Przejdź do treści

Na każdego Europejczyka przypada średnio ok. 34 kg śmieci z opakowań sztucznych

Firma

o naszej Spółce

System

gospodarki odpadami

Edukacja

system i segregacja

Na każdego Europejczyka przypada średnio ok. 34 kg śmieci z opakowań sztucznych

W 2020 r. każdy mieszkaniec Unii Europejskiej wygenerował średnio 34,6 kg odpadów opakowaniowych z tworzyw sztucznych; z tego jedynie 13 kg zostało poddanych recyklingowi – szacuje Eurostat. Poprawa gospodarowania odpadami w Polsce to jeden z celów nowego programu FEnIKS.

Fot. archiwum

Najwięcej zużywanych przez siebie opakowań sztucznych – ponad połowę – poddano recyklingowi w Holandii , Litwie, Słowacji, Hiszpanii, Bułgarii i Cyprze.

Unijna średnia wyniosła 38 proc. Natomiast mniej niż jedna trzecia odpadów opakowaniowych z tworzyw sztucznych została poddana recyklingowi na Malcie, we Francji, Danii, na Węgrzech, w Irlandii, Rumunii, Polsce i Austrii.

Eurostat zwraca uwagę, że w latach 2010–2020 ilość odpadów opakowaniowych z tworzyw sztucznych wytwarzanych w UE na mieszkańca wzrosła o 23 proc. (+6,5 kg). Jednocześnie – w tym samym okresie – wzrosła też ilość tychże odpadów poddana recyklingowi – o 32 proc. (+3,2 kg).

„Pomimo tej poprawy ilość opakowań z tworzyw sztucznych, które nie zostały poddane recyklingowi, wzrosła od 2010 r. o 3,4 kg na mieszkańca ze względu na większy wzrost bezwzględnej ilości wytwarzanych odpadów” – alarmuje Eurostat.

Zauważono jednocześnie, że w 2020 r. weszły w życie bardziej rygorystyczne przepisy dotyczące zgłaszania recyklingu. Stąd też wynikać ma zaobserwowany spadek o 3 punkty procentowe z 41 proc. w 2019 r. do szacowanego poziomu 38 proc. średniej unijnej w 2020 r.

Tworzywa sztuczne są – według Eurostatu – drugim pod względem ilości surowcem, z którego produkowane są opakowania w UE.

W 2020 r. ilość odpadów opakowaniowych z wszystkich materiałów przypadających na każdego mieszkańca UE oszacowano na 177,2 kg. Ilość ta wahała się między 66 kg na mieszkańca w Chorwacji i 225,8 kg na mieszkańca w Niemczech.

Największy udział w rodzaju opakowań miały w 2020 r. papier i tektura (41,2 proc.), tworzywa sztuczne stanowiły 19,5 proc., szkło – 19,1 proc., drewno – 15,1 proc., a metal 5 proc.

Poprawa gospodarowania odpadami w Polsce to jeden z celów nowego programu Fundusze Europejskie na Infrastrukturę, Klimat, Środowisko na lata 2021-2027 (FEnIKS). Komisja Europejska zatwierdziła go na początku października.

To największy program krajowy w całej UE. Łączna kwota przeznaczona w nim na inwestycje i przedsięwzięcia to prawie 29,3 mld euro, z czego 24,1 mld euro z funduszy UE – 12,9 mld euro z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego oraz 11,2 mld euro z Funduszu Spójności.

Jak czytamy w opisie strategii programu FEnIKS, jednym z problemów, które rozwiązać ma Polska jest „kwestia niedostatecznego zagospodarowania, w tym odzysku generowanych odpadów”.

Według danych Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) w 2021 r. w Polsce zebranych zostało 13,7 mln ton odpadów komunalnych, co stanowi wzrost o 4,2 proc. w porównaniu z rokiem 2020 r.

Na jednego mieszkańca przypadało średnio 358 kg zebranych odpadów komunalnych, co oznacza wzrost o 16 kg w porównaniu z rokiem poprzednim. Z gospodarstw domowych odebrano 11,7 mln ton odpadów, co stanowiło 85,8 proc. wszystkich wytworzonych odpadów komunalnych.

Zebrane odpady komunalne w 2021 r. zostały skierowane do: odzysku – 60 proc., w tym recykling –26,9 proc.

Jak zapowiedziano w dokumentach strategicznych programu FEnIKS, w nowej perspektywie finansowej wspierane będą projekty dotyczące m.in. ponownego użycia, naprawy, wymiany rzeczy używanych.

„Konieczne będzie dalsze organizowanie zintegrowanego systemu selektywnego zbierania odpadów komunalnych (…). Tworzone będą instalacje do odzysku (w tym recyklingu), jako procesów zagospodarowania najbardziej oczekiwanych w hierarchii sposobów postępowania z odpadami” – czytamy w programie.

Program FEnIKS na lata 2021-2027 stanowi kontynuację Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko (POIŚ), realizowanego w perspektywach budżetowych 2007-2013 i 2014-2020.

Źródło: PAP MediaRoom

Zakład Gospodarki Komunalnej „Bolesław” Sp. z o.o. 32-329 Bolesław ul. Osadowa 1; telefon: +48 32 64 61 148, fax: +48 32 64 61 148, e-mail: biuro@zgkboleslaw.com; NIP: 637-000-43-35, REGON: 272661647; Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieścia w Krakowie XII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego, KRS nr 0000041504, Kapitał zakładowy: 2 820 500,00 zł

Co się dzieje z odpadami niebezpiecznymi?

Firma

o naszej Spółce

System

gospodarki odpadami

Edukacja

system i segregacja

Co się dzieje z odpadami niebezpiecznymi?

Przez ostatnie 20 lat wiele się w Polsce zmieniło na dobre, jeśli chodzi o podejście do gospodarki odpadami, również niebezpiecznymi. Są one teraz o wiele lepiej wykorzystywane, a tylko kilka procent trafia na składowiska – mówi PAP dr hab. Katarzyna Grzesik z AGH.

Fot. archiwum

„Jest bardzo, bardzo mało prawdopodobne, aby duże zanieczyszczenie środowiska – choćby takie, jakie miało miejsce w Odrze, ale nie tylko – miało swój początek w legalnie działającym składowisku odpadów” – ocenia dr hab. inż. Katarzyna Grzesik z Katedry Kształtowania i Ochrony Środowiska AGH.

“Gospodarka odpadami kojarzyła się dawniej głównie z ich składowaniem. Teraz tak nie jest” – mówi zajmująca się tematyką odpadów dr Grzesik.

Zwraca uwagę, że od ponad 20 lat obowiązuje hierarchia postępowania z odpadami. Wymienia, że najbardziej pożądane jest zapobieganie powstawaniu odpadów, a potem kolejno: przygotowanie do ich ponownego użycia, recykling, odzysk niebędący recyklingiem (np. spalanie), aż po najmniej pożądane działanie, czyli ich unieszkodliwianie, w ramach którego wyróżnia się m.in. składowanie.

“Tylko kilka procent odpadów niebezpiecznych kończy teraz na składowiskach – mówi dr Grzesik. I dodaje, że – nieprzetworzonych odpadów komunalnych w ogóle składować nie można. One muszą iść do przetworzenia, a składowane jest najwyżej to, co po tym procesie zostanie” – wyjaśnia.

Badaczka z AGH tłumaczy, że każda firma, która wytwarza odpady – w tym niebezpieczne – musi mieć pozwolenie, w którym określone jest ile ich wytwarza, jakie to odpady, i co się z nimi stanie. To co jest w pozwoleniu kontrolowane jest przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska.

Zazwyczaj przedsiębiorstwa przekazują odpady innym firmom – które mają pozwolenie na zbiórkę czy też przetwarzanie odpadów (a więc mogą je odzyskiwać lub unieszkodliwiać).

“Każdy odpad niebezpieczny ma swoje przeznaczenie” – tłumaczy badaczka.

I tak np. przepracowane oleje odpadowe trafiają do rafinerii, odpady zawierające rtęć (np. świetlówki) są przetwarzane w wysoko wyspecjalizowanych instalacjach, akumulatory – trafiają do wyspecjalizowanych firm, które zajmują się ich zagospodarowaniem, a baterie – do jeszcze innych przedsiębiorstw.

Różne są też ścieżki postępowania z chemikaliami: np. kwasy zobojętniane są zasadami. Zasady – kwasami, substancje tzw. wymywalne – są zestalane mieszankami cementowymi.

“Nie ma firm, które przetwarzają wszystkie odpady niebezpieczne. Przetwarzają tylko te, dla których przeznaczona jest technologia instalacji i na które mają pozwolenie” – mówi dr Grzesik.

Odpady niebezpieczne wytwarzane w niewielkich ilościach, trafiają zwykle do spalarni odpadów niebezpiecznych.

“Przykładem jest spalarnia w Dąbrowie Górniczej o przepustowości 50 tys. ton rocznie”- opowiada.

Odpadów niebezpiecznych, które trafiają na wysypiska jest tylko kilka procent. Klasycznym przykładem materiału niebezpiecznego, który trafia na składowisko i jest składowany, są odpady azbestowe – “takie odpady są niebezpieczne właściwie tylko, gdy pylą – zwraca uwagę badaczka. I dodaje, że – azbest przechowywany jest w workach – big bagach i przysypywany ziemią. Wtedy przestaje być szkodliwy” – ocenia.

Przepisy określają, że nie można składować odpadów ciekłych, żrących, łatwopalnych, zakaźnych, utleniających, ani komunalnych (i pochodzących z przetwarzania odpadów komunalnych), które mają odpowiednio dużą wartość opałową (wyższą niż 6MJ na kilogram, czyli z których można odzyskać energię).

Jeśli jednak chodzi o najbardziej problematyczne odpady, które są w Polsce składowane, to dr Grzesik zaznacza, że nie zaliczają się one do odpadów niebezpiecznych. Mowa tu o odpadach poflotacyjnych – z przetwarzania rud metali nieżelaznych (miedzi, cynku, ołowiu).

„W Polsce znajduje się największe w Europie i jedno z największych na świecie składowisk odpadów poflotacyjnych – to Zbiornik Żelazny Most w woj. dolnośląskim”- przypomina badaczka.

Kolejną grupą problematycznych odpadów są mieszanki popiołowo-żużlowe – po spalaniu węgla w elektrowniach, nagromadzone w Polsce w ogromnych ilościach. A także odpady fosfogipsowe – po produkcji nawozów fosforowych.

Dr Grzesik opowiada, że legalnie działające składowiska odpadów są jednak uszczelnione i precyzyjnie kontrolowane – prowadzony jest tam monitoring, a wody powierzchniowe i odciekowe są często kontrolowane. A żeby prowadzić składowisko odpadów niebezpiecznych, trzeba spełnić mnóstwo rygorystycznych wymogów.

Zdaniem dr Grzesik przepisy dotyczące zagospodarowania odpadów są w Polsce od 20 lat porównywalne z przepisami w innych krajach europejskich.

“Do roku 2001r. mieliśmy około tysiąca składowisk odpadów komunalnych, które były często beznadziejnie prowadzone. Wtedy weszły w życie przepisy, w wyniku czego zamykano składowiska lub modernizowano je. Dzięki temu działające teraz obiekty tego typu, są na ogół poprawnie eksploatowane” – podsumowuje rozmówczyni PAP.

Badaczka opowiada jednak, że istnieje szara i czarna strefa w zagospodarowaniu odpadów.

”Klasycznym przykładem są nielegalne zakłady demontażu pojazdów. To ogromna skala problemu” – opowiada. Tłumaczy, że wszystkie płyny, jakie są w samochodach, są odpadami niebezpiecznymi. Dlatego substancje te powinny być odpowiednio zbierane, a legalnie działające stacje demontażu powinny być uszczelnione, aby nic, co wypłynie z pojazdu nie przenikało do gleby.

“Do niedawna jednak 2/3 samochodów znikała w szarej strefie – mówi. I podaje, że do Polski w 2018 r. sprowadzono z zagranicy około 800 tys. – 1 mln sztuk samochodów używanych, a w tym czasie wyrejestrowano zaś oficjalnie 200 tys. samochodów. – Samochody są często rozbierane na części, a dzieje się to na podwórkach, w stodołach, na trawie. Płyny z pojazdów – a więc niebezpieczne odpady – wsiąkają zaś w glebę lub są wylewane byle gdzie” – alarmuje badaczka.

Zwraca uwagę na lukę w prawie: legalna jest sprzedaż części samochodowych niewiadomego pochodzenia. To sprawia zaś, że więcej osób – nawet nieświadomych zagrożenia dla środowiska, które powodują – może zarabiać tnąc samochody na swoich podwórkach.

A to tylko jeden z przykładów nieprawidłowości w zagospodarowaniu odpadów, związanych z istnieniem wspomnianej wcześniej szarej strefy.

Źródło: PAP MediaRoom

Zakład Gospodarki Komunalnej „Bolesław” Sp. z o.o. 32-329 Bolesław ul. Osadowa 1; telefon: +48 32 64 61 148, fax: +48 32 64 61 148, e-mail: biuro@zgkboleslaw.com; NIP: 637-000-43-35, REGON: 272661647; Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieścia w Krakowie XII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego, KRS nr 0000041504, Kapitał zakładowy: 2 820 500,00 zł

Pierwsze chłodne dni i smog powrócił do polskich miast

Firma

o naszej Spółce

System

gospodarki odpadami

Edukacja

system i segregacja

Pierwsze chłodne dni i smog powrócił do polskich miast

– Tempo wymiany pieców na koniec 2021 roku mieliśmy świetne i bardzo liczyliśmy na to, że rok 2022 siłą rozpędu będzie kontynuacją, niestety nastąpiło załamanie – mówi Katarzyna Szymczak-Pomianowska, dyrektor Departamentu Zrównoważonego Rozwoju Urzędu Miejskiego Wrocławia. Jakość powietrza w mieście w ostatnich dwóch latach się poprawiła i Wrocław mieści się w ustalonych przez WHO limitach liczby dni z przekroczonym stężeniem szkodliwych pyłów. Wpływa na to nie tylko proces wymiany pieców, który chwilowo spowolnił, lecz również walka z betonozą i zazielenianie miasta. – Widzimy też wzrost świadomości ekologicznej mieszkańców – podkreśla ekspertka.

Fot. archiwum

Normy jakości powietrza zostały określone w rozporządzeniu ministra środowiska z sierpnia 2012 roku. Zgodnie z nimi dobowy poziom stężeń pyłu PM10 wynosi 50 µg/m³ i nie może być przekroczony częściej niż 35 dni w roku. Dodatkowo średnia roczna nie może przekraczać 40 µg/m³. Dla pyłu PM2.5 rozporządzenie zawiera tylko normę roczną, która wynosi 25 µg/m³. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) przyjęła normę dobową, która wynosi 25 µg/m³.

– Jeżeli porównamy lata 2020–2021 z poprzednimi latami, to liczba dni z przekroczeniami pyłów PM10 i PM2,5 spada. Od dwóch lat udaje nam się nie przekraczać dozwolonej przez przepisy prawa liczby dni z przekroczeniami norm rocznie. Porównując sytuację we Wrocławiu do innych dużych miast, to w porównaniu do Krakowa mamy trzy razy mniej tych dni w ciągu roku, a w przypadku Katowic dwa i pół raza mniej, więc sytuacja się poprawia – wyjaśnia w rozmowie z agencją Newseria Biznes Katarzyna Szymczak-Pomianowska.

Jak podkreśla, wciąż dużo jest do zrobienia w tym zakresie. Już pierwsze chłodne dni września przyniosły drastyczne pogorszenie jakości powietrza. Takie incydenty smogowe mają miejsce najczęściej w sezonie grzewczym.

– Wówczas w oparciu o Wrocławski Indeks Powietrza uczulamy mieszkańców, aby w miarę możliwości rezygnowali z aktywności na zewnątrz, nie korzystali z ruchu na świeżym powietrzu, bo ono wtedy nie ma wystarczająco dobrych parametrów – mówi dyrektor Departamentu Zrównoważonego Rozwoju Urzędu Miejskiego Wrocławia.

Miasto walczy ze smogiem na kilku płaszczyznach. Jedną z nich jest zachęcanie mieszkańców do wymiany kotłów na paliwa stałe. Temu ma służyć program Kawka+, który w ostatnich dwóch latach cieszył się dużą popularnością wśród mieszkańców. Można w nim uzyskać dopłatę w wysokości 12 tys. zł (od przyszłego roku 10 tys. zł) do wymiany pieca na ekologiczne ogrzewanie. W roku 2021 do Kawki+ wpłynęło ok. 3 tys. wniosków: 1,1 tys. od najemców komunalnych i 1,9 tys. od właścicieli mieszkań. W tym roku nastąpiło spowolnienie i na razie wpłynęło mniej niż 700 wniosków.

– Sytuacja, z którą mierzymy się w obecnym roku, czyli kryzys finansowy, energetyczny, kryzys związany z wojną w Ukrainie, na pewno nie pomaga przyspieszać tempa tego procesu. Na koniec 2021 roku mieliśmy świetne tempo i bardzo liczyliśmy na to, że rok 2022 siłą rozpędu będzie kontynuacją, niestety nastąpiło załamanie. Mierzymy się z tym, ale nie poprzestajemy – mówi Katarzyna Szymczak-Pomianowska.

Jak podkreśla, pozytywne jest to, że w tych wnioskach rośnie udział pomp ciepła, co świadczy o tym, że mieszkańcy stawiają na odnawialne źródła energii.

– Wzrasta świadomość ekologiczna, ale również „długowzroczność”: nie patrzymy i nie liczymy pieniędzy tylko tu i teraz. Inwestycja w pompę ciepła na pewno jest droższa niż w inny typ ogrzewania, ale zwraca się w ciągu kilku lat, zwłaszcza w połączeniu z fotowoltaiką, a przy obecnych cenach energii zwraca się bardzo szybko. W związku z tym mieszkańcy biorą to pod uwagę i inwestują w taki typ ogrzewania, co oznacza, że Wrocław ma szansę być prawdziwie zielonym miastem – mówi przedstawicielka urzędu.

Zgodnie z uchwałą antysmogową, która obowiązuje w województwie dolnośląskim od kilku lat, od 1 lipca 2024 roku wejdzie w życie zakaz używania kotłów pozaklasowych i poniżej trzeciej klasy. Cztery lata później zakazane będzie użytkowanie wszelkich instalacji na paliwa stałe.

– Samorządy udostępniają mieszkańcom konkretne narzędzia finansowe, z których można korzystać, programy osłonowe, a na mieszkańcach ciąży obowiązek podjęcia wysiłku organizacyjnego. Wszyscy gramy do tej samej bramki – podkreśla Katarzyna Szymczak-Pomianowska.

Kolejna płaszczyzna walki ze smogiem to zachęcanie mieszkańców miasta do komunikacji zbiorowej.

– Im więcej mieszkańców z niej korzysta, tym mniej mamy samochodów na ulicach. A one również dokładają się do pogarszania jakości powietrza w trakcie incydentów smogowych – dodaje. – Poza tym na poprawę jakości powietrza pozytywnie wpływa szeroko pojęta zielono-błękitna infrastruktura. Im więcej zieleni w mieście, tym lepiej. Duże obszary zieleni stanowią płuca miasta, przewietrzają i dotleniają je. Dlatego walczymy z betonozą, a przy okazji zmieniliśmy podejście do koszenia terenów zielonych na terenie miasta.

Trawniki są koszone w taki sposób, aby trawa była wyższa i dzięki temu mogła wyłapywać pyły, zanieczyszczenia, tłumić hałas, ale również pochłaniać wilgoć. To wszystko wpływa na zmianę mikroklimatu na terenie miasta, poprawia lokalne warunki klimatyczne i jakość powietrza.

Źródło: Newseria

Zakład Gospodarki Komunalnej „Bolesław” Sp. z o.o. 32-329 Bolesław ul. Osadowa 1; telefon: +48 32 64 61 148, fax: +48 32 64 61 148, e-mail: biuro@zgkboleslaw.com; NIP: 637-000-43-35, REGON: 272661647; Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieścia w Krakowie XII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego, KRS nr 0000041504, Kapitał zakładowy: 2 820 500,00 zł

Nieważne jak małe, do recyklingu się nadaje

Firma

o naszej Spółce

System

gospodarki odpadami

Edukacja

system i segregacja

Nieważne jak małe, do recyklingu się nadaje

Jak szacuje ONZ, w bieżącym roku na całym świecie wytworzonych zostanie ponad 24 mln ton drobnych elektrośmieci. Niestety nie wszystkie trafią do recyklingu. Wiele z nich zostanie wyrzuconych wraz z innymi odpadami do śmietnika.

Fot. Adobe Stock

Małe urządzenia elektroniczne są ogromnym problemem dla współczesnego świata. Chcąc zachęcić nas do zmiany nawyków poprzez prawidłowe postępowanie ze zużytymi sprzętami, tegoroczna edycja „Międzynarodowego Dnia Bez Elektrośmieci” odbywać się będzie pod hasłem „Nieważne jak małe, do recyklingu się nadaje”.

„Przy okazji zbliżającej się 5. edycji >>Międzynarodowego Dnia Bez Elektrośmieci<< chcemy przypomnieć, jak ważny jest każdy element elektroniki lub urządzenia elektrycznego, którego już nie używamy, a który niepotrzebnie przechowujemy w domach – mówi Grzegorz Skrzypczak, prezes ElektroEko S.A., głównego organizatora tej cennej inicjatywy w Polsce. – Urządzenia te zawierają wiele ważnych surowców, które można wykorzystać do produkcji nowych urządzeń elektronicznych lub innego sprzętu, takiego jak: turbiny wiatrowe, części samochodowe, akcesoria domowe czy nowe sprzęty elektroniczne. Wszystko to ma kluczowe znaczenie dla zielonego, cyfrowego przejścia na społeczeństwa niskoemisyjne” – dodaje.

13 października obchodzić będziemy „Międzynarodowy Dzień Bez Elektrośmieci”. To inicjatywa stworzona przez WEEE Forum, a realizowana przy wsparciu ponad 120 organizacji z 70 krajów świata. W Polsce głównym organizatorem jest organizacja ElektroEko S.A., która wspólnie z UNEP-GRID Warszawa realizuje program działań edukacyjnych skierowanych do konsumentów, mediów, instytucji oraz przedsiębiorców. Parterami wydarzenia są Związek Cyfrowa Polska oraz APPLiA. Patronat honorowy udzieliły Ministerstwo Klimatu i Środowiska oraz Ministerstwo Rozwoju i Technologii.

Nie chomikuj małych elektrośmieci

Stare, często już niedziałające sprzęty elektroniczne latami chomikujemy w szufladach i szafkach, w piwnicach i na strychach. Zajmują one naszą domową przestrzeń, mimo, że już ich nie potrzebujemy. W przeciętnym europejskim gospodarstwie domowym w ten sposób gromadzi się do 5 kg urządzeń elektronicznych na osobę. Ile kg elektrośmieci zalega w Waszych domach?

Nie wyrzucaj elektrośmieci

Ze względu na swój rozmiar przedmioty takie jak słuchawki, elektryczne szczoteczki do zębów, ładowarki czy aparaty fotograficzne często wyrzucane są do śmietników razem z innymi odpadami. Tylko w Europie, co roku do koszy na śmieci wyrzucanych jest prawie 1,4 kg elektrośmieci na osobę. Co to oznacza?

„8% wszystkich odpadów elektronicznych, które wyrzucamy do zwykłych pojemników na śmieci, trafia na składowiska odpadów bądź jest spalana. Takie postępowanie nie tylko jest niezgodne z prawem, (grozi za to mandat do 5000 zł – przyp. red.) ale też szkodzi środowisku. Oznacza ono również, że cenne surowce zawarte w elektrośmieciach nie zostaną ponownie wykorzystane i będą bezpowrotnie utracone” – mówi Anna Podsiadło, marketing manager w ElektroEko S.A.

Surowce wtórne zawarte w elektrośmieciach

800 gramów srebra, 150 gramów złota i 50 gramów palladu można wyekstrahować z jednej tony płytek drukowanych, które znajdują się w urządzeniach elektronicznych. Jest jednak jeden warunek – najpierw musimy zanieść te urządzenia do punktów zbierania, skąd trafią do recyklingu. Niebezpieczne substancje w nich zawarte zostaną wówczas zneutralizowane, a surowce odzyskane i posłużą do produkcji nowych przedmiotów.

Inicjatywy dla mieszkańców

Elektrośmieci to najszybciej rosnący strumień odpadów w całej Unii Europejskiej, z których mniej niż 40% poddawanych jest recyklingowi. Na całym globie podejmowane są wysiłki, aby odwrócić ten rosnący trend. „Organizacje takie jak nasza, które zarządzają systemem zbierania i przetwarzania elektrośmieci, nieustannie pracują nad tym, aby właściwe pozbywanie się małych urządzeń elektronicznych było proste i wygodne dla użytkowników oraz gospodarstw domowych” – dodaje Grzegorz Skrzypczak, prezes ElektroEko SA – organizatora „Międzynarodowego Dnia Bez Elektrośmieci”.

Udostępnianie pojemników do zbierania drobnych elektrośmieci w sklepach, urzędach czy biurowcach, odbiór małych zepsutych urządzeń przy dostawie nowych oraz punkty zbierania na terenie miast to tylko niektóre z inicjatyw prowadzonych przez ElektroEko w celu zachęcenia ludzi do prawidłowego pozbywania się elektrośmieci.

Porządna edukacja

Problem niewłaściwego postępowania z elektrośmieciami dostrzega też coraz więcej medialnych osób. To sprawia, że chętnie włączają się w działania edukacyjne w tym zakresie.

„Do współpracy przy promocji tegorocznej, 5. edycji >>Międzynarodowego Dnia Bez Elektrośmieci<< zaprosiliśmy Agnieszkę Witkowską, znaną jako >>Architekt Porządku<<. Z uwagi na specyfikę wykonywanej pracy, doświadcza ona na co dzień problemu chomikowania niedziałających już – zwłaszcza małych urządzeń elektrycznych” – informuje Anna Podsiadło, marketing manager z ElektroEko S.A. – Z kampanii w mediach społecznościowych oraz na kanale >>Pogotowie Porządkowe Architekt Porządku<< będzie można dowiedzieć, jak uporządkować szafki i szuflady z zalegającej tam niepotrzebnej już elektroniki oraz co z nią zrobić.

Więcej informacji znajdziesz na www.dzienbezlektrośmieci.pl.

Źródło: PAP MediaRoom

Zakład Gospodarki Komunalnej „Bolesław” Sp. z o.o. 32-329 Bolesław ul. Osadowa 1; telefon: +48 32 64 61 148, fax: +48 32 64 61 148, e-mail: biuro@zgkboleslaw.com; NIP: 637-000-43-35, REGON: 272661647; Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieścia w Krakowie XII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego, KRS nr 0000041504, Kapitał zakładowy: 2 820 500,00 zł

Wymiana kopciuchów spowolniła

Firma

o naszej Spółce

System

gospodarki odpadami

Edukacja

system i segregacja

Wymiana kopciuchów spowolniła

– W związku m.in. z wojną w Ukrainie i kryzysem energetycznym widzimy, że mieszkańcy mocno wstrzymują się z decyzjami o zainwestowaniu w wymianę ogrzewania – mówi Katarzyna Szymczak-Pomianowska z Urzędu Miasta Wrocławia. Jak wskazuje, w miejskim programie dopłat do wymiany tzw. kopciuchów wpłynęło dotąd raptem ok. 600 wniosków. Rok temu na tym samym etapie było ich dwukrotnie więcej. Mieszkańców odstrasza też inflacja i rosnące ceny usług wymiany źródła ogrzewania, przez co koszt takiej inwestycji ciągle rośnie.

Fot. archiwum

– Mieszkańcy wstrzymują się z decyzjami inwestycyjnymi dotyczącymi wymiany źródeł ogrzewania. Wybuch wojny w Ukrainie wpłynął na to nawet bardziej niż wcześniejsze dwa lata pandemii, bo wtedy też obserwowaliśmy takie wstrzymanie – mówi agencji Newseria Biznes Katarzyna Szymczak-Pomianowska, dyrektor Departamentu Zrównoważonego Rozwoju w Urzędzie Miejskim Wrocławia.

Kawka+, czyli miejski program dopłat do wymiany pieców na ekologiczne źródło ciepła, wystartował we Wrocławiu na początku 2020 roku. W pierwszym roku oferował dofinansowanie na poziomie 15 tys. zł i udało się wymienić ok. 1,6 tys. kopciuchów. W roku 2021 do Kawki+ wpłynęło ok. 3 tys. wniosków: 1,1 tys. od najemców komunalnych i 1,9 tys. od właścicieli mieszkań. Ich wartość to 50 mln zł. Popularność programu w tym roku mocno osłabła, od początku tego roku w końca sierpnia złożono nieco ponad 600 wniosków.

– Wnioski przestały wpływać. Na tym etapie mamy o ok. 50 proc. mniej wniosków niż w roku ubiegłym – mówi ekspertka. – Część mieszkańców wycofywała też swoje wnioski w związku ze wzrostem cen usług wymiany źródła ogrzewania i dostępnością instalatorów. Porównujemy te tendencje we Wrocławiu i innych dużych miastach metropolitarnych i widzimy, że wszędzie to wygląda podobnie. Mieszkańcy wolą po prostu trzymać pieniądze w kieszeni. To ma też związek z kryzysem energetycznym, wysoką inflacją. Ludzie po prostu potrzebują tych pieniędzy w swoim budżecie domowym na zaspokojenie podstawowych potrzeb.

Na spadek chęci inwestowania w wymianę pieców mogą wpłynąć też kroki podjęte przez rząd, który w tym roku w związku z kryzysem energetycznym dofinansuje gospodarstwa domowe ogrzewające się węglem. Tak zwany dodatek węglowy wynosi 3 tys. zł i może sprawić, że części gospodarstw nie będzie się opłacało inwestować w tym roku w nowe, bardziej ekologiczne źródła ciepła. Chociaż rząd przyjął również ustawę, która zakłada wsparcie także dla innych form ogrzewania.

– Ciężko na ten moment stwierdzić korelację, bo tzw. dodatek węglowy funkcjonuje jeszcze zbyt krótko. Natomiast biorąc pod uwagę obiektywne i racjonalne względy, to byłoby bardzo krótkofalowe myślenie. Zwłaszcza że Wrocław oferuje dopłaty do rachunków za ogrzewanie dla osób, które wymieniły piec węglowy na ogrzewanie ekologiczne. Ich wysokość wynosi do 4 tys. zł, co jest porównywalne z dodatkiem węglowym. A korzystając z dotacji na wymianę źródła ogrzewania, mamy do czynienia z trwałą zmianą, więc mieszkaniec więcej na tym skorzysta – podkreśla dyrektor Departamentu Zrównoważonego Rozwoju w Urzędzie Miejskim Wrocławia.

W tym roku wysokość dofinansowania do wymiany pieca w programie Kawka+ wynosi 100 proc. kosztów kwalifikowanych takiej inwestycji, maksymalnie do kwoty 12 tys. zł. Co istotne, piec można wymienić nawet bez wyłożenia choćby złotówki z własnej kieszeni, ponieważ instalator może rozliczyć koszty prac bezpośrednio z Urzędem Miejskim Wrocławia, oferując usługę pełnomocnictwa.

– Rekomendujemy mieszkańcom ten wariant bezkosztowy, bo na terenie Wrocławia działają firmy, które realizują tę usługę pod klucz. Podpisują umowę z danym właścicielem lub najemcą, a następnie w jego imieniu organizują wszystkie zgody administracyjne, składają wnioski, realizują wymianę ogrzewania i rozliczają dotację – wyjaśnia Katarzyna Szymczak-Pomianowska. – W zależności od wielkości mieszkania i typu ogrzewania, na jaki się zdecydujemy, kwota tej dotacji może być wystarczająca albo koszt inwestycji może się okazać nieco większy. Ale wówczas mieszkaniec dopłaca tylko różnicę. Nie musi z góry wykładać całej kwoty kilku czy kilkunastu tysięcy złotych na wymianę ogrzewania.

Od 1 lipca 2024 roku korzystanie z tzw. kopciuchów będzie we Wrocławiu karane grzywną do 5 tys. zł, zgodnie z przepisami uchwały antysmogowej. To jeden z argumentów, żeby szybciej zdecydować się na taką inwestycję. Drugim jest stopniowo malejące wsparcie z programu Kawka+. Jeszcze w ubiegłym roku wynosiło 15 tys. zł, w tym już 12 tys. zł, a w przyszłym spadnie do kwoty 10 tys. zł. Tymczasem koszty usług wymiany źródła ogrzewania nie maleją.

– Mamy nadzieję, że mimo wszystko koniec lata i jesień zaowocuje kolejnymi wnioskami, bo mieszkańcy mają obowiązek do lipca 2024 roku wymienić nieekologiczne kotły na inne źródło ogrzewania. Natomiast my rekomendujemy po prostu najbardziej optymalne dla nich rozwiązanie z punktu widzenia korzyści finansowych, aby ich rachunki za ogrzewanie były jak najniższe – mówi dyrektorka z wrocławskiego UM.

Jak podkreśla, w przypadku właścicieli domów jednorodzinnych dopłaty z miejskiego programu Kawka+ można łączyć z rządowym programem Czyste Powietrze, który oferuje dofinansowania m.in. na wymianę starego kopciucha, ocieplenie budynku czy wymianę okien i drzwi. Co istotne, od lipca br. zaszły w tym programie spore zmiany, z których najważniejsze to możliwość otrzymania do 50 proc. dopłaty jeszcze przed rozpoczęciem remontu i zwiększenie dotacji o 10 tys. zł, maksymalnie do kwoty 47 lub 79 tys. zł (w zależności od dochodów gospodarstwa domowego).

– Ruszył również program rządowy dla właścicieli lokali w zabudowie wielorodzinnej Ciepłe Mieszkanie. Jako miasto Wrocław też chcemy przystąpić do tego programu, pozyskać środki finansowe dla mieszkańców i udzielać im dotacji z tego źródła – mówi Katarzyna Szymczak-Pomianowska.

Ciepłe Mieszkanie to program dla osób, które mieszkają w budynkach wielorodzinnych bez centralnego systemu ogrzewania i korzystają z indywidualnego źródła ciepła na paliwa stałe. Wysokość dotacji może wynosić od 15 tys. do 37,5 tys. zł. Budżet na realizację programu wynosi 1,4 mld zł, a dystrybutorem środków w programie będą poszczególne gminy. Pierwszy nabór potrwa do końca października br.

Wrocławski program Kawka+ to element większej inicjatywy Zmień Piec, w skład której wchodzi jeszcze program Termo KAWKA, czyli dofinansowanie do wymiany okien, wspomniane dopłaty do rachunków za ogrzewanie oraz zwolnienia i ulgi w czynszach dla najemców komunalnych.

– Kiedy program Zmień Piec był komunikowany na koniec 2019 roku, deklarowaliśmy kwotę około 330 mln zł. W związku ze wzrostem cen te wartości będą znacząco wyższe. Należy również do nich doliczyć środki, które wydatkowane są na program osłonowy, czyli dopłaty do rachunków za ogrzewanie – mówi przedstawicielka urzędu miasta. – W przypadku najemców komunalnych, którzy własnym staraniem wymienili ogrzewanie, ale korzystają z miejskiego systemu dopłat, mogą liczyć na zwolnienie z czynszu przez dwa lata oraz obniżenie tego czynszu o połowę przez kolejne trzy lata. W związku z tym to również są środki, które w tym programie kalkulujemy. Zatem cały program Zmień Piec może sięgać nawet 400 mln zł tylko z budżetu Wrocławia.

Źródło: Newseria

Zakład Gospodarki Komunalnej „Bolesław” Sp. z o.o. 32-329 Bolesław ul. Osadowa 1; telefon: +48 32 64 61 148, fax: +48 32 64 61 148, e-mail: biuro@zgkboleslaw.com; NIP: 637-000-43-35, REGON: 272661647; Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieścia w Krakowie XII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego, KRS nr 0000041504, Kapitał zakładowy: 2 820 500,00 zł