Polska potrzebuje więcej zakładów recyklingu baterii litowo-jonowych

Firma

o naszej Spółce

System

gospodarki odpadami

Edukacja

system i segregacja

Polska potrzebuje więcej zakładów recyklingu baterii litowo-jonowych

Wraz z rozwojem elektromobilności rośnie zapotrzebowanie na zakłady zajmujące się utylizacją akumulatorów. Sektor ten dopiero powstaje, ale już za kilka lat liczba zużytych ogniw wzrośnie lawinowo. Choć udaje się je recyklingować w 99 proc., a odzyskiwane surowce mają krytyczne znaczenie dla gospodarki, to zdaniem ekspertów potrzebne jest wsparcie na szczeblu rządów. Chodzi o niską świadomość społeczną i wynikającą z niej niechęć do powstawania takich zakładów w pobliżu zabudowań. O konieczności takich inwestycji rozmawiali eksperci podczas Kongresu Nowej Mobilności w Łodzi.

Fot. Goran Horvat/Pixabay

– Wchodzimy w fazę rozwoju baterii litowo-jonowej, przechodzimy praktycznie za parę lat całkowicie na elektromobilność, czyli zakaz wprowadzania samochodów spalinowych, więc wyzwaniem będzie ogromna liczba baterii z samochodów elektrycznych. Powstawanie zakładów niestety jest obarczone trudnością związaną z tym, że jest to gospodarka odpadami, więc potrzebujemy tutaj wsparcia rządu, samorządów w kierunku ułatwienia uzyskania takich decyzji. To jest wyzwaniem dla rynku recyklingu – podkreśla w wywiadzie dla agencji Newseria Innowacje Robert Makieła, prezes Grupy Kapitałowej Wastes Service podczas Kongresu Nowej Mobilności w Łodzi.

Problemem jest w dużej mierze społeczny odbiór powstawania w pobliżu osiedli zakładów zajmujących się recyklingiem odpadów. W ocenie ekspertów jest to poważna bariera psychologiczna, tymczasem brakuje edukacji na temat przetwarzania zużytego sprzętu, takiego jak właśnie baterie. Tymczasem recykling pozwala uzyskać cenne surowce, takie jak nikiel, kobalt czy lit. Są one zaliczane do tzw. surowców krytycznych, które cechują się wysokim znaczeniem dla gospodarki europejskiej i wysokim ryzykiem związanym z ich podażą. Na razie zakłady recyklingu baterii litowo-jonowych dopiero są tworzone.

– Mówimy o skali, która za chwilę będzie nas czekała. Będzie ona kilkusetkrotnie większa, a za parę lat będzie na tyle duża, że zabezpieczenie poprzez budowę zakładów recyklingowych stanie się koniecznością. Ich liczba będzie natomiast określona przez rozwój produkcji pojazdów elektrycznych – wyjaśnia Robert Makieła.

Jak zapewnia ekspert, proces recyklingu baterii jest bezpieczny. Odzyskuje się 99 proc. surowców, więc nie ma obawy o to, że dojdzie do nielegalnego składowania niebezpiecznych odpadów. Rozwój tego sektora przyczyni się za to do powstawania nowych miejsc pracy.

– To też podatki i ściągnięcie biznesu zagranicznego na inwestycje w Polsce. Szybki rozwój budowy zakładów recyklingu pozwoli na dynamiczniejszy rozwój gospodarczy w sektorze automotive, nowe inwestycje, stworzyć szereg miejsc pracy, kooperantów czy zwiększyć dynamikę rozwoju przedsiębiorstw – wymienia prezes Grupy Kapitałowej Wastes Service.

Według Międzynarodowej Agencji Energetycznej (IEA) sprzedaż pojazdów elektrycznych podwoiła się w 2021 roku w porównaniu z rokiem poprzednim i osiągnęła rekordową liczbę 6,6 mln. Dla porównania w 2011 roku było to 55 tys. aut. Zwiększony popyt na pojazdy zero- i niskoemisyjne notuje się również w Europie. W 2022 roku udział BEV i PHEV osiągnął na Starym Kontynencie poziom niemal 23 proc., co przekłada się na prawie 2,6 mln sztuk.

Rosnący popyt na pojazdy elektryczne przekłada się na wzrost zapotrzebowania na akumulatory litowo-jonowe. Według prognoz BloombergNEF do 2027 roku produkcja baterii litowo-jonowych wzrośnie globalnie aż ośmiokrotnie, osiągając poziom prawie 9 tys. gigawatogodzin (GWh).

– Łańcuch wartości branży akumulatorów litowo-jonowych w Europie zapoczątkowaliśmy w 2018 roku praktycznie od zera. Obecnie we wszystkich gałęziach sektora, od wydobycia surowców po recykling, wytwarzamy w ramach produkcji krajowej ponad 300 GWh energii. Celem do 2030 roku jest osiągnięcie poziomu 1000 gigawatogodzin. Wiele osiągnęliśmy, ale nadal jest dużo do zrobienia – ocenia Diego Pavia, dyrektor generalny EIT InnoEnergy.

Zdaniem eksperta wyzwania, z jakimi w najbliższych latach będzie się musiał zmierzyć rynek europejski, dotyczą trzech obszarów. To niedobory surowców, braki kadrowe i automatyzacja, dzięki której będzie można skalować produkcję.

– 40 proc. kosztu akumulatorów to surowce: miedź, nikiel, mangan, kobalt czy lit. Nie mamy ich w Europie, więc musimy je wytworzyć lub wydobyć w Europie lub importować. Po drugie, są niedobory odpowiednich umiejętności. Żeby wyprodukować 1000 gigawatogodzin, potrzeba ok. 2,5 mln pracowników w ramach łańcucha wartości. Obecnie jesteśmy bardzo daleko tego celu. To kolejna luka, którą musimy uzupełnić. Trzecia dotyczy automatyzacji przemysłowej. Obecnie Chiny wyprzedzają nas o cztery lata pod względem automatyzacji przemysłowej, która pozwala na większą rentowność niż w Europie. Potrzebny jest więc rozwój w tym zakresie – wymienia Diego Pavia.

Produkcja akumulatorów litowo-jonowych, a co za tym idzie również ich recykling będą kluczowe dla transformacji energetycznej. Podstawowy aspekt to rezygnacja z aut z napędem spalinowym. Bardzo istotna jest też kwestia magazynowania energii. W związku z tym, że produkcja energii z OZE odbywa się w sposób nieciągły, należy pamiętać o zapewnieniu zapasów energii w sieciach rozproszonych. Do tego właśnie można wykorzystać akumulatory.

 

Źródło: Newseria

Zakład Gospodarki Komunalnej „Bolesław” Sp. z o.o. 32-329 Bolesław ul. Osadowa 1; telefon: +48 32 64 61 148, fax: +48 32 64 61 148, e-mail: biuro@zgkboleslaw.com; NIP: 637-000-43-35, REGON: 272661647; Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieścia w Krakowie XII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego, KRS nr 0000041504, Kapitał zakładowy: 2 820 500,00 zł

Produkty uboczne powstające przy spalaniu węgla są cennym surowcem

Firma

o naszej Spółce

System

gospodarki odpadami

Edukacja

system i segregacja

Produkty uboczne powstające przy spalaniu węgla są cennym surowcem

W Polsce rocznie wytwarzanych jest ok. 20 mln t popiołów, żużli i gipsu, które powstają jako produkty uboczne spalania węgla, czyli tzw. UPS-y. Zamiast skończyć jako odpad, mogą być z powodzeniem przetworzone na pełnowartościowe produkty dla wielu innych gałęzi gospodarki, zgodnie z koncepcją gospodarki obiegu zamkniętego. Na ten aspekt działalności coraz mocniejszy akcent stawia Grupa PGE. Należąca do niej spółka PGE Ekoserwis umacnia się na pozycji lidera polskiego rynku w zagospodarowaniu i przetwarzaniu UPS-ów.

dymy co2

Fot. Pixabay

– Wykorzystywanie UPS-ów w budownictwie, przemyśle cementowym czy drogowym daje wiele korzyści ekonomicznych i środowiskowych, ponieważ w ten sposób ograniczamy nie tylko emisje CO2, ale i wydobycie surowców naturalnych – mówi agencji Newseria Biznes Lech Sekyra, prezes zarządu PGE Ekoserwis. – UPS-y mają też bardzo duże znaczenie z punktu widzenia transformacji gospodarczej regionów. To dzięki nim dokonujemy rekultywacji i prowadzimy wiele projektów związanych z przywracaniem terenów wcześniej zdegradowanych, żeby mogły one służyć lokalnym społecznościom.

UPS-y to inaczej uboczne produkty, które powstają w elektrowniach i elektrociepłowniach w trakcie procesu spalania węgla kamiennego i brunatnego. Rocznie wytwarzanych jest ich w Polsce około 20 mln t.

– Wykorzystujemy UPS-y w budownictwie infrastrukturalnym, przemyśle budowlanym, górnictwie, produkcji nawozów dla rolnictwa i wielu rozwiązań dotyczących inżynierii lądowej. UPS-y mają więc szereg zastosowań bardzo korzystnych dla gospodarki – wymienia Lech Sekyra.

Technologie i rozwiązania opracowane w ramach Grupy PGE pozwalają na przetworzenie i zastosowanie UPS-ów w wielu branżach. Są one cennym surowcem wykorzystywanym m.in. w budownictwie, w produkcji cementu i betonu, ale także w uprawach polowych i hodowli zwierząt. Produkuje się z nich na przykład podbudowy, spoiwa hydrauliczne wykorzystywane przy inwestycjach infrastrukturalnych, w drogownictwie i w budownictwie hydrotechnicznym.

PGE Ekoserwis rocznie zagospodarowuje ok. 7 mln t odpadów i produktów ubocznych z energetyki. Przetwarza je na 200 różnych, pełnowartościowych produktów, zaopatrując w nie m.in. producentów betonu i prefabrykatów, cementownie, producentów materiałów budowlanych, jak również kopalnie czy gospodarstwa rolne. Jak podkreśla, takie zagospodarowanie UPS-ów wpisuje się w koncepcję zeroemisyjnej i bezodpadowej energetyki, zgodnej z ideą gospodarki obiegu zamkniętego.

– Odpowiedzią na te wyzwania procesu transformacji jest utworzone w PGE Ekoserwis Centrum Badań i Rozwoju Gospodarki Obiegu Zamkniętego – mówi prezes spółki. – Staramy się w nim z jednej strony jeszcze bardziej dostosowywać do bieżących uwarunkowań związanych z produkcją energetyki konwencjonalnej i ciepłownictwa, z jeszcze lepszym wykorzystywaniem ubocznych produktów spalania i ubocznych produktów wydobycia. Z drugiej strony patrzymy na przyszłość i realizujemy projekty związane z recyklingiem surowców z instalacji OZE, m.in. z łopat turbin wiatrowych. Przyszłościowo widzimy też perspektywy związane z recyklingiem paneli fotowoltaicznych.

Działalność Centrum Badań i Rozwoju Gospodarki Obiegu Zamkniętego w Bełchatowie została zainaugurowana pod koniec ubiegłego roku. Zadaniem ośrodka kompetencji badawczo-rozwojowych jest opracowywanie i wdrażanie rozwiązań, które mają na celu optymalne wykorzystanie odpadów poprzemysłowych oraz odzysk cennych surowców z wyeksploatowanych instalacji OZE.

Inwestycja zrealizowana przez PGE Ekoserwis ma być krokiem m.in. wspierającym transformację regionu bełchatowskiego. Wpisuje się też w unijną strategię osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 roku i koncepcję rozwijania gospodarki cyrkularnej w Grupie PGE. Dwa lata temu w jej strukturach został powołany specjalny segment realizujący zadania z zakresu zamykania obiegu surowców. W ramach rozwoju segmentu biznesowego dedykowanego gospodarce obiegu zamkniętego PGE Ekoserwis i jej spółka zależna Epore połączyły swoje zasoby i teraz będą funkcjonować pod wspólną nazwą – PGE Ekoserwis SA, tworząc jednocześnie unikatowe kompetencje w branżach energetycznej i budowlanej. Integracja umocniła pozycję Grupy PGE jako krajowego lidera GOZ w energetyce.

– Utworzenie segmentu gospodarki obiegu zamkniętego w Grupie PGE jest przedsięwzięciem unikatowym – mówi Lech Sekyra. – Wydzielony został segment składający się z trzech spółek, czyli PGE Ekoserwis, Epore i spółki Zower. Połączenie ich daje możliwość zintegrowania całego procesu z bardzo pozytywnym skutkiem dla wdrażania gospodarki obiegu zamkniętego. Ograniczamy składowanie materiałów na składowiskach i jeszcze lepiej wykorzystujemy je w bieżących działaniach operacyjnych, co przekłada się zarówno na aspekty ekonomiczne, jak i środowiskowe. 

 

Źródło: Newseria

Zakład Gospodarki Komunalnej „Bolesław” Sp. z o.o. 32-329 Bolesław ul. Osadowa 1; telefon: +48 32 64 61 148, fax: +48 32 64 61 148, e-mail: biuro@zgkboleslaw.com; NIP: 637-000-43-35, REGON: 272661647; Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieścia w Krakowie XII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego, KRS nr 0000041504, Kapitał zakładowy: 2 820 500,00 zł

Biznes przestawia się na obieg zamknięty

Firma

o naszej Spółce

System

gospodarki odpadami

Edukacja

system i segregacja

Biznes przestawia się na obieg zamknięty

Polskie firmy są dopiero na początku drogi do zrównoważonego rozwoju, ale przykładają do niego coraz większą wagę, co wymusza m.in. presja regulacyjna oraz rosnące oczekiwania ze strony klientów, inwestorów i partnerów biznesowych. – Aby model produkcji był zrównoważony, trzeba jednak wprowadzić zmiany w całym łańcuchu dostaw. Jest to możliwe tylko wtedy, kiedy zarówno producenci, dostawcy, operatorzy logistyczni, jak i klienci – czyli wszyscy uczestnicy tego łańcucha – poszukają odpowiednich rozwiązań już na etapie jego projektowania – zauważa Halina Brdulak z SGH i UN Global Compact Network Poland. Czasem wystarczy wprowadzić w nim nawet niewielkie zmiany, które w dużej skali przełożą się na wymierny efekt środowiskowy i ekonomiczny, przynosząc wielomilionowe oszczędności.

Fot. Wikipedia

Z ubiegłorocznego raportu firmy doradczej EY („Czy polski biznes jest zrównoważony?”) wynika, że w zakresie zrównoważonego rozwoju istnieje zauważalna różnica pomiędzy deklaracjami a realnymi działaniami firm. Choć 90 proc. przedsiębiorstw twierdzi, że ich działalność uwzględnia aspekty związane z ESG, to już tylko 67 proc. stosuje się do nich w codziennej aktywności. Co więcej, jedynie 48 proc. firm przełożyło założenia strategii zrównoważonego rozwoju na poszczególne obszary funkcjonowania swojego biznesu.

– Dążenie do zrównoważonego rozwoju w firmach stało się powszechne i wymuszają je między innymi regulacje, czyli wprowadzenie Europejskiego Zielonego Ładu i konieczność raportowania w zakresie ESG – mówi agencji Newseria Biznes Halina Brdulak, profesorka warszawskiej SGH i członkini Rady Programowej UN Global Compact Network Poland. – Te działania firm, zmierzające m.in. do obniżenia emisji CO2, są jak na razie bardziej deklaratywne i nie można powiedzieć, że mają już wymierny efekt. Patrząc chociażby na globalny ślad węglowy w 2022 i 2023 roku, on jest wyższy niż w okresie pandemii.

Presja na zielony rozwój będzie jednak rosnąć. Po pierwsze, ze względów regulacyjnych – już w tej chwili aż 86 proc. firm wskazuje, że krajowe i unijne przepisy prawne są głównym motywatorem do podejmowania działań prośrodowiskowych. Coraz większe są też wymagania ze strony konsumentów, inwestorów i partnerów handlowych – dla 57 proc. organizacji istotne jest to, czy wybrany przez nich kontrahent spełnia kryteria zrównoważonego rozwoju. Co istotne, aby produkować i działać w sposób bardziej zrównoważony, firmy muszą wziąć pod lupę cały swój łańcuch dostaw.

– Ważne jest wprowadzanie rozwiązań nie tylko na poziomie jednego producenta, ale na poziomie całego łańcucha dostaw, włączanie w działania na rzecz zrównoważonego rozwoju partnerów, dostawców i usługodawców. Duże przedsiębiorstwa mają tu pole do działania, ponieważ mogą wpływać na swoich poddostawców, wspierać ich, żeby oni także zmieniali swoje modele funkcjonowania. Inaczej nie osiągniemy w pełni zamkniętego obiegu i zrównoważonego modelu produkcji – mówi Agnieszka Sznyk, prezeska Instytutu Innowacji Odpowiedzialnego Rozwoju INNOWO.

– Obniżenie śladu węglowego w logistyce i całym łańcuchu dostaw to jest sprawa absolutnie zasadnicza. Jednak jest to możliwe tylko wtedy, kiedy zarówno producenci, dostawcy, operatorzy logistyczni, jak i klienci – czyli wszyscy uczestnicy tego łańcucha – poszukają odpowiednich rozwiązań już na etapie jego projektowania. Już na samym początku trzeba się zastanowić, jak ten łańcuch powinien być zaprojektowany, żeby faktycznie zmniejszyć ślad węglowy – dodaje profesorka warszawskiej SGH.

– Czasami mała zmiana może się przyczynić do uzyskania kilku milionów oszczędności w kosztach łańcucha dostaw. To spora kwota, zwłaszcza dzisiaj, gdy większość firm intensywnie szuka sposobów na redukcję kosztów – wskazuje Reinier Schlatmann, prezes regionu Europy Wschodniej w DS Smith.

Za przykład mogą posłużyć opakowania, których rocznie na polski rynek jest wprowadzanych ok. 5,5 mln t (GUS).

– Jeśli będą one nieco mniejsze, choćby o 1 mm, to w ciężarówce zmieści się ich już o 15–20 proc. więcej. W efekcie potrzeba mniej ciężarówek, co przekłada się na zmniejszenie emisji dwutlenku węgla do atmosfery nawet o 70 proc. – mówi Reinier Schlatmann. – Często w przesyłkach zamówionych w sklepach internetowych jest mnóstwo powietrza, wolnej przestrzeni. Tylko w Polsce co roku w takich niedopasowanych do zawartości paczkach transportowanych jest ok. 40 mln m3 powietrza, co przekłada się na marnotrawstwo 90 tys. t papieru i ponad 300 mkw. taśmy klejącej, którą można by owinąć cały Kraków. Projektując bardziej dopasowane opakowania, można oszczędzić zasoby, minimalizując jednocześnie negatywny wpływ na środowisko naturalne.

Przejście na gospodarkę o obiegu zamkniętym, w której materiały i surowce są recyklingowane i zwracane do obiegu, a ilość odpadów ograniczona do minimum, to jedno z głównych wyzwań związanych ze zrównoważonym rozwojem. Z drugiej strony GOZ przekształca schematy łańcuchów produkcji i konsumpcji oraz projektuje na nowo modele biznesowe. Jest to więc szansa na rozwój innowacji i pobudzenie wzrostu gospodarczego. Według szacunków przytaczanych przez firmę doradczą Deloitte Unia Europejska dzięki przejściu na GOZ mogłaby osiągnąć roczne oszczędności rzędu 630 mld dol. netto, czyli ok. 3 proc. unijnego PKB. Z kolei w przypadku Polski redukcja zużycia materiałów i energii we wszystkich sektorach już o 1 proc. stwarza możliwość uzyskania wartości dodanej dla całej gospodarki na poziomie 19,5 mld zł.

– W dzisiejszych czasach wszyscy skupiają się na ochronie środowiska i jest to właściwy kierunek. Jednak wszyscy borykamy się też z wyzwaniami gospodarczymi. Tymczasem okazuje się, że potencjalne skutki przejścia na gospodarkę o obiegu zamkniętym są ogromne, można dzięki temu uzyskać duże korzyści w wymiarze ekonomicznym i środowiskowym. Branża opakowań i recyklingu papieru to są sektory z natury cyrkularne, bo papier trafia do ponownej dystrybucji i ponownie staje się surowcem – mówi prezes regionu Europy Wschodniej w DS Smith.

 

Źródło: Newseria

Zakład Gospodarki Komunalnej „Bolesław” Sp. z o.o. 32-329 Bolesław ul. Osadowa 1; telefon: +48 32 64 61 148, fax: +48 32 64 61 148, e-mail: biuro@zgkboleslaw.com; NIP: 637-000-43-35, REGON: 272661647; Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieścia w Krakowie XII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego, KRS nr 0000041504, Kapitał zakładowy: 2 820 500,00 zł

Jakość powietrza w Polsce powoli się poprawia

Firma

o naszej Spółce

System

gospodarki odpadami

Edukacja

system i segregacja

Jakość powietrza w Polsce powoli się poprawia

Nowa Ruda po raz kolejny została „smogowym” rekordzistą, a w ścisłej czołówce tegorocznego rankingu tradycyjnie uplasowało się kilka miejscowości z Małopolski. Nawet w uzdrowiskach – takich jak Szczawnica, Szczawno-Zdrój, Rabka-Zdrój i Jedlina-Zdrój – normy rakotwórczego benzo[a]pirenu były w ubiegłym roku przekroczone od trzech do sześciu razy – pokazuje najnowsza edycja rankingu publikowanego przez Polski Alarm Antysmogowy. Wynika z niego jednak, że walka ze smogiem powoli zaczyna przynosić efekty, a powietrze w Polsce stopniowo się poprawia. – Po raz pierwszy, odkąd sporządzamy te raporty, we wszystkich miejscowościach średnioroczne stężenie pyłów PM10 było w normie – mówi Piotr Siergiej, rzecznik PAS.

dymy co2

Fot. Pixabay

Polski Alarm Antysmogowy, na podstawie danych Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska za 2022 rok, po raz kolejny opublikował właśnie ranking polskich miast i miejscowości z najbardziej zanieczyszczonym powietrzem. Na jego czele już drugi rok z rzędu uplasowała się Nowa Ruda, która została smogowym „zwycięzcą” we wszystkich trzech analizowanych kategoriach. To właśnie tam odnotowano w 2022 roku najwięcej dni smogowych (95 dni), najwyższe stężenie pyłów PM10 oraz najwyższe stężenie rakotwórczego benzo[a]pirenu wynoszące 9 ng/m3, czyli aż 900 proc. dopuszczalnej normy.

– Smogowi rekordziści na naszej liście to są bardzo różne miejscowości, o różnych typach zabudowy. Akurat w Nowej Rudzie, która okazała się najbardziej zanieczyszczona, jest dużo kamienic i zabytkowych budynków. To jest miasto, gdzie dominuje stara zabudowa. Dlatego wciąż jest tam sporo kotłów i jest problem z ich wymianą, choćby z tego powodu, że prawdopodobnie trzeba byłoby dociągnąć do tych kamienic sieć gazową czy ciepłowniczą, żeby można było te kotły polikwidować – mówi agencji Newseria Biznes Piotr Siergiej. – Mamy też w rankingu miasta takie jak Nowy Targ, Sucha Beskidzka i tam są domy jednorodzinne, które ogrzewa się w dużej mierze węglem. Na Podhalu, w Małopolsce, generalnie na południu kraju jest wiele podobnych miejscowości.

Nowy Targ i Sucha Beskidzka to miasta, które w tym roku również uplasowały się w ścisłej czołówce smogowych rekordzistów – w obu przypadkach średnioroczne stężenie rakotwórczego benzo[a]pirenu zostało przekroczone siedmiokrotnie. Tak samo jak w Nowym Mieście Lubawskim, które – po zainstalowaniu tam stacji pomiarowej – w tym roku pojawiło się w rankingu po raz pierwszy. Dalej znalazły się również Nowy Sącz, Szczawnica, Wadowice, Rybnik, Godów i Żywiec – we wszystkich tych miejscowościach średnioroczne stężenie benzo[a]pirenu zostało przekroczone sześciokrotnie. Natomiast jeśli chodzi o najwyższe, średnioroczne stężenie pyłów zawieszonych PM10, rekordzistami okazały się kolejno Nowa Ruda, Pszczyna, Sucha Beskidzka, Nowy Targ, Radomsko, Nowy Sącz, Zdzieszowice, Wodzisław Śląski i Nowe Miasto Lubawskie. Istotne jest jednak to, że w żadnej z tych miejscowości średnioroczne stężenie pyłów PM10 nie przekroczyło dopuszczalnej normy.

– Po raz pierwszy, odkąd sporządzamy te raporty, czyli od 2015 roku, we wszystkich miejscowościach objętych monitoringiem GIOŚ średnioroczne stężenie pyłów PM10 było w normie. Innymi słowy, mieliśmy po prostu czystsze powietrze – mówi rzecznik Polskiego Alarmu Smogowego.

Tegoroczna edycja rankingu pokazuje, że walka ze smogiem zaczyna przynosić efekty, a powietrze w Polsce zaczyna się powoli poprawiać. Widać to także na przykładzie smogowych rekordzistów: nawet w najbardziej zanieczyszczonej Nowej Rudzie w ciągu ostatnich dziewięciu lat (pomiędzy 2013 i 2022 rokiem) średnioroczne stężenie rakotwórczego benzo(a)pirenu zmalało o 47 proc., a średnioroczne stężenie PM10 spadło o jedną piątą.

– Idziemy w dobrą stronę. W najmocniej zanieczyszczonych miejscowościach, jak choćby Nakło nad Notecią, liczba dni smogowych spadła aż pięciokrotnie, w miejscowościach takich jak Rybnik czy Kraków stężenia pyłów zawieszonych spadły aż o 40 proc. To są zmiany w jakości powietrza, które już zaczynamy dostrzegać – mówi Piotr Siergiej.

Jak wskazuje, są one m.in. efektem przyjmowanych w województwach uchwał antysmogowych i likwidacji przestarzałych kotłów na paliwo stałe, czyli tzw. kopciuchów.

– W ciągu tych kilku lat, od kiedy publikujemy nasz ranking, w Polsce zniknęło ok. 800 tys., może nawet milion kopciuchów. Zeszliśmy z ok. 4 mln do 3 mln tych kotłów. W skali kraju to wciąż jest dużo, ale jednak ich liczba spadła o mniej więcej milion sztuk i to musiało się przełożyć na poprawę jakości powietrza – mówi ekspert. – Drugim czynnikiem, którego nie można pominąć, jest również kryzys klimatyczny. W tej chwili jesień i zima wyglądają inaczej niż jeszcze 10 czy 20 lat temu, nie mówiąc już kilkadziesiąt lat wstecz, bo klimat nam się przesuwa. Mamy cieplejsze zimy, bardziej wietrzne. Przypomnę, że w styczniu, w Nowy Rok w Warszawie mieliśmy 18 stopni Celsjusza. Teraz mamy listopad i dawniej dni w tym okresie były mroźne, a teraz mamy temperatury po kilka–kilkanaście stopni na plusie, co już nawet przestało wydawać nam się dziwne. Siłą rzeczy jakość powietrza również z tego powodu musiała zacząć się poprawiać.

Rzecznik Polskiego Alarmu Smogowego podkreśla jednak, że pomimo widocznej poprawy wciąż pozostaje dużo do zrobienia w kwestii jakości powietrza w Polsce. Liczba dni smogowych w najbardziej zanieczyszczonych miejscowościach to nadal od dwóch do trzech miesięcy w roku. Nawet w uzdrowiskach – takich jak Szczawnica, Szczawno-Zdrój, Rabka-Zdrój i Jedlina-Zdrój – normy rakotwórczego benzo[a]pirenu są przekroczone od trzech do sześciu razy.

– Receptą dla tych wszystkich miejscowości jest po prostu likwidacja kopciuchów na węgiel i drewno, tak jak to zrobiono w Krakowie. Tam zniknęło prawie 40 tys. kotłów i mieszkańcy Krakowa cieszą się w tej chwili dużo czystszym powietrzem – mówi Piotr Siergiej. – W 14 województwach w kraju mamy już uchwały antysmogowe, czyli rozwiązania prawne, które przymuszają mieszkańców do wymiany kotłów, wyznaczają graniczną datę dla ich funkcjonowania. Mamy również gminne, miejskie programy dotacyjne do wymiany kopciuchów, które działają m.in. w Warszawie, Otwocku, Poznaniu czy we Wrocławiu, a ponadto program Czyste Powietrze, który dofinansowuje ocieplenie domu i wymianę kotła. Tak więc system prawny właściwie jest już ukształtowany i teraz chodzi o to, żeby egzekwować te rozwiązania, ponieważ z tym mamy niestety duży problem. Korzystanie z tych kopciuchów i palenie zakazanymi paliwami wciąż pozostaje w dużej mierze bezkarne.

Tegoroczny ranking Polskiego Alarmu Smogowego pokazuje, że regulacje antysmogowe mają bardzo duże przełożenie na jakość powietrza. Potwierdza to przykład Małopolski i duża liczba miejscowości z tego regionu, które znalazły się w zestawieniu (aż pięć miejscowości na 15 o najwyższym stężeniu benzo[a]pirenu). To właśnie w tym województwie – na skutek decyzji Sejmiku Województwa – zezwolono bowiem na wydłużone użytkowanie kopciuchów, czyli kotłów najbardziej zanieczyszczających powietrze.

– Jestem przekonany, że Polska upora się z wymianą kopciuchów, choć trudno przewidzieć, kiedy to nastąpi. Datą graniczną jest w teorii 2028 rok, czyli koniec programu dotacyjnego Czyste Powietrze. To znaczy, że pieniądze z tego programu będą dostępne jeszcze przez pięć lat i liczymy, że on przyspieszy, że pojawią się pieniądze z Krajowego Programu Odbudowy na termomodernizację budynków – ocenia rzecznik PAS. – Do tej pory zlikwidowaliśmy około miliona kopciuchów, ale powinniśmy być już co najmniej blisko liczby 1,5–2 mln, więc tempo jest zdecydowanie zbyt wolne, z pewnymi wyjątkami jak właśnie Kraków czy Rybnik, który pod względem liczby wymienionych kotłów i wniosków składanych w programach dotacyjnych jest rekordowy w skali kraju.

 

Źródło: Newseria

Zakład Gospodarki Komunalnej „Bolesław” Sp. z o.o. 32-329 Bolesław ul. Osadowa 1; telefon: +48 32 64 61 148, fax: +48 32 64 61 148, e-mail: biuro@zgkboleslaw.com; NIP: 637-000-43-35, REGON: 272661647; Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieścia w Krakowie XII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego, KRS nr 0000041504, Kapitał zakładowy: 2 820 500,00 zł

UE coraz bliżej rozwiązania problemu odpadów z opakowań

Firma

o naszej Spółce

System

gospodarki odpadami

Edukacja

system i segregacja

UE coraz bliżej rozwiązania problemu odpadów z opakowań

Europosłowie z Komisji Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności (ENVI) zaaprobowali projekt nowych przepisów opakowaniowych – Packaging and Packaging Waste Regulation (PPWR), których celem jest ograniczenie problemu rosnącej ilości odpadów opakowaniowych w UE. Narzędziem będzie m.in. rozwijanie gospodarki obiegu zamkniętego poprzez recykling surowców, ale także wyznaczenie nowych celów redukcji opakowań z tworzyw sztucznych oraz zawartości recyklatu w opakowaniach. Jedną z podnoszonych kwestii jest kontrybuowanie sektora tektury falistej do obiegu zamkniętego, jako że wskaźnik recyklingu tych materiałów w Europie już dziś przekracza 90 proc.

Fot. archiwum

– Dyrektywa opakowaniowa to temat budzący aktualnie wiele emocji w UE i nie tylko, ponieważ wpłynie na to, jak będziemy określać i traktować opakowania w całej Europie. Kluczowa jest tu zmiana myślenia – powinniśmy zrozumieć, że wszystko to, co nie jest nam już potrzebne i co wyrzucamy, wciąż stanowi wartościowy surowiec. Mówimy tu o opakowaniach szklanych, papierowych, plastikowych. Wszystkie te materiały można z powodzeniem ponownie wykorzystać i wprowadzić do obiegu, zamiast je marnować – mówi agencji Newseria Biznes Ladeja Godina Košir, założycielka i dyrektorka wykonawcza Circular Change, współprzewodnicząca European Circular Economy Stakeholder Platform (ECESP).

Gospodarka obiegu zamkniętego (GOZ) to przeciwieństwo obecnej gospodarki liniowej, opartej na modelu „wyprodukuj, użyj, wyrzuć”. Zakłada ona m.in., że zużyte produkty są poddawane recyklingowi i zwracane do obiegu, co pozwala zaoszczędzić surowce i zmniejszyć ilość odpadów. Przejście na gospodarkę o obiegu zamkniętym jest też – jak wskazuje Komisja Europejska – warunkiem osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 roku. Dlatego UE przyjęła w ostatnich latach szereg regulacji, które mają zbliżyć państwa członkowskie do wdrożenia modelu cyrkularnego. Co istotne, ma on przynieść nie tylko ogromne korzyści środowiskowe, ale i finansowe – KE szacuje, że zastosowanie zasad GOZ w całej gospodarce UE może się przyczynić do zwiększenia unijnego PKB o 0,5 proc. do 2030 roku oraz stworzenia ok. 700 tys. nowych miejsc pracy.

Najnowszy „The Circularity Gap Report 2023”, opracowany przez Circle Economy Foundation i firmę doradczą Deloitte, pokazuje jednak, że cała światowa gospodarka ma przed sobą jeszcze długą drogę do zamknięcia obiegu, a sytuacja wręcz się pogarsza.

– Jeszcze kilka lat temu 9,1 proc. światowej gospodarki funkcjonowało w obiegu zamkniętym. W tej chwili jest to już tylko 7,2 proc., więc idziemy w niewłaściwym kierunku – mówi Reinier Schlatmann, prezes zarządu DS Smith w regionie Europy Wschodniej.

To oznacza, że aż 92,8 proc. wykorzystywanych na świecie materiałów i surowców ma charakter jednorazowy i nie wraca z powrotem do wtórnego obiegu.

Jak podaje KE, przeciętny Europejczyk wytwarza rocznie 188,7 kg odpadów opakowaniowych, a statystyki pokazują, że w latach 2009–2019 ilość wytwarzanych odpadów opakowaniowych na terenie UE wzrosła o ponad 1/5, przy czym w największym stopniu (o 26,4 proc.) wzrosła ilość odpadów opakowaniowych z plastiku. Szacuje się, że do 2030 roku ich ilość będzie rosła nadal, a na koniec tej dekady statystyczny mieszkaniec UE będzie wytwarzać już 209 kg odpadów opakowaniowych rocznie.

– Poważnym problemem są opakowania i odpady opakowaniowe – mówi Emmanuelle Maire, przedstawicielka Dyrekcji Generalnej Komisji Europejskiej ds. Środowiska. – Obywatele UE marnują duże ilości opakowań, w tym np. plastikowe opakowania na żywność, opakowania papierowe, kartonowe, a ilość odpadów stale rośnie. Dlatego Komisja Europejska złożyła wniosek do Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie ich ograniczenia, ponieważ jeśli teraz nie podejmiemy żadnych działań, to do 2030 roku ilość odpadów wzrośnie o 19 proc.

PPWR, czyli Packaging and Packaging Waste Regulation, ma m.in. pomóc ograniczyć ilość odpadów opakowaniowych i jeszcze bardziej przybliżyć kraje członkowskie do wdrożenia GOZ, a także skłonić producentów do większej odpowiedzialności za opakowania wprowadzane na rynek i szukania nowych, bardziej przyjaznych dla środowiska rozwiązań.

– W ten sposób możemy ograniczyć emisje CO2, przeciwdziałać zmianom klimatycznym i sprawimy, że branża opakowaniowa będzie działać prężniej dzięki możliwości wykorzystania istniejących materiałów zamiast ciągłego zużywania nowych zasobów – podkreśla Emmanuelle Maire.

– W PPWR chodzi m.in. o zmniejszenie ilości odpadów, wykorzystanie większej ilości surowców wtórnych i zwiększenie współczynnika recyklingu, a są to sprawy kluczowe dla budowania gospodarki o obiegu zamkniętym – mówi Reinier Schlatmann.

Nowa regulacja wyznaczy szczegółowe cele w zakresie redukcji odpadów w przypadku opakowań z tworzyw sztucznych (10 proc. do 2030 roku, 15 proc. do 2035 i 20 proc. do 2040 roku). Natomiast kraje UE będą musiały dopilnować, żeby do 2029 roku 90 proc. materiałów zawartych w opakowaniach (tworzywa sztuczne, drewno, metale żelazne, aluminium, szkło, papier i tektura) było zbieranych selektywnie.

Wśród najważniejszych założeń projektowanej dyrektywy jest także m.in. zakaz sprzedaży bardzo lekkich plastikowych toreb na zakupy (poniżej 15 mikronów), chyba że są one wymagane ze względów higienicznych. Konsumenci będą w zamian mieć możliwość przyniesienia własnych pojemników na żywność i napoje na wynos. Kolejny punkt to zakaz stosowania tzw. wiecznych substancji chemicznych (per- i polifluorowanych substancji alkilowych, PFAS) i bisfenolu A w opakowaniach przeznaczonych do kontaktu z żywnością oraz szersze wykorzystanie opakowań wielorazowych stosowanych w handlu internetowym. KE chce przy tym szczegółowo doprecyzować definicję opakowań wielokrotnego użytku (np. minimalną liczbę przypadków ich ponownego użycia), a także wprowadzić wymogi dotyczące obowiązkowych poziomów udziału surowca z recyklingu (recyklatu) w wyrobach opakowaniowych.

24 października br. europosłowie z Komisji Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności (ENVI) zaaprobowali nowe przepisy 56 głosami za, 23 przeciw i 5 wstrzymujących się. Kolejny krok to głosowanie na forum Parlamentu Europejskiego, zaplanowane na listopad br.

– Obecnie Parlament Europejski prowadzi w szybkim trybie prace nad wydaniem opinii i zaproponuje zmiany w tworzonych przepisach, a 27 państw członkowskich również intensywnie pracuje nad ich wprowadzeniem. Celem jest zawarcie porozumienia między decydentami unijnymi na początku przyszłego roku, przed wyborami do Parlamentu Europejskiego – mówi Emmanuelle Maire.

Jak wskazuje prezes DS Smith w regionie Europy Wschodniej, planowane przepisy będą mieć szeroki wpływ na branżę opakowaniową i paradoksalnie mogą się przyczynić do zalania rynku milionami ton tworzyw sztucznych, co wiąże się z chęcią deklarowaną przez niektóre kraje członkowskie w zakresie zwiększenia udziału plastikowych opakowań wielokrotnego użytku kosztem wykorzystania papieru i tektury.

– Jeśli chodzi o papier i tekturę, to w ich przypadku współczynnik recyklingu wynosi 82 proc., zaś dla tworzyw sztucznych współczynnik ten wynosi zaledwie 32 proc. w Europie i tylko 9 proc. globalnie – mówi Reinier Schlatmann. – W pełni popieramy kierunek proponowanych zmian w zakresie PPWR, bo odpowiadają one na złożone problemy, z którymi wszyscy się mierzymy. Jednak recykling i ponowne wykorzystanie materiałów są komplementarne dla obiegu zamkniętego opakowań, nie możemy więc postrzegać ponownego użycia jako podstawowego rozwiązania, które powinno być wdrażane powszechnie.

Na problem zwraca uwagę również FEFCO, czyli Europejska Federacja Producentów Tektury Falistej. Według zleconej przez nią analizy zastosowanie wymogu wielokrotnego użytku opakowań może się przyczynić do zdominowania rynku przez tworzywa sztuczne.

– Wystarczy dziś pójść do sklepu, aby zobaczyć, że już zaszło sporo zmian. Wiele opakowań, które kiedyś były plastikowe, zostały zastąpione przez opakowania tekturowe, które można łatwo poddać recyklingowi – mówi prezes zarządu DS Smith w regionie Europy Wschodniej. – Jednym z przykładów takich opakowań są np. te na owoce i warzywa, gdzie truskawki, jagody czy inne produkty są pakowane w opakowania kartonowe zamiast plastikowych. Tektura jest także z powodzeniem wykorzystywana w branży transportowej czy przemysłowej.

By kontynuować trend zamiany plastiku na bardziej przyjazne środowisku surowce, takie jak papier czy tektura, branża producentów opakowań apeluje o przeciwstawienie się wszelkim próbom usunięcia wyłączeń z obowiązku ponownego użycia tektury falistej w obszarze opakowań transportowych. Usunięcie tych wyłączeń, zdaniem branży, będzie miało negatywny wpływ na sektor, który już dziś kładzie nacisk na recykling i ekoprojektowanie zgodne z zasadami obiegu zamkniętego.

– Ponowne użycie i recykling są komplementarne dla obiegu zamkniętego opakowań i cieszy nas, że Komisja Ochrony Środowiska Parlamentu Europejskiego przychyliła się do tego w swoim stanowisku z 24 października 2023 roku, zgadzając się z propozycją Komisji Europejskiej, aby wyłączyć opakowania z tektury falistej z większości kategorii podlegających obowiązkowym celom ponownego użycia, a w szczególności wyłączyć z niej opakowania transportowe – mówi Reinier Schlatmann.

 

Źródło: Newseria

Zakład Gospodarki Komunalnej „Bolesław” Sp. z o.o. 32-329 Bolesław ul. Osadowa 1; telefon: +48 32 64 61 148, fax: +48 32 64 61 148, e-mail: biuro@zgkboleslaw.com; NIP: 637-000-43-35, REGON: 272661647; Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieścia w Krakowie XII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego, KRS nr 0000041504, Kapitał zakładowy: 2 820 500,00 zł

Skip to content