UE zainwestuje miliardy w zielony wodór

Firma

o naszej Spółce

System

gospodarki odpadami

Edukacja

system i segregacja

UE zainwestuje miliardy w zielony wodór

W tej chwili wodór ma zastosowanie głównie w sektorze chemicznym, jego wykorzystanie w transporcie czy energetyce wciąż jest marginalne. Co więcej, aż 95 proc. produkowanego wodoru wciąż pochodzi z paliw kopalnych, a tylko 5 proc. jest wytwarzane z odnawialnych źródeł. Unia Europejska zamierza odwrócić te proporcje, a opublikowana na początku lipca strategia wodorowa ma być impulsem dla rozwoju tego rynku w Europie, której szacunkowe zapotrzebowanie na wodór w 2030 roku ma już sięgnąć 16,5 mln ton. Wyzwaniem pozostają jednak koszty, bo wytwarzanie zielonego, niskoemisyjnego wodoru wciąż jest droższe od innych form, i bariery technologiczne związane z produkcją i transportem tego surowca.

Jak wynika z lipcowego raportu Esperis „Gra o wodór. Kto zdominuje rynek wodoru na świecie?”, globalna produkcja wodoru sięga w tej chwili ok. 74 mln ton rocznie, a przodują w tym Stany Zjednoczone (ok. 10 mln ton) i Unia Europejska (w tym Polska – ok. 1 mln ton).

– 95 proc. wytwarzanego globalnie surowca to tzw. szary wodór, obecnie niemodny, bo wytwarzany z paliw kopalnych typu ropa albo gaz. Tylko 5 proc. to wodór niskoemisyjny, czyli zielony, produkowany z odnawialnych źródeł energii. W tym procesie technologicznym CO2 jest odzyskiwany i nie jest emitowany do środowiska – mówi agencji Newseria Biznes Łukasz Antas, analityk i partner zarządzający Esperis.

Wodór ma zastosowanie jako nośnik energii w przemyśle i transporcie, może być wykorzystywany m.in. w energetyce, ciepłownictwie i motoryzacji. Jednak obecnie stosuje się go przede wszystkim jako surowiec w chemicznych procesach produkcji (np. amoniaku) i procesach rafineryjnych. Wykorzystanie go jako paliwa wciąż jest marginalne, a globalny rynek wodoru jest dopiero w początkowej fazie rozwoju.

– Odpowiedź na pytanie, czy w przyszłości będzie więcej zielonego wodoru, nie jest łatwa. Żeby był on masowo wykorzystywany, musi też być tani. O ile nie traktujemy go jako konkurencję dla paliw kopalnych, bo ich chcemy się pozbyć, o tyle wodór musi konkurować np. z elektryfikacją transportu. Bardzo duże pieniądze są teraz inwestowane w nowe technologie, które mają ułatwić produkcję zielonego wodoru. UE chce ją intensywnie rozwijać. Unijna strategia wodorowa, która pojawiła się niedawno, ma wygenerować bodźce i zachęty, żeby tego zielonego wodoru było jak najwięcej – mówi Łukasz Antas.

Opublikowana 8 lipca br. strategia wodorowa Komisji Europejskiej ma być impulsem dla rozwoju tego rynku w Europie, której szacunkowe zapotrzebowanie na wodór w 2030 roku ma już sięgnąć ok. 16,5 mln ton. KE przewidziała w niej wsparcie instytucjonalne i finansowe. Równolegle zainicjowała też Europejski Sojusz na rzecz Czystego Wodoru (The European Clean Hydrogen Alliance), który ma pomóc w realizacji nowej strategii i do 2030 roku zapewnić inwestycje na poziomie 430 mld euro. W sojuszu uczestniczą liderzy przemysłu, krajowych i regionalnych ministerstw oraz Europejski Bank Inwestycyjny (EBI).

– UE ma plan, aby wdrożyć wodór we wszystkich sektorach, m.in. transporcie, energetyce, ciepłownictwie, a zwłaszcza przemyśle. Unia jest zdeterminowana, żeby do 2050 roku zdekarbonizować przemysł, a ten odpowiada za 95 proc. obecnego zużycia wodoru z paliw kopalnych – mówi analityk i partner zarządzający Esperis. – Z perspektywy UE ważne jest, żeby szybko zamienić go na wodór zielony poprzez np. kontrakty różnicowe dla przemysłu chemicznego. To ważny sygnał także dla polskiej chemii. Podobnie w transporcie i energetyce UE chce rozwijać dodatkowe sieci stacji wodorowych. W przyszłym roku ma zajść zmiana w kolejnej dyrektywie, która pozwoli na przyspieszenie tego procesu.

Unijny plan zakłada, że w latach 2020–2024 mają powstać elektrolizery (instalacje do produkcji wodoru z wody) o łącznej mocy 6 GW, a produkcja zielonego wodoru ma sięgnąć 1 mln ton. W latach 2025–2030 moc elektrolizy ma wzrosnąć do 40 GW, a produkcja do 10 mln ton. Z kolei w latach 2030–2050 technologie produkcji zielonego wodoru powinny osiągnąć dojrzałość i być wdrażane na dużą skalę we wszystkich sektorach trudnych do dekarbonizacji.

Wyzwaniem pozostaje jednak wciąż wysoki koszt wytwarzania i przechowywania wodoru oraz jego znikomy udział w całkowitym zużyciu energii (dziś na poziomie ok. 2 proc.). Zielony wodór odpowiada raptem za 4 proc. europejskiej produkcji. Wytwarzanie zielonego, niskoemisyjnego wodoru wciąż pozostaje droższe od innych form.

– Pokonywanie barier technologicznych w produkcji, ale też w przesyle i magazynowaniu wodoru mogą wesprzeć odpowiednie regulacje, bodźce na poziomie globalnym, europejskim i krajowym, które będą motywowały firmy do inwestowania, szukania rozwiązań technologicznych, budowania infrastruktury. Bez infrastruktury i generowania popytu nie będzie chętnych do rozwijania technologii – podkreśla Łukasz Antas.

Unijna strategia wodorowa jest istotna dla nowej polityki klimatyczno-energetycznej i spójna z założeniami Zielonego Ładu. Jednak rozwój technologii wodorowych ma nie tylko wpłynąć na gospodarkę i przyczynić się do neutralności klimatycznej. Wpłynie też na unijne relacje w dziedzinie energetyki. Według prognoz zawartych w raporcie Esperis do 2050 roku to azjatycki rynek będzie największym na świecie, a Chiny, Japonia, Singapur i Korea Południowa będą łącznie odpowiadać za ok. 2/3 globalnego zapotrzebowania i nawet do 75 proc. zużycia wodoru. UE będzie musiała więc promować nowe obszary współpracy energetycznej i poszerzać o współpracę z potencjalnymi eksporterami wodoru.

– Należy spodziewać się zacieśnienia współpracy handlowej między Azją, Afryką a Europą, co może być pozytywnym scenariuszem. Dzięki temu problemy ekonomiczne Afryki staną się trochę mniejsze. Z drugiej strony mamy plany zastosowania wodoru w różnych sektorach i będziemy mieli do czynienia z tzw. integracją sektorową. Do tej pory energetyka, ciepłownictwo, przemysł, transport to były silosy, z których każdy miał swoją strukturę, przesyły energii itd. Wodór może je połączyć – mówi partner zarządzający Esperis. – Świat zrobi się bardzo ciekawy, kiedy wodór rzeczywiście zostanie wdrożony masowo, jednak wciąż została jeszcze masa barier do przełamania.

Źródło: newseria.pl

Zakład Gospodarki Komunalnej „Bolesław” Sp. z o.o.
ul. Osadowa 1
32-329 Bolesław
NIP: 637-000-43-35, REGON: 272661647

Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieścia w Krakowie, XII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego, KRS nr 0000041504,
Kapitał zakładowy: 2 820 500,00 zł

Sekretariat
tel. +48 32 64 61 148
fax +48 32 64 61 148
e-mail: biuro@zgkboleslaw.com
Godziny pracy biura:
poniedziałek – piątek 7:00 – 15:00

14 tys. wniosków o dofinansowanie w programie Moja Woda

Firma

o naszej Spółce

System

gospodarki odpadami

Edukacja

system i segregacja

14 tys. wniosków o dofinansowanie w programie Moja Woda

Rządowy program zwany „Oczkiem wodnym plus” wzbudził duże zainteresowanie Polaków. W pierwszym miesiącu działania programu Moja Woda o dofinansowanie do budowy zbiornika na deszczówkę zawnioskowało 14 tys. osób. Według eksperta Instytutu na rzecz Ekorozwoju, choć jest to rozwiązanie przyjazne, to ma jednak charakter detaliczny i nie rozwiąże problemu suszy. – Potrzebne jest szersze podejście systemowe oparte na bioretencji, z uwzględnieniem ocieplenia klimatu i przyszłych zmian w uprawach – mówi dr Andrzej Kassenberg.

dr Andrzej Kassenberg - Instytut na rzecz Ekorozwoju, Koalicja Klimatyczna

dr Andrzej Kassenberg – Instytut na rzecz Ekorozwoju, Koalicja Klimatyczna

– Programy nawadniające Polskę, przeciwdziałające suszy przede wszystkim koncentrują się na rozwiązaniach hydrotechnicznych, czyli zaporach, tamach. Jednak istotą retencji jest to, żeby zatrzymać wodę tam, gdzie ona spada – mówi agencji Newseria Biznes dr Andrzej Kassenberg, ekspert Koalicji Klimatycznej i Instytutu na rzecz Ekorozwoju. – Możemy tworzyć różnego rodzaju przydomowe zbiorniki, bo to daje pewne korzyści, spowalnia spływ wody, którą można wykorzystywać. Jest to jednak rozwiązanie drobne, indywidualne i nie rozwiązuje problemu systemowego, czyli jak gospodarować wodą w przyrodzie, żeby nie było okresów aż tak głębokiej suszy.

W lipcu, czyli pierwszym miesiącu działania programu Moja Woda, Polacy złożyli około 14 tys. wniosków o dofinansowanie instalacji przydomowej retencji na kwotę ponad 60 mln zł – poinformowało Ministerstwo Klimatu. Najwięcej wniosków wpłynęło w województwach śląskim (2056), małopolskim (1623), mazowieckim (1369) i wielkopolskim (1272).

Choć zarówno rząd, jak i komentatorzy uważają ten wynik za sukces, wciąż nie brakuje wątpliwości dotyczących znaczenia budów przydomowych zbiorników do zatrzymywania deszczówki dla stanu nawodnienia całego kraju.

– Niebezpieczne jest to, że patrzymy wąsko i z jednej strony mówimy o przeciwdziałaniu suszy, a z drugiej chcemy przygotowywać Wisłę i Odrę do tego, ażeby były podwyższone klasy żeglowności, co oznacza, że woda będzie szybciej spływać, a rzeka będzie bardziej jak sztuczna rura, a nie rozlewająca się i powoli płynąca – tłumaczy dr Andrzej Kassenberg.

Postępujące zmiany klimatyczne powodują, że problem suszy w Polsce narasta. Na początku 2020 roku, po pozbawionej śniegu, a więc i wody z roztopów zimie i suchym początku wiosny z przymrozkami wydawało się, że zbiory w tym roku będą mocno zagrożone. Chłodny i deszczowy maj i czerwiec częściowo rozwiązały ten problem, choć ulewne deszcze i nawałnice spowodowały z kolei lokalnie straty i podtopienia. Jednak według Wód Polskich nawet one nie uzupełniły deficytów wody w glebie, a suszę hydrologiczną (zbyt niskie stany wód) wciąż wykazywało 15 proc. wodowskazów.

– Trwając ciągle przy węglu, emitując gazy cieplarniane, przyczyniamy się do zmiany klimatu, czyli w inny sposób powodujemy, że ta susza jest większa. Oczywiście nasz wpływ nie jest zbyt duży, bo to jest około 1 proc., ale on jest – wskazuje ekspert Instytutu na rzecz Ekorozwoju. – Trzeba znacznie szerzej spojrzeć na tę sprawę, myśleć o bioretencji, podpatrywać przyrodę i wykorzystywać ją do tego, a jak najmniej ingerować technicznie w postaci betonu i stali.

Program Moja Woda przeznaczony jest dla właścicieli domów jednorodzinnych, którzy na posesji chcieliby zbudować zbiornik na deszczówkę. Można na niego otrzymać dofinansowanie do 80 proc. kosztów kwalifikowanych instalacji. Jej budowa wymaga jednak uzyskania pozwolenia na budowę, co podwyższa koszty, w praktyce więc dofinansowanie może się okazać niższe z powodu maksymalnego progu 5 tys. zł. Instalacje objęte przedsięwzięciem oraz zatrzymana woda opadowa nie mogą być jednak wykorzystywane do prowadzenia działalności gospodarczej w rozumieniu unijnego prawa konkurencji, w tym działalności rolniczej. Tymczasem zmiany klimatyczne według wszelkich prognoz będą postępować.

– Niestety wygląda na to, że będzie coraz gorzej. W związku z tym należy się także zastanowić, jak do tego podejść z punktu widzenia rolnictwa, jak powinny zmieniać się uprawy, w jaki sposób prowadzić orkę czy w ogóle robić bezorkowo, czyli nie odsłaniać gleby, bo wtedy ona szybciej paruje. Jest tu wiele rozwiązań i samo hasło polityczne „Oczko wodne”, mimo swojego przyjaznego charakteru, jest tylko drobinką w rozwiązywaniu tego problemu – podsumowuje dr Andrzej Kassenberg.

Źródło: newseria.pl

Zakład Gospodarki Komunalnej „Bolesław” Sp. z o.o.
ul. Osadowa 1
32-329 Bolesław
NIP: 637-000-43-35, REGON: 272661647

Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieścia w Krakowie, XII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego, KRS nr 0000041504,
Kapitał zakładowy: 2 820 500,00 zł

Sekretariat
tel. +48 32 64 61 148
fax +48 32 64 61 148
e-mail: biuro@zgkboleslaw.com
Godziny pracy biura:
poniedziałek – piątek 7:00 – 15:00

ONZ ostrzega, że zostało nam już tylko 12 lat, aby zapobiec nieodwracalnym szkodom spowodowanym zmianami klimatycznymi

Firma

o naszej Spółce

System

gospodarki odpadami

Edukacja

system i segregacja

Ostatni dzwonek na ostre ograniczanie emisji CO2

ONZ ostrzega, że zostało nam już tylko 12 lat, aby zapobiec nieodwracalnym szkodom spowodowanym zmianami klimatycznymi. Może w tym pomóc biznes, m.in. poprzez kreowanie innowacyjnych rozwiązań dla klimatu, które walczą ze smogiem, poprawiają efektywność energetyczną i wykorzystują recykling. – Pandemia SARS-CoV-2 uwypukla krytyczną rolę, jaką nauka i biznes pełnią w rozwiązywaniu globalnych wyzwań – podkreśla Mike Roman, przewodniczący rady nadzorczej i prezes zarządu 3M.

– Wyzwania związane z klimatem, środowiskiem i zdrowiem publicznym, przed którymi stoi świat, mogą wydawać się przerażające, ale nie są nie do pokonania, zwłaszcza jeśli podejdziemy do nich, opierając się na współpracy, celach i nauce – wskazuje Mike Roman w globalnym raporcie na temat zrównoważonego rozwoju.

Organizacja Narodów Zjednoczonych ostrzega, że do powstrzymania nieodwracalnych szkód spowodowanych zmianami klimatycznymi pozostała nam już tylko dekada. Opracowane Cele Zrównoważonego Rozwoju (Agenda 2030) wskazują m.in., że w wyniku rosnącej populacji będziemy potrzebować trzykrotnie więcej surowców naturalnych niż obecne zasoby planety. Do 2050 roku w miastach będzie żyło ok. 60 proc. ludzi na świecie. Urbanizacja będzie oznaczać większe zapotrzebowanie na wodę, żywność i energię. Tymczasem już teraz metropolie odpowiadają za 60–80 proc. całkowitego zużycia energii i 75 proc. emisji dwutlenku węgla. Żeby sprostać tym wyzwaniom, potrzeba ścisłej współpracy między rządami, naukowcami a biznesem.

Firma 3M w swoim tegorocznym „Raporcie Zrównoważonego Rozwoju” podkreśla, że pandemia koronawirusa spowodowała jeszcze silniejszy wzrost oczekiwań społecznych odnośnie do transparentności działań międzynarodowych liderów oraz ich zaangażowania w poprawę stanu klimatu.

– Pierwsza połowa tego roku pokazała, że angażowanie się w poprawę stanu klimatu na świecie to już nie tylko przywilej nauki, ale wręcz jej obowiązek. Wiemy, że zaangażowanie w troskę o klimat jest istotne także dla naszych klientów oraz konsumentów korzystających z produktów 3M – podkreśla Alain Simonnet, dyrektor zarządzający 3M na region Europy Wschodniej oraz ambasador 3M w zakresie zrównoważonego rozwoju.

Coraz więcej firm wdraża działania proekologiczne – w produkcji ogranicza wodę, zużycie energii, bazuje na recyklingu. Przykładem służą zwłaszcza światowi giganci. W ciągu ostatnich dwóch dekad 3M zmniejszyło emisję gazów cieplarnianych o 68 proc. (przy jednoczesnym podwojeniu swoich dochodów), a co trzeci zakład spółki podczas produkcji nie marnuje żadnego materiału. Już teraz główna siedziba firmy w Minnesocie jest w 100 proc. zasilana z energii pochodzącej ze źródeł odnawialnych. Strategia 3M zakłada, że do 2025 roku aż połowa energii wykorzystywanej przez nią na całym świecie będzie pozyskiwana właśnie w ten sposób.

Istotne jest też kreowanie innowacyjnych rozwiązań, które pomogą chronić klimat.

– Według Światowej Organizacji Zdrowia każdego roku ponad 7 mln ludzi umiera przedwcześnie z powodu zanieczyszczenia powietrza – wskazuje Gayle Schueller, wiceprezes 3M ds. zrównoważonego rozwoju. – Rozszerzyliśmy o komercyjne zastosowanie jedno z naszych najbardziej innowacyjnych rozwiązań klimatycznych do tej pory – nanoszone na dachy domów granulki Cool Roofing Granules, obniżające temperaturę wewnątrz budynku i poprawiające wydajność energetyczną.

Podobne zastosowanie ma specjalna powłoka 3M Scotchkote RG 700 Solar Heat Reflective Coating, zastosowana m.in. w pociągach w Indiach. Tworząc izolację, obniża temperaturę wewnątrz pociągów o ok. 15 proc., dzięki czemu o 20 proc. można zredukować zużycie energii potrzebnej do klimatyzacji pociągu. Firma tworzy też rozwiązania do walki ze smogiem – Smog-reducing Granules dzięki energii słonecznej przekształcają tlenki azotu w jony, które rozpuszczają się w wodzie. W efekcie cząsteczki smogu spływają wraz z deszczem. Innym przykładem może być stosowany w kurtkach materiał Thinsulate Featherless, który wpisuje się w ideę zero waste. Zastępuje puch, a wytwarzany jest z włókna pochodzącego w 100 proc. z recyklingu, dokładnie – z plastikowych butelek.

– Jako 3M chcemy nie tylko dawać dobry przykład, ale także inspirować pozostałych liderów biznesu, aby dołączyli do grona firm, które działają na rzecz ochrony klimatu i skutecznego wdrożenia zasad nowego zielonego porządku – dla dobra nas i przyszłych pokoleń, w każdym miejscu, gdzie obecne jest 3M, oraz na całym świecie – podkreśla Alain Simonnet.

Źródło: newseria.pl

Zakład Gospodarki Komunalnej „Bolesław” Sp. z o.o.
ul. Osadowa 1
32-329 Bolesław
NIP: 637-000-43-35, REGON: 272661647

Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieścia w Krakowie, XII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego, KRS nr 0000041504,
Kapitał zakładowy: 2 820 500,00 zł

Sekretariat
tel. +48 32 64 61 148
fax +48 32 64 61 148
e-mail: biuro@zgkboleslaw.com
Godziny pracy biura:
poniedziałek – piątek 7:00 – 15:00

Ostatni dzwonek na ostre ograniczanie emisji CO2

Firma

o naszej Spółce

System

gospodarki odpadami

Edukacja

system i segregacja

Ostatni dzwonek na ostre ograniczanie emisji CO2

Według Międzynarodowej Agencji Energetycznej kilka najbliższych miesięcy będzie kluczowych w walce o ograniczenie emisji gazów cieplarnianych i uniknięcie katastrofy klimatycznej. Właśnie teraz rządy poszczególnych krajów tworzą plany pobudzania swoich gospodarek po pandemii. Na złagodzenie skutków recesji przeznaczono 9 bln dol., a ogromne pakiety stymulacyjne to okazja do wprowadzenia sektora energii na zrównoważoną ścieżkę – wskazuje IEA. Według szacunków agencji wymagałoby to inwestycji sięgających 1 bln dol. rocznie przez najbliższe trzy lata. Dzięki temu globalne PKB może wzrosnąć do 2023 roku o 3,5 proc., zostanie zachowanych lub powstanie ok. 9 mln miejsc pracy, a roczne emisje gazów cieplarnianych spadną o 4,5 mld ton.

dymy co2

– Powinniśmy szybko i ostro ścinać emisje gazów cieplarnianych. CO2 kumuluje się w środowisku i nie jest ważne, czy wyemitujemy tonę dwutlenku węgla do atmosfery dzisiaj, czy za 10 lat. Ona koniec końców tak samo zmieni klimat. Teraz sytuacja wygląda tak, jakbyśmy wciąż dolewali wodę do wanny. W pewnym momencie woda się przeleje, przekroczymy punkt krytyczny i zaczną się dziać niemiłe rzeczy. Żeby było jasne – one już i tak będą się dziać, pytanie tylko, jak bardzo będą niemiłe i jak bardzo klimat się zdestabilizuje. Już nie gramy o to, żeby było dobrze – gramy o to, żeby było jak najmniej źle. Obrazowo mówiąc, musimy przestać dolewać wody do wanny – mówi agencji Newseria Biznes Marcin Popkiewicz, fizyk, redaktor portalu Nauka o klimacie.

Według danych Europejskiej Agencji Środowiska (EEA) w marcu ograniczenia w transporcie związane z lockdownem przełożyły się na znaczny spadek zanieczyszczenia powietrza w wielu europejskich miastach. W Barcelonie stężenie dwutlenku azotu spadło o 55 proc. w stosunku do analogicznego okresu rok wcześniej, Madrycie – o 41 proc., a w Lizbonie – 51 proc.

Poprawę jakości powietrza nad Europą potwierdza też aktualizowany na bieżąco European Air Quality Index (europejski wskaźnik jakości powietrza EEA i Komisji Europejskiej). Internetowa mapa pokazuje, że w tej chwili jakość powietrza nad większością kontynentu jest dobra lub przyzwoita. Naukowcy są jednak pewni, że ten efekt jest krótkotrwały. Co więcej, może się odwrócić, kiedy gospodarki poszczególnych państw wrócą do pełnego działania.

– Emisje gazów cieplarnianych w koronakryzysie spadły, bo spadła aktywność gospodarcza. Ludzie siedzieli w lockdownie, wstrzymano inwestycje, siadła turystyka itd. Na początku kwietnia, kiedy większość państw wprowadzała lockdown, emisje na świecie spadły o ok. 17 proc., później zaczęły wracać do wcześniejszego poziomu. Szacuje się, że w tym roku będziemy mieli emisje średnio o kilka procent niższe niż w poprzednim. Kiedy ludzie wrócą do pracy, a gospodarka znów ruszy, mogą znowu wzrastać, np. w transporcie. Wielu ludzi z obawy przed koronawirusem nie będzie chciało jeździć transportem publicznym, więc przesiądą się do samochodów – mówi Marcin Popkiewicz.

Jak wynika z kwietniowego raportu IEA („Global Energy Review”), w krajach, które wprowadziły częściowy lub pełny lockdown na czas walki z pandemią koronawirusa, zapotrzebowanie na energię elektryczną spadło średnio od 18 do 25 proc. W sumie w I kwartale br. globalne zapotrzebowanie na energię obniżyło się o 3,8 proc., popyt na węgiel spadł o 8 proc. w porównaniu do analogicznego okresu rok wcześniej, a popyt na ropę – o 5 proc., głównie ze względu na ograniczenie mobilności i lotnictwa.

Co istotne, recesja spodziewana po pandemii SARS-CoV-2 może jednak skłonić rządy wielu państw do stymulowania gospodarki kosztem polityki środowiskowej i cięcia wydatków na inwestycje proekologiczne. Według IEA inwestycje energetyczne na całym świecie mogą się w tym roku zmniejszyć o 80 mld dol., co będzie stanowić rekordowy, 10-proc. spadek i powrót do poziomu wydatków sprzed dekady.

– Państwa pobudzają w tej chwili swoje gospodarki, kwoty przeznaczane na pakiety stymulacyjne liczone są w setkach miliardów. Pytanie, na co pójdą te pieniądze: na gospodarkę niskoemisyjną, np. termomodernizację budynków i rozwój czystych źródeł energii, czy na stymulację starego, wysokoemisyjnego status quo, np. rozbudowę dróg czy portów lotniczych – mówi redaktor portalu Nauka o klimacie.

Według Międzynarodowej Agencji Energetycznej w walce o radykalne ograniczenie emisji gazów cieplarnianych i zapobiegnięcie katastrofie klimatycznej kluczowych będzie kilka najbliższych miesięcy, ponieważ właśnie teraz rządy poszczególnych krajów tworzą plany stymulowania swoich gospodarek po pandemii. Do tej pory na złagodzenie skutków spodziewanej recesji zostały zadeklarowane środki w wysokości około 9 bln dol.</span

– Pakiety stymulacyjne są wprowadzane teraz i to teraz decyduje się, na co zostaną wydane te pieniądze. Za kilka miesięcy będą już one ustalone, rozpisane i działania będą się toczyć. W tym momencie decydujemy, czy potoczą się dobrym torem, czy wręcz przeciwnie – mówi Marcin Popkiewicz.

Według kalkulacji przeprowadzonych przez IEA i Międzynarodowy Fundusz Walutowy w ciągu najbliższych trzech lat możliwe jest jednoczesne pobudzenie wzrostu gospodarczego, stworzenie milionów miejsc pracy i obniżenie poziomu emisji. Przedstawiony przez agencję plan naprawczy wymagałby inwestycji (m.in. w odnawialne źródła i poprawę efektywności energetycznej budynków) wynoszących około 1 bln dol. rocznie przez kolejne trzy lata (ok. 0,7 proc. globalnego PKB), ale jednocześnie doprowadziłoby to do wzrostu globalnego PKB o 3,5 proc. do 2023 roku, przyniosło trwałe korzyści globalnej gospodarce, zachowując i tworząc przy tym około 9 mln miejsc pracy i obniżając roczną emisję gazów cieplarnianych o 4,5 mld ton („Sustainable Recovery”).

Także Międzynarodowa Agencja Energetyki Odnawialnej IRENA w raporcie „Global Renewables Outlook. Energy transformation 2050” wskazuje, że transformacja energetyczna na dużą skalę i inwestycje w odnawialne źródła mogą pomóc w zatrzymaniu globalnego ocieplenia, ale także w pokonaniu recesji gospodarczej wywołanej pandemią SARS-CoV-2019. Podobnego zdania jest Unia Europejska, która we wdrażaniu Zielonego Ładu, zakładającego osiągnięcie przez UE neutralności klimatycznej do 2050 roku, widzi szansę na pobudzenie innowacji w europejskiej gospodarce.

– Jeżeli koronakryzys skieruje inwestycje w kierunku transformacji energetycznej, czystych źródeł energii, termomodernizacji, transportu bezemisyjnego, efektywnego przemysłu i gospodarki cyrkularnej, to mamy szansę odwrócić trend rosnących emisji i zacząć je redukować, na dodatek z korzyścią dla gospodarek i tworząc przy tym wiele dobrze płatnych miejsc pracy – mówi ekspert.

Jak podkreśla, Polska powinna jak najszybciej włączyć się w realizację polityki klimatycznej Unii Europejskiej, co nie tylko pomoże zapobiec katastrofie klimatycznej, ale i przyczyni się do wzrostu i budowania innowacyjnej gospodarki.

– Z punktu widzenia Polski, Europy i świata sprawa jest prosta: powinniśmy szybko redukować emisje, ściąć je o połowę w ciągu najbliższej dekady i do zera kilkanaście lat później. To mówi nauka. Włączenie się w cel osiągnięcia neutralności klimatycznej za 30 lat jest w naszym dobrze pojętym interesie – mówi Marcin Popkiewicz. – Chodzi także o wyższą jakość życia mieszkańców. Dobrze będzie mieszkać w domu zeroenergetycznym, w mieście efektywnym transportowo jak Kopenhaga czy Wiedeń, bez smogu, mieć rzeczy długo żyjące, łatwe w naprawie i projektowane pod kątem odzysku surowców, dobrze będzie też nie importować ropy od Putina za dziesiątki miliardów złotych rocznie i nie dopłacać miliardów do kurczowego trzymania się węgla.

Źródło: newseria.pl

Zakład Gospodarki Komunalnej „Bolesław” Sp. z o.o.
ul. Osadowa 1
32-329 Bolesław
NIP: 637-000-43-35, REGON: 272661647

Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieścia w Krakowie, XII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego, KRS nr 0000041504,
Kapitał zakładowy: 2 820 500,00 zł

Sekretariat
tel. +48 32 64 61 148
fax +48 32 64 61 148
e-mail: biuro@zgkboleslaw.com
Godziny pracy biura:
poniedziałek – piątek 7:00 – 15:00

Jesteśmy w samym środku „tsunami e-odpadów”

Firma

o naszej Spółce

System

gospodarki odpadami

Edukacja

system i segregacja

Jesteśmy w samym środku „tsunami e-odpadów”

Coraz większy popyt i zużycie urządzeń elektronicznych tworzy najszybciej rosnący strumień odpadów na świecie. Organizacja Narodów Zjednoczonych nazywa to „tsunami e-odpadów”. Trzecia edycja raportu „Global E-Waste Monitor 2020” wskazuje, że w 2019 roku ludzkość wyprodukowała 53,6 mln ton metrycznych e-odpadów. W ciągu pięciu lat ich liczba wzrosła o 21 proc. – Pilnie potrzebujemy połączenia czwartej rewolucji przemysłowej z gospodarką o obiegu zamkniętym – przekonuje Antonis Mavropoulos, przewodniczący Międzynarodowego Stowarzyszenia Odpadów Stałych.

– W wielu częściach świata powstaje znacznie więcej odpadów elektronicznych, niż jest bezpiecznie przetwarzanych. Trzeba więcej wspólnych wysiłków, aby uświadomić sobie ten rosnący problem i podjąć odpowiednie środki zaradcze uzupełnione odpowiednimi badaniami i szkoleniami – podkreśla Nikhil Seth, dyrektor Instytutu ONZ do spraw Badań i Szkoleń (UNITAR).

Z najnowszej, trzeciej edycji raportu „Global E-Waste Monitor 2020” wynika, że w 2019 roku ludzkość wyprodukowała rekordowe 53,6 mln Mt elektronicznych odpadów. Oznacza to, że liczba e-śmieci w ciągu pięciu lat wzrosła o 21 proc. Do 2030 roku globalna liczba e-odpadów może sięgnąć 74 Mt, niemal dwukrotnie więcej niż jeszcze w 2014 roku. Organizacja Narodów Zjednoczonych nazywa to „tsunami e-odpadów”.

Co istotne, tylko niewielki odsetek elektronicznych śmieci trafia do recyklingu. W 2019 roku tylko 17,4 proc. z nich zostało przetworzonych. Tym samym szacuje się, że żelazo, miedź, złoto i inne wysokowartościowe materiały wycenione na 57 mld dol. zostały w większości wyrzucone, a nie przetworzone i ponownie wykorzystane. Tymczasem dla przykładu w tonie telefonów komórkowych jest 100 razy więcej złota niż w tonie rudy złota.

– Ilości odpadów elektronicznych rosną trzy razy szybciej niż ludność świata i 13 proc. szybciej niż światowy PKB w ciągu ostatnich pięciu lat. Ten gwałtowny wzrost każe zwrócić szczególną uwagę na kwestie związane ze środowiskiem i zdrowiem oraz pokazuje pilną potrzebę połączenia czwartej rewolucji przemysłowej z gospodarką o obiegu zamkniętym – wskazuje Antonis Mavropoulos, przewodniczący Międzynarodowego Stowarzyszenia Odpadów Stałych (ISWA).

Według raportu „Global E-Waste Monitor 2020” Azja wygenerowała największą ilość e-odpadów w 2019 roku – 24,9 Mt. Obie Ameryki wyprodukowały 13,1 Mt, Europa – 12 Mt, a Afryka i Oceania odpowiednio 2,9 Mt i 0,7 Mt. E-odpady stanowią zagrożenie dla środowiska. Zawierają toksyczne dodatki i niebezpieczne substancje, np. rtęć, która może spowodować uszkodzenie mózgu. Szacuje się, że rocznie 50 ton rtęci stosowanej w monitorach czy fluorescencyjnych i energooszczędnych źródłach światła znajduje się w nieudokumentowanym przepływie e-odpadów. Dlatego tak ważna jest zrównoważona polityka.

Tymczasem, choć od 2014 roku liczba krajów, które przyjęły krajową politykę w zakresie e-odpadów, przepisy lub regulacje, wzrosła z 61 do 78, a największe firmy wyznaczyły ambitne cele w zakresie recyklingu, problem pozostaje nieuregulowany. Pomóc może gospodarka zamkniętego obiegu, która pozwoli na szerokie, ponowne wykorzystywanie e-odpadów.

– Czwarta rewolucja przemysłowa albo wprowadzi nowe podejście do gospodarki o obiegu zamkniętym w naszych krajach, albo pobudzi dalsze wyczerpywanie zasobów i nowe fale zanieczyszczeń. Postęp w monitorowaniu e-odpadów osiągnięty przez globalne partnerstwo w dziedzinie ich statystyki daje promyk nadziei, że uda się nie tylko ściśle monitorować wzrost ilości e-odpadów, lecz także kontrolować ich wpływ i ustanowić odpowiednie systemy zarządzania – wskazuje Antonis Mavropoulos.

Źródło: newseria.pl

Zakład Gospodarki Komunalnej „Bolesław” Sp. z o.o.
ul. Osadowa 1
32-329 Bolesław
NIP: 637-000-43-35, REGON: 272661647

Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieścia w Krakowie, XII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego, KRS nr 0000041504,
Kapitał zakładowy: 2 820 500,00 zł

Sekretariat
tel. +48 32 64 61 148
fax +48 32 64 61 148
e-mail: biuro@zgkboleslaw.com
Godziny pracy biura:
poniedziałek – piątek 7:00 – 15:00

Inteligentne recyklomaty ułatwiają segregowanie odpadów

Firma

o naszej Spółce

System

gospodarki odpadami

Edukacja

system i segregacja

Inteligentne recyklomaty ułatwiają segregowanie odpadów

Na rynku dostępne są już inteligentne kosze na śmieci, które wyręczają użytkowników w segregacji odpadów. Jeszcze inne zajmują się przetwarzaniem resztek w prekompost. Roboty potrafią poznać cechy i rozróżnić, czy materiał jest mętny, czy nieprzezroczysty, rozpoznają też symbole określonych marek. Wyzwaniem jest jednak, by do recyklingu przekonać zwykłych ludzi. Pomóc w tym mają urządzenia do recyklingu EcoTech System. W zamian za wrzucane puszki czy butelki dostaje się punkty, które można wymienić na darmowe bilety czy zniżki.

Recykling

– Rozwiązanie składa się z dwóch elementów: to automatyczny, inteligentny kosz – recyklomat oraz platforma transakcyjna, dzięki której on funkcjonuje i całe rozwiązanie może działać. Robimy tzw. cyfryzację śmieci, wykorzystując do tego recyklomat, który zawiera innowacyjny system do rozpoznawania odpadów opakowaniowych. Jest też konfigurowalny w zależności od tego, co chcemy zbierać – tłumaczy w rozmowie z agencją Newseria Innowacje Konrad Romek, prezes EcoTech System.

Sztuczna inteligencja coraz częściej zastępuje człowieka przy segregacji śmieci. Na rynku dostępne są już inteligentne kosze na śmieci, które wyręczają użytkowników już na etapie segregacji śmieci. Przykładem takiego urządzenia jest Bin-e, gdzie użytkownik wrzuca odpad do środka, a urządzenie na podstawie rozpoznawania obrazu i sztucznej inteligencji samo ocenia, jaki to odpad i do którego pojemnika go przypisać.

Roboty wyposażone w sztuczną inteligencję potrafią poznać cechy materiałów – rozróżnić, czy tworzywo jest mętne, czy nieprzezroczyste. Mogą nawet rozpoznać symbole określonych marek. Inne potrafią kompostować resztki, w ciągu doby redukując masę odpadów nawet o 90 proc. Takich maszyn jest coraz więcej, problemem jednak jest odpowiednie nastawienie użytkowników. Choć większość ludzi twierdzi, że stosuje recykling, nie zawsze o tym pamięta. Rozwiązaniem mogą być urządzenia, które będą ich do tego motywować.

– Wystarczy na danym terenie rozstawić recyklomat, pobrać bezpłatną aplikację na urządzenia mobilne ECO-Portfel, zalogować się do niej i można już korzystać z recyklomatu. Wrzucając odpady opakowaniowe w postaci butelek szklanych czy plastikowych, co zależy od konfiguracji urządzenia, zbieramy punkty. Za każde opakowanie przydzielany jest nam punkt, czyli tworzymy ekologiczną walutę. Nasze punkty wymieniamy u partnerów programu na nagrody: zniżki i rabaty, w zależności od tego, co kto oferuje – wskazuje Konrad Romek.

Pierwsze recyklomaty były w Polsce testowane już w 2018 roku w Wieluniu. Rok później urządzenia pojawiły się w Warszawie – łącznie jest ich już 12. Wkrótce będzie ich znacznie więcej, bo EcoTech System wspólnie z Giełdą Papierów Wartościowych, w ramach projektu Skylab, stawia kolejne.

– GPW będzie testowała naszą platformę transakcyjną pod kątem możliwości wykorzystania w nowoczesnych systemach, np. kaucyjnych, czyli tzw. e-kaucja, bezgotówkowy obieg, cashback na konto. Jej ewentualne zastosowania to właśnie ekologiczna waluta czy budowanie platformy do obrotu surowcami zebranymi m.in. za pomocą recyklomatu – zaznacza prezes EcoTech System.

Już pierwsze dwa recyklomaty w stolicy spełniły swoją rolę – zebrano ponad 70 tys. plastikowych i 16 tys. szklanych butelek oraz prawie 27 tys. puszek. Dotychczas warszawiacy mogli otrzymać rabat na kawę w Costa Coffee, tańszy bilet do sieci Multikino, Teatru Dramatycznego oraz zniżki na spektakle w Teatrze Capitol. Obecnie pula nagród jest poszerzana, a do projektu dołączają kolejni partnerzy. Przybywać też będzie samych urządzeń, a oprogramowanie można stosować nie tylko w recyklomatach, lecz także np. w punktach skupu czy sklepach.

– Nie będziemy powielać systemów, które są na świecie, ponieważ wiemy, ile one kosztują. Stworzymy coś własnego, coś nowego – obrót bezgotówkowy, e-kaucja. Nie ma przeciwwskazań technicznych ani ograniczeń, żeby tego nie robić. Szykujemy się do tego i w krótkim czasie jesteśmy w stanie to realizować – zapowiada Konrad Romek.

Źródło: newseria.pl

Zakład Gospodarki Komunalnej „Bolesław” Sp. z o.o.
ul. Osadowa 1
32-329 Bolesław
NIP: 637-000-43-35, REGON: 272661647

Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieścia w Krakowie, XII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego, KRS nr 0000041504,
Kapitał zakładowy: 2 820 500,00 zł

Sekretariat
tel. +48 32 64 61 148
fax +48 32 64 61 148
e-mail: biuro@zgkboleslaw.com
Godziny pracy biura:
poniedziałek – piątek 7:00 – 15:00

Skip to content