponieważ biogazownie odpowiadają na cały szereg problemów związanych nie tylko z transformacją energetyczną.

Fot. Pixabay

– W Niemczech funkcjonuje ok. 20 tys. instalacji biogazowych. Realnym punktem odniesienia są też Czechy, które są krajem sąsiadującym i w podobnej kondycji jak my, bo też są krajem postkomunistycznym ze wszystkimi zaległościami z tego wynikającymi. Czechom rozwój biogazu udał się lepiej niż w Polsce, bo tam mamy powyżej 50 biogazowni na milion mieszkańców, w Polsce poniżej 10 biogazowni na milion mieszkańców. A biorąc pod uwagę, że w naszym kraju mamy rocznie ok. 150 mln t bioodpadów, to niestety te bioodpady się marnotrawią, zamiast być użytkowane na produkcję energii – mówi agencji Newseria Biznes Artur Zawisza, prezes zarządu Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Biogazowego i Biometanowego.

Polska dysponuje bardzo dużym potencjałem surowcowym w zakresie produkcji biogazu i ma warunki, żeby stać się potentatem w tej branży. Według szacunków MRiRW potencjał samego sektora rolno-spożywczego w zakresie produkcji biogazu rolniczego w Polsce szacuje się na 7–8 mld m3 rocznie (2 GW). Przy uwzględnieniu surowców pochodzących również z przetwórstwa rolno-spożywczego ten potencjał może być nawet dwukrotnie wyższy. Jednak wciąż nie przekłada się on na rozwój sektora biogazu – pod tym względem Polskę wyprzedzają nie tylko Niemcy czy Czechy, ale też m.in. Słowacja i Ukraina.

W rejestrze prowadzonym przez Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa figuruje w tej chwili zaledwie 167 instalacji, o łącznej mocy zainstalowanej nieco ponad 156 MW. Dodatkowo instalacje wykorzystujące biogaz składowiskowy i biogaz z oczyszczalni ścieków mają również łączną moc zainstalowaną w wysokości około 150 MW. Tymczasem w Polsce jest około 2,5 tys. gmin i gdyby w każdej z nich powstała biogazownia rolnicza o mocy 1 MW, to w skali całego kraju zapewniłoby to moc porównywalną do dużej elektrowni systemowej.

– Nie jesteśmy najbogatszym narodem Europy, stąd potrzebne jest wsparcie finansowe – zarówno na etapie inwestycyjnym, bo 1 MW inwestycji to są w tej chwili nakłady rzędu ok. 30 mln zł, jak i na etapie systemów wsparcia operacyjnego, które funkcjonują na podstawie ustawy o odnawialnych źródłach energii, ale w sposób niedoskonały. W ramach tych systemów wsparcia tzw. taryfa gwarantowana, dopłata do ceny stałej powinna być na odpowiednio wysokim poziomie, który odzwierciedla rzeczywisty, uśredniony koszt wyprodukowania energii elektrycznej. Nie powinno być – jak to obecnie ma miejsce – odcinane 5 czy 10 proc. od tej ceny, ponieważ dzieje się z krzywdą dla biogazowników, czyli producentów energii z biogazu – mówi Artur Zawisza.

Obecne systemy wsparcia dla biogazowni związane ze sprzedażą energii elektrycznej opierają się na systemach feed in tariff (FIT) oraz feed in premium (FIP). Ten pierwszy jest przeznaczony dla najmniejszych jednostek, o mocy zainstalowanej do 500 kW i obejmuje piętnastoletnie gwarancje odkupienia energii elektrycznej przez lokalny podmiot zobowiązany, po cenie określonej w rozporządzeniu ministra właściwego ds. klimatu (cena jest corocznie waloryzowana). Natomiast system FIP jest przeznaczony dla większych biogazowni, o mocy nie mniejszej niż 500 kW i nieprzekraczającej 1 MW. Nie uwzględnia jednak podmiotu zobowiązanego do zakupu energii, co oznacza, że wytwórca musi sprzedać niewykorzystaną przez siebie energię na warunkach rynkowych.

Barierę dla mniejszych rolników i przedsiębiorstw, które chcą zainwestować w biogazownie, mogą w tej chwili stanowić też koszty takich instalacji, ponieważ na skutek inflacji i wzrostu cen materiałów w ostatnich dwóch–trzech latach średni koszt za 1 MW wzrósł z kilkunastu milionów złotych do poziomu ok. 30 mln zł, a do tej kwoty trzeba doliczyć też koszty operacyjne.

– Naszemu krajowi potrzebna jest transformacja energetyczna obszarów wiejskich, a wręcz można by dążyć ku samowystarczalności energetycznej gmin wiejskich. Wszelkie odnawialne źródła energii mogą być lokalizowane tam, gdzie ta energia jest użytkowana. A biogazownia ma to do siebie, że jest stabilnym producentem energii elektrycznej, nie jest pogodozależna, a więc nie ma przerw w działaniu i może pracować ok. 8 tys. godz. rocznie, czyli w trybie ciągłym – mówi prezes Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Biogazowego i Biometanowego.

Biogazownie odpowiadają na cały szereg problemów związanych z transformacją, w tym m.in. pilną potrzebę zwiększenia liczby niezależnych od pogody, stabilnych źródeł OZE w polskim miksie energetycznym. Mogą bowiem produkować energię nawet przez 90 proc. czasu, w przeciwieństwie do innych, pogodozależnych instalacji OZE, których sprawność energetyczna waha się od 10 do 30 proc. Produkują zieloną energię i zielone ciepło, które można wykorzystać na potrzeby ogrzewania zarówno obiektów produkcyjnych i usługowych, jak i okolicznych gospodarstw domowych i budynków użyteczności publicznej. Ponadto zagospodarowują wartościowe odpady, co wpisuje się w gospodarkę obiegu zamkniętego, a powstały w biogazowniach poferment to naturalny i tani nawóz. Rozwój biogazowni może też przynieść dodatkowe wpływy do budżetów gmin i przyczynić się do aktywizacji lokalnej przedsiębiorczości na obszarach wiejskich, które są obecnie w największym stopniu zagrożone ubóstwem energetycznym. Stąd konieczny jest rozwój energetyki odnawialnej na tych terenach.

Impuls do większego rozwoju sektora biogazu miała zapewnić specustawa o ułatwieniach w przygotowaniu i realizacji inwestycji w zakresie biogazowni rolniczych, która weszła w życie we wrześniu 2023 roku. Jej celem było wprowadzenie rozwiązań ułatwiających procesy budowy i zarządzania takimi instalacjami (m.in. uproszczenia w wydawaniu decyzji dotyczących warunków zabudowy, pozwoleń na budowę oraz przyłączania do sieci). Jak na razie nie wywołała ona jednak boomu inwestycyjnego w sektorze biogazu.

 

Źródło: Newseria

Zakład Gospodarki Komunalnej „Bolesław” Sp. z o.o. 32-329 Bolesław ul. Osadowa 1; telefon: +48 32 64 61 148, fax: +48 32 64 61 148, e-mail: biuro@zgkboleslaw.com; NIP: 637-000-43-35, REGON: 272661647; Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieścia w Krakowie XII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego, KRS nr 0000041504, Kapitał zakładowy: 2 820 500,00 zł

Reforma unijnego rynku energii ma chronić odbiorców przed skokami cen

Firma

o naszej Spółce

System

gospodarki odpadami

Edukacja

system i segregacja

Reforma unijnego rynku energii ma chronić odbiorców przed skokami cen

Unijna reforma EMD, która ma zmienić strukturę unijnego rynku energii elektrycznej, to długofalowa odpowiedź UE na kryzys energetyczny z 2022 roku. Ma zabezpieczyć rynek energii przed kolejnymi kryzysami w przyszłości. Ostateczny kształt reformy EMD został jednak istotnie ograniczony względem wcześniejszych zapowiedzi Komisji Europejskiej. W efekcie, z powodu wąskiego zakresu zmian, nie będzie ona stanowić rewolucji dla polskiego systemu elektroenergetycznego, choć powinna się przyczynić do jego rozwoju i decentralizacji – oceniają analitycy think tanku WiseEuropa w nowym raporcie „Nowe rozdanie. Reforma EMD a rynek polski”.

Fot. archiwum

Pakiet reform zmieniających strukturę unijnego rynku energii elektrycznej (EMD – Energy Market Design) został przedstawiony przez Komisję Europejską w marcu 2023 roku. To odpowiedź na potrzebę przyspieszenia transformacji rynku energii elektrycznej, którą uwypukliły w ostatnich kilku latach zakłócenia wywołane pandemią COVID-19, napięcia geopolityczne wpływające na dostawy energii, a przede wszystkim wybuch wojny w Ukrainie.

– Głównym celem reformy EMD jest budowa nowoczesnego systemu elektroenergetycznego opartego na odnawialnych źródłach energii, a jednocześnie stabilnego, przewidywalnego cenowo, transparentnego rynku energii, w którym konsument ma zapewnioną odpowiednią ochronę i szeroki wachlarz możliwości. Ten model jest odpowiedzią na niedoskonałości obecnej struktury rynku i pilną potrzebę opracowania przyszłościowej wizji rozwoju – mówi agencji Newseria Biznes dr Krzysztof Fal, dyrektor rozwoju programów w WiseEuropa.

Główne założenia unijnej reformy to m.in. stabilizacja cen energii w długoterminowym horyzoncie i uniezależnienie ich od zmiennych cen paliw kopalnych, wsparcie rozwoju OZE czy przyspieszenie rozwoju usług elastyczności.

– Oczekuje się, że uchroni ona konsumentów przed skokami cen i spowoduje, że ceny energii będą mniej zależne od zmiennych cen paliw kopalnych – mówi dr Krzysztof Fal. – Reforma ma też na celu zwiększenie wykorzystania OZE w ramach trwającej transformacji. W ten sposób wpisuje się w szersze wysiłki UE na rzecz przeciwdziałania zmianom klimatycznym i promowania przyjaznych dla środowiska rozwiązań energetycznych.

Pod koniec ubiegłego roku zakończono negocjacje i osiągnięto wstępne porozumienie w sprawie kształtu nowych przepisów między Radą Unii Europejskiej i Parlamentem Europejskim. PE formalnie zatwierdził reformę unijnego rynku energii elektrycznej w połowie kwietnia br., natomiast w końcówce maja br. przyjęła ją Rada UE. Państwa członkowskie UE będą mieć teraz sześć miesięcy na dostosowanie swojego ustawodawstwa krajowego do tych zapisów.

Reforma EMD to jedna z najbardziej wyczekiwanych w ostatnim czasie unijnych propozycji legislacyjnych. Jej kształt od początku budził duże emocje zarówno wśród ekspertów, jak i państw członkowskich, które podzieliły się na dwa stronnictwa – państw wnioskujących o dokonanie bardzo głębokiej reformy rynku oraz tych, które postulowały mniej dogłębne zmiany. Ostateczny kształt reformy sprowadza się głównie do wyposażenia krajów członkowskich UE w dodatkowe instrumenty wspierające inwestycje w nowe źródła energii elektrycznej.

– W ramach harmonizacji zasad udzielania wsparcia publicznego dla inwestycji w nowe źródła energii odnawialnej preferowaną formą mają się stać kontrakty różnicowe jako domyślna forma wsparcia dla nowych mocy wytwórczych – wyjaśnia dyrektor rozwoju programów w WiseEuropa.

Kwestia systemów wsparcia dla nowych mocy wytwórczych była jednym z głównych przedmiotów negocjacji dotyczących reformy EMD. Zgodnie z przyjętymi regulacjami wsparcie wszystkich nowych niskoemisyjnych źródeł energii elektrycznej ma być oparte na formule kontraktów różnicowych. To mechanizm polegający na zagwarantowaniu danemu producentowi określonej ceny energii elektrycznej w horyzoncie średnio- lub długoterminowym.

W nowym raporcie pt. „Nowe rozdanie. Reforma EMD a rynek polski” analitycy WiseEuropa wskazują, że z perspektywy Polski nie jest to istotna zmiana, bo polski system wspierania rozwoju energetyki odnawialnej już od 2016 roku jest oparty na kontraktach różnicowych. Nowe przepisy pakietu energetycznego mogły mieć jednak wpływ na ostateczną decyzję rządu w sprawie systemu wsparcia dla energetyki jądrowej w Polsce. O ile wcześniej trwała dyskusja nad kilkoma możliwymi modelami, o tyle brzmienie przepisów jednoznacznie przesądziło o konieczności zastosowania systemu wsparcia opartego na kontraktach różnicowych.

– Reforma zawiera też szereg propozycji promujących stosowanie umów PPA dla energii z odnawialnych źródeł energii. W ostatnich latach kontrakty PPA stawały się realną alternatywą dla publicznego systemu wsparcia dla OZE, a nowe regulacje unijne będą wspierały ten trend – ocenia dr Krzysztof Fal.

Rynek kontraktów PPA (Power Purchase Agreement) w Polsce, podobnie jak w całej UE, szybko się rozwija. To długoterminowe umowy na dostawy energii elektrycznej zawierane między producentem energii elektrycznej z konsumentem energii. Są zawierane w szczególności przez dużych odbiorców energii elektrycznej oraz w przypadku planowanych większych inwestycji w budowę OZE. Popularność tego rozwiązania wzrosła po kryzysie energetycznym, kiedy ceny energii elektrycznej na rynku publicznym zwiększyły się wielokrotnie i podlegały częstym wahaniom.

Jak wskazują analitycy WiseEuropa, część uregulowań wprowadzonych w reformie EMD, która ma na celu m.in. zlikwidowanie niepewności na rynku PPA, będzie sprzyjać dalszemu rozwojowi tego rynku. W związku z wyrażeniem wprost możliwości „dzielenia” generowanej energii pomiędzy publiczne systemy wsparcia a rynek kontraktowy producenci energii elektrycznej z OZE uzyskali dodatkową zachętę do minimalizowania ryzyk związanych z ich funkcjonowaniem na rynku energii elektrycznej.

– Warto też zwrócić uwagę na wprowadzenie niektórych obowiązków z zakresu długoterminowego zabezpieczenia cen kontraktów. Prawdopodobnie nie będzie mieć to istotnego wpływu na funkcjonowanie rynku, ale część przedsiębiorstw – posiadająca zbyt małą liczbę kontraktów koniecznych dla zabezpieczenia swoich długoterminowych pozycji – będzie musiała przeanalizować i niejednokrotnie zmienić swoją strategię – przewiduje ekspert WiseEuropa.

Zdaniem specjalistów unijna reforma powinna się także przyczynić do rozwoju zdecentralizowanych form takich jak klastry czy spółdzielnie energetyczne. W Polsce wciąż są one na początkowym etapie rozwoju, do czego przyczyniły się opóźnienia w implementacji poprzednich regulacji dotyczących energetyki rozproszonej.

– Jak większość zmian w otoczeniu regulacyjnym na poziomie UE, tak i ta najnowsza reforma stanowi szansę na zlikwidowanie niektórych ograniczeń w rozwoju rynku energii elektrycznej w Polsce. W tym kontekście kluczowe będzie przeprowadzenie odpowiednich analiz, a przede wszystkim sprawne wdrażanie nowych przepisów i jak najszybsze umożliwienie wszystkim adresatom korzystanie z tych nowych możliwości. Poprzednie doświadczenia w zakresie wdrażania europejskich regulacji do krajowego porządku prawnego pokazują, że administracja publiczna powinna jak najszybciej przystąpić do opracowywania analiz i wdrażania tych przepisów, żeby czas dany na ich implementację nie był zagrożony – mówi dr Krzysztof Fal.

 

Źródło: PAP MediaRoom

Zakład Gospodarki Komunalnej „Bolesław” Sp. z o.o. 32-329 Bolesław ul. Osadowa 1; telefon: +48 32 64 61 148, fax: +48 32 64 61 148, e-mail: biuro@zgkboleslaw.com; NIP: 637-000-43-35, REGON: 272661647; Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieścia w Krakowie XII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego, KRS nr 0000041504, Kapitał zakładowy: 2 820 500,00 zł

Skip to content