Zakrętki „na uwięzi” budzą emocje wśród konsumentów napojów, a jednak wpływają na efektywność recyklingu i ochronę środowiska?

Firma

o naszej Spółce

System

gospodarki odpadami

Edukacja

system i segregacja

Zakrętki „na uwięzi” budzą emocje wśród konsumentów napojów, a jednak wpływają na efektywność recyklingu i ochronę środowiska?

Temat opakowań z tworzyw sztucznych i efektywności recyklingu stał się jednym z najważniejszych w dyskusjach środowiskowych. W ostatnim czasie bardzo dużo mówi się i pisze o zakrętkach „na uwięzi”, które są konsekwencją implementacji Dyrektywy Single-Use-Plastics z dnia 5 czerwca 2019 roku. Jednym z wielu elementów Dyrektywy SUP są tak zwane zakrętki „na uwięzi”. Choć rozwiązanie to budzi skrajne emocje społeczeństwa oraz niektórych przedstawicieli sceny politycznej, zostało stworzone, aby zwiększyć efektywność recyklingu. Jakie korzyści przyniesie to rozwiązanie? I czy jest to jedyna zmiana, jakiej mogą spodziewać się polscy konsumenci w najbliższym czasie?

Fot. Pixabay

Dyrektywa SUP nakłada wiele obowiązków na przedsiębiorców. Zakazuje sprzedaży szeregu plastikowych produktów jednorazowego użytku, dla których istnieją alternatywy, takich jak słomki, sztućce, talerze, patyczki higieniczne czy mieszadełka do napojów. Wprowadza obowiązek rozszerzonej odpowiedzialności producenta, określa wymagania w zakresie projektowania i znakowania opakowań, poziomy wskaźników selektywnej zbiórki jak również poziom recyklatu w opakowaniach z tworzyw sztucznych. Jednak najgłośniej w ostatnim czasie stało się o niej za sprawą zakrętek „na uwięzi”.

„Skrajne emocje konsumentów, które budzą zakrętki „na uwięzi” to dobra okazja, aby szeroko wytłumaczyć, dlaczego producenci opakowań z tworzyw sztucznych oraz producenci napojów stosują takie rozwiązanie i osadzić je w szerszej perspektywie w odniesieniu do całej dyrektywy >>plastikowej<<” – mówi Dariusz Lizak, prezes Krajowej Izby Gospodarczej Przemysł Rozlewniczy. – Dyrektywa SUP oraz Rozporządzenie PPWR Parlamentu Europejskiego z dnia 24.04.2024 roku, proponują nowe podejście do systemu zarządzania całym cyklem życia opakowań z tworzyw sztucznych. Oznacza to, że rozwiązania, które zostają wprowadzane, mają spełniać szersze założenia w kontekście gospodarki o obiegu zamkniętym i wynikających z tego korzyści dla środowiska i społeczeństwa” – dodaje.

Zwiększenie efektywności recyklingu

Przedsiębiorcy wprowadzający produkty w opakowaniach z tworzyw sztucznych na napoje muszą dostosować się do nowych wymogów i wziąć na siebie dodatkową odpowiedzialność za produkowane opakowania. Od 1 lipca 2024 roku, zgodnie z ustawą SUP, wprowadzający napoje w opakowaniach z tworzyw sztucznych muszą zastosować tzw. zakrętki na „uwięzi”, trwale przymocowane do opakowania. Wprowadzający napoje w opakowaniach jest zobowiązany osiągnąć określone w ustawie poziomy selektywnego zbierania opakowań i odpadów opakowaniowych: od 2025 roku mają zapewnić zbiórkę butelek na poziomie minimum 77%, a od 2029 roku poziom selektywnej zbiórki nie będzie mógł być niższy niż 90%. Od 2025 roku butelki PET będą musiały zawierać co najmniej 25% recyklatu, a w 2030 roku poziom recyklatu nie będzie mógł być niższy od 30%. Wyzwaniem staje się więc stworzenie systemu i zaprojektowanie rozwiązań, które pozwolą spełnić ambitne cele. Na tę chwilę taką rolę, po zmianach legislacyjnych, odegra wprowadzany system kaucyjny.

Za przytwierdzaniem zakrętek do butelek plastikowych stoją więc konkretne przesłanki. Po pierwsze zmniejszenie liczby zakrętek, które wypadają z obiegu zamkniętego i często nie trafiają do recyklingu. Przytwierdzając je do butelki zwiększa się szansa, że zostaną one odpowiednio przetworzone w tym samym strumieniu zbiórki i recyklingu, razem z butelką PET, zwiększając efektywność odzyskanego surowca do ponownego przetworzenia. Dotychczasowy sposób funkcjonowania selektywnej zbiórki uniemożliwia wydzielenie tak małej frakcji, jaką jest zakrętka, z pozostałych odpadów, które znajdują się w żółtych workach.

„Według założeń dyrektywy SUP producenci napojów w opakowaniach plastikowych powinni spełniać jeszcze jeden wymóg. Uczyć społeczeństwo o zmianach, sposobach na efektywny recykling i planowanych kolejnych wdrożeniach. W najbliższej przyszłości możemy spodziewać się kolejnych rozwiązań, które będą wspierały społeczeństwa w spełnianiu unijnych norm i celów. Głównie prace skupiają się na różnego rodzaju alternatywach, które z jednej strony mają być korzystniejsze środowiskowo, a z drugiej – wygodne i przyjazne w użytkowaniu dla konsumentów” – mówi Dariusz Lizak. – Do pewnych rozwiązań będziemy musieli przyzwyczajać się odrobinę dłużej, bo wpłyną bezpośrednio na nasze codzienne nawyki i rzeczywistość, którą dotychczas znaliśmy. Najważniejsze jednak to pamiętać, że nie tworzy się ich po to, żeby uprzykrzać konsumentom życie, ale żeby wspólnie pracować nad dbałością o otaczające nas środowisko” – podsumowuje.

Zakrętki „na uwięzi” są dobrym pretekstem, aby rozpocząć komunikację o tym, jakie zmiany zauważymy w naszych codziennych nawykach. A te są nieuniknione – zwłaszcza że cele UE w zakresie środowiska są ambitne i pozostają wyzwaniem dla wszystkich państw członkowskich i obywateli UE.

„Pozyskiwanie surowców wysokiej jakości do recyklingu (czyli pokonsumenckich butelek PET) bezpośrednio wpływa na dostępność jakościowego recyklatu, z którego producenci opakowań z tworzyw sztucznych produkują swoje wyroby. Ambitne cele środowiskowe wyznaczone przez Unię Europejską oddziałują na każdego uczestnika rynku, w tym również na naszą branżę, która powinna spełniać określone wymagania, aby dostarczać naszym klientom zgodne z unijnym prawem opakowania. Trwałe przymocowanie zakrętek do butelek ma zapobiegać ich uwalnianiu do środowiska. W trakcie recyklingu butelek PET, zakrętki są oddzielane i przekazywane potem recyklerom zajmującym się recyklingiem HDPE lub PP. Rozumiemy, że niektóre zmiany mogą być niewygodne dla konsumentów, jednak nieustannie pracujemy nad rozwiązaniami opakowaniowymi, które poprawiają komfort użytkowania opakowań, jednocześnie minimalizując ich wpływ na środowisko” – podsumowuje Mariusz Musiał, dyrektor zarządzający ALPLA w Polsce.

Źródło: PAP MediaRoom

Zakład Gospodarki Komunalnej „Bolesław” Sp. z o.o. 32-329 Bolesław ul. Osadowa 1; telefon: +48 32 64 61 148, fax: +48 32 64 61 148, e-mail: biuro@zgkboleslaw.com; NIP: 637-000-43-35, REGON: 272661647; Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieścia w Krakowie XII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego, KRS nr 0000041504, Kapitał zakładowy: 2 820 500,00 zł

Recyklomaty usprawnią działanie systemu kaucyjnego

Firma

o naszej Spółce

System

gospodarki odpadami

Edukacja

system i segregacja

Recyklomaty usprawnią działanie systemu kaucyjnego

Nie ma odwrotu od startu systemu kaucyjnego w styczniu 2025 r., a my jesteśmy do tego gotowi od strony technologicznej – przekonywali przedstawiciele firm produkujących tzw. recyklomaty, na kilka miesięcy przed uruchomieniem polskiego systemu kaucyjnego. Uczestniczyli oni w debacie eksperckiej „Technologia w służbie ochrony środowiska” w Centrum Prasowym PAP.

Fot. Pixabay

Od 1 stycznia 2025 r. w Polsce ma wystartować tzw. system kaucyjny, czyli system zwrotu opakowań po napojach. Konsumenci kupując napój, zapłacą kaucję za jego opakowanie. Będzie to złotówka za butelkę szklaną i 50 groszy za plastikową albo puszkę. Kaucja będzie w mniejszych sklepach zwracana ręcznie lub automatycznie w sklepach wielkopowierzchniowych. Mają służyć do tego automaty RVM – Reverse Vending Machines (automaty zwrotne) potocznie nazywane butelkomatami lub recyklomatami.

„Polacy przyzwyczaili się już do różnorodnych automatów sprzedających, pozwalających na bezobsługowe nabywanie żywności, napojów czy biletów. Jednak już w przyszłym roku w przestrzeni publicznej pojawią się nowe urządzenia – RVM, które nie są jeszcze powszechnie znane polskim konsumentom” – tłumaczył Krzysztof Hornicki, wiceprezes zarządu Krajowego Systemu Kaucyjnego ZWROTKA, moderator debaty.

Pierwsze recyklomaty pojawiły się w USA w 1922 r. Po latach rozwoju tego typu maszyna to nie „dziura w ścianie” do wrzucania butelek, a zawansowane rozwiązanie technologiczne. Zadaniem maszyny jest przyjęcie opakowania, stwierdzenie czy opakowanie znajduje się w systemie kaucyjnym, więc czy ma zostać wypłacona kaucja, zniszczenie opakowania i posortowanie odpadów. Recyklomat musi też przekazać dane do centralnego systemu informatycznego o przeprowadzonej akcji.

„Recyklomat to strażnik poprawności działania całego systemu kaucyjnego. Kluczowy komponent” – przekonywał Konrad Robak, managing director, Tomra Collection Polska.

Jednocześnie automat wyręcza pracowników sklepów. Eksperci szacują, że w dużym sklepie będą zbierane tysiące opakowań dziennie, w mniejszym około 1 tysiąca.

„Automat nie męczy się, daje czas pracownikom na obsługę klientów” – zauważył Przemysław Stęślik, managing director, RVM Systems Polska.

Pracownicy sklepów nie muszą więc zajmować się nowymi zadaniami. Wyręczy ich automat.

„Recyklomat przyjmie butelkę typu PET bez korka, ma ustawioną tolerancję wagi opakowania. Nie zwrócimy za to zgniecionej puszki” – wyjaśnia Marcin Reimann, prezes zarządu firmy Sortbox.

Recyklomaty mają też zabezpieczenia na wypadek nadużyć.

„Mamy algorytmy wykrywające potencjalne nadużycia. Maszyna przerywa transakcję i wzywa obsługę w celu sprawdzenia, czy nie dochodzi do oszustwa. Przykładowo, wielokrotne oddawanie takiego samego opakowania jest pierwszym sygnałem ostrzegawczym” – informował Przemysław Stęślik.

W kilku sieciach handlowych trwają testy butelkomatów. Dariusz Staszewski, prezes zarządu, R3 Polska, informuje, że jego firma rozstawiła kilkadziesiąt automatów. Niektóre zbierają 2,5 tys. opakowań dziennie, ale niektóre tylko 30. Dlatego ważne jest dokładne przemyślenie lokalizacji maszyny. Według Konrada Robaka przy lokowaniu maszyn warto przyjąć współczynnik – jeden punkt dla tysiąca mieszkańców. To zagwarantuje wygodę obsługi.

„Moim zdaniem w Polsce jest miejsce na 20 tysięcy do 40 tys. recyklomatów” – mówił Dariusz Staszewski.

Butelkomaty mają zwracać kaucję. Najpopularniejszym modelem jest wydruk kuponu, który może posłużyć do wypłaty gotówki w kasie sklepowej lub do pomniejszenia kwoty kolejnych zakupów. Możliwe są inne modele, np. wypłaty na kartę czy gotówka bezpośrednio z maszyny, jednak, jak pokazują badania firmy Tomra Collection, 87 proc. klientów decyduje się na kupon.

„Zwroty bezgotówkowe zmuszają do zapytania – kto zapłaci za przelew? Z kolei gotówka w maszynie naraża ją na próby dewastacji” – zauważył Marcin Derenda, managing director, AKE Technologies.

„Koszt obsługi gotówki może okazać się wyższy niż zysk” – dodał Dariusz Staszewski.

Paweł Wróblewski, business development director, Envipco Poland, stwierdził, że ważne jest, żeby maszyna nie powodowała kolejek, działała jak najbardziej intuicyjne i szybko. Dodatkowo butelkomat przyciągnie klientów do sklepu.

„Zwracanie butelek i puszek stanie się częścią rzeczywistości, stałym element zakupów. Maszyny będą polem konkurencyjnym dla sieci sklepów” – przekonywał Konrad Robak.

Paweł Skwarczowski, dyrektor ds. rozwoju, Czysta Polska Recyklomaty, zauważył, że tworzenie systemu kaucyjnego rozpoczyna się od sieci dużych sklepów, ale niezbędny jest dalszy rozwój.

„Niemal 600 gmin nie ma wielkopowierzchniowego sklepu. Kiedyś makulatury i butelek nie zbieraliśmy w sklepach, a przecież chcemy uzyskać jak najwięcej surowca. Opracowujemy rozwiązania dla ośrodków sportowych, dla małych sklepów, dla gmin. To będzie ważna część systemu kaucyjnego” – zapowiadał Paweł Skwarczowski.

Przemysław Stęślik wyliczył, że w pierwszym etapie tworzenia systemu kaucyjnego rozlokowanych zostanie około 20 tys. maszyn. Jednak według niego dostępność recyklomatów u producentów nie jest wąskim gardłem.

„Niestety brak precyzyjnych ustaleń legislacyjnych, więc start prac nad tworzeniem systemu oddala się w czasie. Ponadto producenci napojów muszą wprowadzić towary objęte kaucją. Poza tym tak wiele automatów trzeba wdrożyć, zintegrować. Powodzenie zależy od wielu czynników” – wyliczał Przemysław Stęślik.

Paweł Wróblewski, business development director, Envipco Poland, podkreślał, że przy tworzeniu systemu kaucyjnego nie stać nas na eksperymenty.

„Skorzystajmy z doświadczeń innych krajów, żeby ustrzec się błędów i wprowadzić od razu dobre rozwiązania” – apelował Paweł Wróblewski.

Dlatego uczestnicy rynku pod egidą instytucji GS1 wypracowują standardy mające obowiązywać w polskim systemie kaucyjnym. Chodzi np. o sposób rozdrabniania puszek – czy mają być poszarpane czy zwalcowane oraz czy powinno się je przechowywać w jednym pojemniku z butelkami PETR, czy w osobnym. Standardy miałyby dotyczyć także warstwy informatycznej, sposobu łączenia się z siecią.

„Standardy powinny być jasno określone, żeby uczestnicy rynku mogli świadomie wybrać dostawcę urządzenia. To oznacza także przewidywalność logistyki, recyklingu” – przekonywał Marcin Derenda.

Nadzorem na standardami mogłaby zając się centralna instytucja, integrująca wszystkich uczestników systemu kaucyjnego, rodzaj branżowej izby gospodarczej.

„Państwowa organizacja parasolowa powinna zostać utworzona, aby mieć pieczę nad organizacjami i producentami maszyn” – uznał Marcin Reimann.

Eksperci podsumowując debatę, zwracali uwagę, że system kaucyjny musi być bliski konsumentom, wygodny, intuicyjny, szybki. Zauważyli, że nie ma odwrotu od jego startu w styczniu 2025 r. i przekonywali, że są do tego gotowi od strony technologicznej.

„Technologia będzie nieodzowną częścią systemu kaucyjnego” – podsumował Konrad Robak.

 

Źródło: PAP MediaRoom

Zakład Gospodarki Komunalnej „Bolesław” Sp. z o.o. 32-329 Bolesław ul. Osadowa 1; telefon: +48 32 64 61 148, fax: +48 32 64 61 148, e-mail: biuro@zgkboleslaw.com; NIP: 637-000-43-35, REGON: 272661647; Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieścia w Krakowie XII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego, KRS nr 0000041504, Kapitał zakładowy: 2 820 500,00 zł

Planowany zakaz eksportu plastikowych odpadów do krajów spoza OECD

Firma

o naszej Spółce

System

gospodarki odpadami

Edukacja

system i segregacja

Planowany zakaz eksportu plastikowych odpadów do krajów spoza OECD

Eksport odpadów z tworzyw sztucznych do krajów nienależących do OECD (Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju) zostanie zakazany w ciągu dwóch i pół roku od wejścia w życie rozporządzenia, a przemieszczanie w ramach UE będzie znacząco ograniczone – informuje Prawo.pl.

Fot. archiwum

Jak podaje serwis, obecnie odpady plastikowe, zwłaszcza tzw. trudne, czyli bardzo drobne lub silnie zanieczyszczone, są eksportowane poza Unię Europejską, do państw słabiej rozwiniętych gospodarczo. W ten sposób, jak wynika ze statystyk sprzed kilku lat, wyjeżdża z UE ponad 32 mln ton plastikowych resztek.

Właściwe zagospodarowanie takich odpadów jest potwierdzane na papierze, choć wcale nie ma pewności, że w jakikolwiek sposób zostały one zagospodarowane w kraju docelowym, a są też wątpliwości, czy w ogóle tam trafiły, a nie zostały np. zatopione w oceanie – podaje Prawo.pl.

„Wysyłanie obecnie odpadów trudnych do przetworzenia do krajów biedniejszych to hipokryzja. Cieszymy się w UE, że formalnie mamy dzięki temu wysokie poziomy recyklingu, a odpady trafiają w miejsca, w których nie powinny się znaleźć. Dlatego decyzja, że te odpady zostaną na europejskim rynku, jest jak najbardziej wskazana z punktu widzenia ochrony środowiska” – mówi, cytowany przez Prawo.pl, Piotr Szewczyk, prezes Rady RIPOK (Regionalna Instalacja Przetwarzania Odpadów Komunalnych) i zastępca dyrektora Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów Komunalnych Orli Staw.

Dlatego, według informacji Prawo.pl, unijni parlamentarzyści zdecydowaną większością głosów poparli porozumienie z Radą, które ma do tego nie dopuścić, a jednocześnie przyczynić się do realizacji unijnych celów w zakresie gospodarki o obiegu zamkniętym i zerowego poziomu zanieczyszczeń.

Jak wynika z unijnej informacji, eksport odpadów z tworzyw sztucznych do krajów nienależących do OECD zostanie zakazany w ciągu dwóch i pół roku od wejścia w życie rozporządzenia, a przemieszczanie w ramach UE będzie znacząco ograniczone. Poprawiona ma być też w UE wymiana informacji i danych dotyczących przemieszczania odpadów, m.in. dzięki powstaniu elektronicznego, zdigitalizowanego centrum. Przepisy przewidują również powołanie grupy ds. egzekwowania prawa, mającej poprawić współpracę między krajami UE. Dzięki temu ma być łatwiej wykrywać nielegalne transporty odpadów i zapobiegać mu – przekonuje Prawo.pl.

 

Źródło: PAP MediaRoom

Zakład Gospodarki Komunalnej „Bolesław” Sp. z o.o. 32-329 Bolesław ul. Osadowa 1; telefon: +48 32 64 61 148, fax: +48 32 64 61 148, e-mail: biuro@zgkboleslaw.com; NIP: 637-000-43-35, REGON: 272661647; Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieścia w Krakowie XII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego, KRS nr 0000041504, Kapitał zakładowy: 2 820 500,00 zł

W lasach, na plażach i górskich szlakach zalegają tony plastikowych odpadów

Firma

o naszej Spółce

System

gospodarki odpadami

Edukacja

system i segregacja

W lasach, na plażach i górskich szlakach zalegają tony plastikowych odpadów

Wraz z początkiem sezonu letniego rośnie sterta śmieci zalegających na polskich plażach, górskich szlakach i w lasach. To tzw. weekendowe śmieci, czyli opakowania po jedzeniu i napojach, jednorazowe naczynia, grille, mokre chusteczki, zużyte pieluchy, ale też niedopałki papierosów i kapsle. To nie tylko kwestia estetyki, ale także ekologii. Tym bardziej że gros odpadów stanowią plastikowe śmieci. W problem nieoddawanych do recyklingu odpadów i zalewu jednorazowych plastików wymierzone są przede wszystkim regulacje prawne przyjmowane na poziomie UE, ale też akcje edukacyjne. Na przestrzeni ostatnich trzech dekad nastąpił w świadomości Polaków duży postęp, ale tony zbieranych śmieci w trakcie akcji sprzątania świadczą o tym, że wciąż jest wiele do zrobienia.

Fot. archiwum

– Po sezonie na polskich plażach czy górskich szlakach tych śmieci, zwłaszcza plastików, które nie podlegają recyklingowi, jest bardzo dużo, można je liczyć w setkach ton – mówi agencji Newseria Biznes Agnieszka Veljković, kierowniczka biura prasowego Fundacji WWF Polska. – Jest ich cały wachlarz: od niedopałków papierosów, gum do żucia, przez plastikowe butelki, opakowania po żywności, po nawet zużyte dziecięce pieluchy czy innego rodzaju przedmioty, które są plastikowe, a które nie podlegają recyklingowi.

Z majowego badania EKObarometr SW Research i Fundacji Czysta Rzeka wynika, że ponad połowa Polaków (56 proc.) dostrzega problem zanieczyszczenia rzek, a 49 proc. – lasów. Śmieci kłują w oczy również nad jeziorami (41 proc.), nad morzem i na plażach (40 proc.) oraz w górach (30 proc.).

– Od kilku lat zauważamy bardzo niebezpieczną tendencję, że Polacy zostawiają w miejscach, gdzie wypoczywają, tzw. śmieci weekendowe. To są butelki po alkoholu, sławetne małpki, plastikowe butelki po innych napojach, to są opakowania po jedzeniu, minigrille, mokre chusteczki, ale ostatnio znajdujemy też zatrzęsienie papierosowych niedopałków i kapsli od butelek. To jest plaga plaż i miejsc wypoczynkowych nad wodą, czyli nad brzegami rzek i jezior. Podczas ostatniej akcji sprzątania mieliśmy ok. 600 tys. niedopałków zebranych przez wolontariuszy i prawie 200 tys. kapsli wydłubanych z ziemi – dodaje Beata Butwicka, prezeska Fundacji Nasza Ziemia.

Badanie EKObarometr wskazuje, że więcej niż co trzeci Polak (36 proc.) do problemu śmieci wciąż podchodzi bezrefleksyjnie i nic w tym kierunku nie robi. Jednak z drugiej strony niewiele mniejszy odsetek (31 proc.) bierze jednak sprawy w swoje ręce i sprząta lub organizuje wspólne sprzątanie, a blisko co czwarty bierze udział w zorganizowanych akcjach społecznego sprzątania. Góry odpadów, szczególnie plastiku, to nie tylko problem estetyczny, lecz również ekologiczny.

– Szacuje się, że do mórz i oceanów co roku trafia 13 mln t nowego plastiku. A ta ilość plastiku, która już dryfuje po Oceanie Spokojnym, ma wielkość amerykańskiego Teksasu. Poza tym mamy też problem zanieczyszczenia mikroplastikiem, który został już odnotowany przez naukowców nawet w najgłębszym miejscu na Ziemi, czyli w Rowie Mariańskim, w lodzie arktycznym i w naszych organizmach – mówi Agnieszka Veljković. – Tych plastikowych opakowań wciąż trafia do środowiska naturalnego zbyt wiele.

– Jeśli to się nie zmieni, to według prognoz do 2050 roku w oceanach będzie już więcej plastiku niż ryb. A biorąc pod uwagę, że średni czas rozkładu plastikowych opakowań zajmuje od kilkudziesięciu do kilkuset lat, konieczne jest szukanie alternatyw, które będą wspierały gospodarkę obiegu zamkniętego – dodaje Michał Zawistowski, dyrektor zarządzający DS Smith Polska.

Zanieczyszczenie plastikiem to jeden z najpoważniejszych problemów środowiskowych. W ciągu ostatnich 60 lat globalna produkcja tworzyw sztucznych wzrosła 20-krotnie, do ponad 300 mln t rocznie, i według prognoz dodatkowo podwoi się w nadchodzących 20 latach. Szacuje się, że od rozpoczęcia ich masowej produkcji do tej pory tylko niecałe 10 proc. tworzyw sztucznych zostało poddanych recyklingowi. Naukowcy nazywają już obecne czasy erą plastiku, a światowy ocean – plastikową zupą. WWF podaje, że ilość plastiku, jaka trafia do mórz i oceanów, odpowiada całej ciężarówce odpadów wrzucanych do wody średnio co minutę.

– W ramach naszej akcji Sprzątanie Świata w ubiegłym roku 80 nurków tylko z jednego jeziora wyciągnęło niemal 1,7 tys. kg podwodnych śmieci. Co ciekawe, wyciągnęli nie tylko butelki, puszki czy sławetne już opony, bo i takie rzeczy się znajdują, ale proszę sobie wyobrazić, że wyjmowali również całe kosze na śmieci. To znaczy, że nad tym pięknym jeziorem ludzie spędzają czas, bawią się znakomicie, a na koniec postanawiają wrzucić do wody kosz na śmieci – mówi Beata Butwicka.

Jak wskazuje, żeby zmniejszyć ilość śmieci w środowisku, potrzebne są działania dwutorowe: z jednej strony regulacje prawne, a z drugiej – edukacja społeczeństwa, ponieważ większość śmieci znajdowanych na łonie natury to odpady pokonsumpcyjne, np. opakowania po napojach i jedzeniu. Dlatego właśnie – zwłaszcza że sezon wakacyjny sprzyja przebywaniu na łonie natury – warto popracować nad swoimi nawykami i zastanowić się przy sklepowej półce nad wyborem produktu.

– Zmiany w zakresie opakowań są niezbędne. Według Eurostatu przeciętny Europejczyk wygenerował w 2021 roku prawie 190 kg odpadów opakowaniowych – ok. 11 kg więcej niż w poprzednim roku. Natomiast w ostatnim dziesięcioleciu wzrost liczby odpadów opakowaniowych w przeliczeniu na mieszkańca sięgnął prawie 30 proc. Konieczne jest podjęcie działań, które realnie wpłyną na poprawę tych statystyk – mówi Michał Zawistowski. – Modelowym rozwiązaniem tego problemu i przykładem wspierania gospodarki obiegu zamkniętego jest tektura falista, ponieważ papier jako surowiec jest zbierany i poddawany recyklingowi, którego wskaźnik przekracza 80 proc. Tymczasem wskaźnik recyklingu plastiku w Unii Europejskiej jest o połowę mniejszy i w 2021 roku wyniósł mniej niż 40 proc.

Do zminimalizowania ilości odpadów opakowaniowych z plastiku dążą kolejne unijne regulacje, w tym m.in. rozporządzenie PPWR (Packaging and Packaging Waste Regulation), którego tekst został zaakceptowany przez Parlament Europejski pod koniec kwietnia br. Zgodnie z regulacją od 2030 roku w UE wszystkie opakowania (z wyjątkiem lekkich opakowań z drewna, korka, tekstyliów, gumy, ceramiki, porcelany i wosku) będą musiały się nadawać do ponownego przetworzenia. Unijny ustawodawca wprowadzi też wymogi dotyczące obowiązkowych poziomów udziału wtórnego surowca z recyklingu (tzw. recyklatu) w wyrobach opakowaniowych, zwłaszcza tych z tworzyw sztucznych.

Parlament Europejski chce także, by niektóre rodzaje jednorazowych opakowań z tworzyw sztucznych zostały zakazane. Dotyczy to m.in. folii na świeże owoce i warzywa o wadze poniżej 1,5 kg, opakowań na żywność i napoje rozlewane i spożywane w lokalach w sektorze HoReCa (hotele, restauracje i kawiarnie) czy na kosmetyki i produkty higieniczne w hotelach. Zakaz obejmie też lekkie plastikowe torebki na zakupy (poniżej 15 mikronów), o ile nie są wymagane ze względów higienicznych lub stosowane w celu zapobiegania marnowaniu żywności.

– W przypadku opakowań powinniśmy się kierować zasadą 3R, czyli reduce, reuse, recycle, i tam, gdzie tylko możemy, powinniśmy z tych opakowań rezygnować, a tym samym zmniejszyć masę wytwarzanych odpadów. Natomiast tam, gdzie nie jest to możliwe, powinniśmy się koncentrować na opakowaniach, które umożliwiają ich ponowne użycie oraz recykling. Z kolei w przypadku konsumentów zmiana musi się opierać na naszych drobnych, codziennych decyzjach, czyli np. rezygnacji z jednorazowych produktów czy pakowaniu zakupów w supermarkecie czy dyskoncie w torby płócienne albo papierowe – mówi dyrektor zarządzający DS Smith Polska. – W ramach naszej globalnej strategii do tej pory udało nam się wyeliminować z obiegu ponad miliard problematycznych tworzyw sztucznych, zastępując je rozwiązaniami z tektury falistej, które nadają się do recyklingu. Dzięki temu na sklepowych półkach zmniejszyła się ilość plastikowych przedmiotów codziennego użytku, jak np. opakowania na owoce i warzywa czy foliowe torebki.

Producenci opakowań pracują nad alternatywnymi innowacjami dla plastikowych opakowań. DS Smith testuje m.in. materiały robione ze słomy, konopi, łupin kakaowych, wodorostów, odpadów rolniczych, a nawet stokrotek.

 

Źródło: Newseria

Zakład Gospodarki Komunalnej „Bolesław” Sp. z o.o. 32-329 Bolesław ul. Osadowa 1; telefon: +48 32 64 61 148, fax: +48 32 64 61 148, e-mail: biuro@zgkboleslaw.com; NIP: 637-000-43-35, REGON: 272661647; Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieścia w Krakowie XII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego, KRS nr 0000041504, Kapitał zakładowy: 2 820 500,00 zł

W Polsce ma powstać około setki małych, modułowych reaktorów jądrowych

Firma

o naszej Spółce

System

gospodarki odpadami

Edukacja

system i segregacja

W Polsce ma powstać około setki małych, modułowych reaktorów jądrowych

Modułowe reaktory SMR są już dość powszechnie uważane za technologię, która może zastąpić konwencjonalną energetykę jądrową. Inwestuje w nią już wiele państw świata. Duże zainteresowanie widać też w Polsce. Jak podaje Polski Instytut Ekonomiczny, według oficjalnych zapowiedzi w kraju może powstać ok. 100 SMR-ów. Pierwszy z nich zacznie działać prawdopodobnie na początku przyszłej dekady. – Tam, gdzie duże elektrownie jądrowe nie mogą być lokowane z powodu obiektywnych wymogów środowiskowych, SMR-y będą mogły funkcjonować i będzie w nich produkowana nie tylko energia elektryczna, ale i ciepło – mówi Szczepan Ruman, prezes Świętokrzyskiej Grupy Przemysłowej Industria, która w ubiegłym roku nawiązała współpracę w tym zakresie z Rolls-Royce SMR.

Fot. archiwum

– Potrzeby energetyczne będą rosnąć z dwóch przyczyn. Po pierwsze, ok. 70 proc. energii w Polsce wciąż jest produkowane z węgla i to jest to, co ma być zdekarbonizowane. Po drugie, zdekarbonizowany ma być również transport i przemysł. W momencie, kiedy będziemy mieć samochody elektryczne lub wodorowe, w przemyśle będzie używany zielony wodór wyprodukowany z energii elektrycznej. To znaczy, że tej energii elektrycznej potrzeba bardzo dużo. W związku z tym duży atom będzie, w mojej opinii, przeżywał swój renesans – mówi agencji Newseria Biznes Szczepan Ruman.

Jak szacuje IEA („Electricity Market Report 2023”), światowe zapotrzebowanie na energię elektryczną w latach 2023–2025 będzie rosło w znacznie szybszym niż do tej pory tempie wynoszącym 3 proc. rocznie. Zdecydowaną większość, czyli 90 proc. tego dodatkowego zapotrzebowania, mają pokryć odnawialne źródła energii i właśnie energia jądrowa, której produkcja będzie rosła o 4 proc. rocznie w kolejnych latach. IEA podaje, że ma to wynikać m.in. z oczekiwanego ożywienia produkcji energii jądrowej we Francji w miarę zakończenia planowych prac konserwacyjnych oraz z rozpoczęcia działalności nowych elektrowni, głównie w Azji.

Rosyjska agresja na Ukrainę i kryzys na rynkach energetycznych stały się katalizatorem ożywienia w energetyce jądrowej także w Europie. Wiele państw europejskich przyspieszyło inwestycje w nowe elektrownie. Jest wśród nich Polska, która zamierza m.in. zrealizować projekt w Lubiatowie-Kopalinie na Pomorzu, realizowany wspólnie z amerykańskim koncernem Westinghouse.

– We Francji, gdzie jest 56 reaktorów, one będą dożywały swojego żywota i będą zastępowane nowymi, dużymi reaktorami, w związku z czym duży atom na pewno będzie miał się dobrze. Polski projekt na wybrzeżu też będzie realizowany – mówi prezes Świętokrzyskiej Grupy Przemysłowej Industria. – Historycznie większość produkcji i zużycia energii elektrycznej przypada jednak na południe Polski – tam, gdzie są aglomeracje, centra przemysłowe i duże zapotrzebowanie na energię elektryczną i ciepło. Uważam, że to jest potencjał dla SMR-ów, które mogą być lokowane tam, gdzie – z obiektywnych przyczyn i wymogów środowiskowych – nie ma miejsca dla dużych elektrowni jądrowych. Natomiast SMR-y będą mogły tam działać i dostarczać nie tylko energię, ale i ciepło.

SMR-y (Small Modular Reactors) są już dość powszechnie uważane za technologię przyszłości, która może zastąpić konwencjonalną energetykę. W technologię tę inwestuje kilkanaście państw z całego świata – poza USA i Kanadą także m.in. Wielka Brytania, Francja, Szwecja, Dania, Czechy, Estonia, Belgia, Litwa, Bułgaria, Rumunia i Rosja. Według danych, które podaje Polski Instytut Ekonomiczny, obecnie na świecie rozwijanych jest ponad 70 projektów różnych reaktorów SMR (większość z nich jest ciągle na etapie projektowania – koncepcyjnego lub zaawansowanego).

– Mam wrażenie, że w ostatnim czasie prawie codziennie w gazetach czytamy o nowym projekcie SMR – mówi Szczepan Ruman.

Główną zaletą małych, modułowych reaktorów (zgodnie z definicją Światowego Stowarzyszenia Energetyki Jądrowej – o mocy elektrycznej 300 MW lub mniejszej, ale ta granica jest płynna i sięga nawet 630 MW) jest to, że stanowią bezpieczne i stabilne źródło czystej energii, a zarówno koszt, jak i czas budowy są w ich przypadku znacznie niższe w porównaniu z tradycyjną elektrownią jądrową. Jednocześnie SMR-y mogą być wybudowane w większej liczbie potencjalnych lokalizacji niż wielkoskalowa energetyka jądrowa, a ich elastyczność daje duże możliwości dopasowania projektu do potrzeb inwestora.

– W polskim systemie energetycznym SMR-y mogą produkować energię właśnie na południu kraju, tam gdzie historycznie była produkcja energii i ciepła, tam gdzie był przemysł i gdzie jest duża gęstość zaludnienia. One będą pracowały w tak zwanej podstawie, czyli będą generowały energię elektryczną, na której można polegać, dostępnej 365 dni w roku, 24 godziny na dobę. Z drugiej strony mogą też zaoferować ciepło systemowe na potrzeby przemysłu, który ma w tym zakresie duże potrzeby – podkreśla prezes Świętokrzyskiej Grupy Przemysłowej Industria.

Z tegorocznego raportu „Perspektywy wykorzystania reaktorów SMR w polskiej transformacji energetycznej” Polskiego Instytutu Ekonomicznego wynika, że te jednostki mogą być wykorzystywane jako elektrownie stabilizujące odnawialne źródła energii, służąc do produkcji wodoru oraz energii dla przemysłu i ciepła systemowego. W opinii ekspertów ankietowanych przez PIE najważniejszą rolą SMR w polskiej transformacji energetycznej może być właśnie ten ostatni aspekt, czyli wykorzystanie SMR-ów w produkcji ciepła systemowego.

Jak podawał w czerwcu PIE, według oficjalnych zapowiedzi w Polsce ma być wybudowanych około 100 SMR-ów. Projekty w tym zakresie prowadzą m.in. Orlen (o którego projektach niedawno było głośno z powodu negatywnej opinii ABW) i KGHM. Z badań przeprowadzonych przez instytut wynika, że aż 67 proc. ankietowanych ekspertów widzi szanse na to, że SMR będą w przyszłości zaspokajać przynajmniej 20 proc. zapotrzebowania 10 największych polskich aglomeracji na ciepło systemowe.

Z drugiej strony wielu ekspertów wskazuje, że budowa reaktorów SMR – choć może odegrać istotną rolę w procesie dekarbonizacji – nie zastąpi konieczności inwestycji w OZE i wielkoskalową energetykę jądrową. Ponadto w krajach zachodnich w praktyce nie uruchomiono jeszcze ani jednego takiego reaktora, a technologia SMR jest dopiero we wczesnej fazie rozwoju.

– Dlatego my uważamy, że warto wybrać projekt realizowany przez firmę z zespołem inżynierów, który w ostatnich dekadach realnie dostarczał działające reaktory. Dlatego związaliśmy się z takim partnerem, jakim jest Rolls-Royce, za którym stoi też cała renoma tej marki – mówi Szczepan Ruman.

Świętokrzyska Grupa Przemysłowa Industria (jest częścią Agencji Rozwoju Przemysłu) w ubiegłym roku zawarła z Rolls-Royce SMR memorandum dotyczące współpracy przy wdrażaniu w Polsce małych reaktorów modułowych.

– Zaczęliśmy wcześnie, bo ci, którzy patrzą na to realistycznie, wiedzą, że pierwszy reaktor w Polsce – duży czy mały – będzie uruchomiony ok. 2033–2035 roku, więc jest jeszcze dużo czasu, w którym będą trwały różne procedury prawne, pozwolenia, analizy i wszystko to, co jest potrzebne do rozpoczęcia budowy. Rozpoczynanie tej współpracy teraz ma sens przede wszystkim dlatego, że można zacząć już konstruować łańcuch dostaw. To jest to, co my chcemy robić w ramach Grupy Agencji Rozwoju Przemysłu i w ramach podmiotów skupionych w naszej Centralnej Dolinie Wodorowej im. Braci Łaszczyńskich. Chcemy tworzyć łańcuch dostaw dla przyszłej gospodarki SMR, dla tych projektów, które realnie będą realizowane za kilka lat – zaznacza prezes Świętokrzyskiej Grupy Przemysłowej Industria.

Centralna Dolina Wodorowa im. Braci Łaszczyńskich – łącząca regiony świętokrzyski i łódzki oraz południowe Mazowsze i północne Podkarpacie – została powołana do życia w październiku ub.r., a jednym z jej głównych celów jest właśnie rozwój energetyki jądrowej opartej na technologii SMR.

Wśród kluczowych graczy rozwijających projekty SMR jest obecnie m.in. amerykańska spółka NuScale, europejski Nuward (wspólna inicjatywa francuskiego EDF z French Alternative Energies, Atomic Energy Commission (CEA), Naval Grup i TechnicAtome) – zapowiadany jako pierwszy reaktor zaprojektowany w Unii Europejskiej – i właśnie Rolls-Royce SMR, który już w 2015 roku zaczął prace nad swoim reaktorem UK SMR o mocy 470 MWe. Według zapowiedzi producenta pierwszy taki reaktor ma zostać zbudowany we wczesnych latach 30. Projekt cieszy się wysokim wsparciem publicznym rządu Wielkiej Brytanii – w 2021 roku przeznaczono na niego 240 mln euro rządowych dotacji.

– To jest projekt, który przechodzi już proces certyfikacji u swojego regulatora, a nie jest tylko na papierze. Pośród tych wielu różnych projektów SMR-owych jest kilka firm, które są wiarygodne, są wiarygodnymi partnerami, i myślę, że polski rynek będzie dla nich bardzo atrakcyjnym miejscem do pokazania swoich możliwości. Jako Świętokrzyska Grupa Przemysłowa Industria będziemy dążyć do tego, żeby mieć jedną lokalizację, w której będą dwie–trzy jednostki – mówi prezes spółki. – Natomiast aktywnie działamy, aby pojawili się inni kontrahenci, którzy również będą zainteresowani tą technologią na polskim rynku, ponieważ w projektach jądrowych jest wielki potencjał do współpracy między firmami.

Według danych, które przytacza w swoim raporcie Polski Instytut Ekonomiczny, wartość rynku małych reaktorów jądrowych w 2020 roku była wyceniana na ok. 3,5 mld dol. Jednak według prognoz rynku Allied Market Research do 2030 roku ten rynek ma być wart już blisko 19 mld dol. Według prognoz OECD i Nuclear Energy Agency – ich pozytywnego scenariusza – w 2035 roku projekty SMR przekroczą 20 GW mocy zainstalowanej, a w scenariuszu szybkiego rozwoju tej technologii do 2050 roku mogłoby ich powstać nawet 375 GW.

– Najważniejszą barierą na ten moment są kadry, na drugim miejscu jest przygotowanie przemysłu, certyfikacja, standardy, które trzeba wdrożyć, a na ostatnim miejscu – pieniądze na inwestycje. Dlatego że jeżeli będzie dobry projekt, od wiarygodnego dostawcy, który będzie pewny, że jest zrealizowany, ponieważ ma pozwolenia itd., to będzie dobra propozycja biznesowa dla inwestorów. Tylko że najpierw musi być wykonana ta praca formalnoprawna, budowa kadr i budowa łańcucha dostaw, żeby ten projekt zrealizować – wyjaśnia Szczepan Ruman.

 

Źródło: Newseria

Zakład Gospodarki Komunalnej „Bolesław” Sp. z o.o. 32-329 Bolesław ul. Osadowa 1; telefon: +48 32 64 61 148, fax: +48 32 64 61 148, e-mail: biuro@zgkboleslaw.com; NIP: 637-000-43-35, REGON: 272661647; Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieścia w Krakowie XII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego, KRS nr 0000041504, Kapitał zakładowy: 2 820 500,00 zł

Skip to content